Cieszkowski byi myślicielem szczerze i głęboko religijnym. Słowa Modlitwy Pańskiej czytał jak palimpsest, który jemu właśnie — też w akcie młodzieńczej iluminacji —odsłonił swój ukryty sens. Ale było to dla niego prawdziwe źródło objawienia, tekst Boży, a nie przyodziewek socjalnej doktryny.
„Ustał czas Laski, nastał czas Zasługi”. Duch Święty czeka, aż ludzie przygotują ziemię pod jego panowanie. Przyszła Religia Ducha będzie syntezą całej kultury człowieczeństwa: „Tu więc obrządki wszystkich dotychczasowych religij znajdują swe estetyczne spełnienie — tu wszystkie sztuki piękne staną się spełna, jak dotąd były przybliżonym sposobem, Służebnicami Religii [...] Tu więc wszystkie mity i dogmata dotychczasowych religij znajdą swe umiejętne spełnienie — tu wszystkie umiejętności staną się pojedynczymi rozdziałami wielkiej Nauki Religii [...] Tu więc wszystkie obowiązki i praktyki dotychczasowych religij znajdują swoje socjalne spełnienie — tu wszystkie powołania życia publicznego, wszystkie usługi społeczne, staną się służbą Bożą”62.
Cieszkowski nie powiódł chrześcijaństwa do owej synkretycznej świątyni, za to w romantyzmie polskim otworzył jpewną utajoną przedtem perspektywę. Spirytualistom głoszącym, że „nic dla cielesnego celu nie istnieje”, ukazywał możliwość uświęcenia cielesności i doczesności ziemskiej. Nie ma rzeczy znikomych. Duch Święty patronuje poznańskim pracom organicznym.
Bez natchnień bożych łamał się z podobnym w istocie dylematem Henryk Kamieński, gdy tworzył swoją filozofię ekonomii. Był i on jednym z tych Europejczyków, którzy oparli się dojmującemu poczuciu zbłądzenia, zgubienia moralnej busoli przez świat skorumpowany i pogrążony w chaosie sprzecznych namiętności.
Myśliciele, ogarniający swą refleksją rozległy obszar zjawisk społecznych, prawie nigdy nie godzą się z doświadczeniem bezładu i nie-przewidywalności biegu spraw ludzkich. Nie dziw tedy, że epoka młodego kapitalizmu, w której tak szybko i naocznie rozpadały się stare związki stanowe i kruszały zrytualizowane reguły życia, zaowocowała w myśli europejskiej tyloma pomysłowymi systematami filozofii dziejów, które racjonalizowały przemożną potrzebę odnalezienia globalnego kierunku i sensu. A musiał to być — dodajmy — kierunek
® Ibidem, t. II, Pozniń 192% 456, 469. Por. A. Roszkowski, Poglądy społeczni i ekonomiczne Augusta
1 180 Cititkeailńtto, Poznań 1923,1.144-145.
i sens zbieżny z porządkiem wartości uznanych przez twórcę syste-matu. O katastrofistach, którzy konstruowali historię przeciwko sobie, będziemy mówić dalej. Na razie chodzi o systematy pozytywne, to jest takie, w których bieg ludzkiej cywilizacji okazuje się nieprzerwanym, wieloszczeblowym ciągiem realizacji wybranego ideału. Każdy taki systemat jest więc au fond wykładnikiem myślenia życzeniowego, z tym, że zabieg racjonalizacji maskuje emocjonalne fiat przerabiając marzenie w predykcję czy prescjencję. Zabieg racjonalizacji polega tu na przeświadczeniu, że z jakiejś naczelnej aksjomaty-cznej zasady można wyprowadzić całą linię dziejów, a więc poznać przyszłość. Trudno jednak wątpić w to, iż w psychologicznym procesie tworzenia systematu wynik poprzedza konstrukcję dowodową. Co może być bez znaczenia dla badacza opisującego system na sposób fenomenologiczny, ale jest hipotezą nader istotną dla historyka kultury, usiłującego rozumieć kreowane wizje przyszłości jako wytwory inspirowane moralnym niepokojem o aktualny stan świata. Z tegoż względu możemy pozostawić na stronie dociekania — skądinąd interesujące —■ nad tym, co na przykład Kamieński wziął z Hegla, a co z Saint-Simona. Treść jego rozwiązania bardziej nas tu interesuje niż metoda spekulacji.
Był Kamieński nie mniej od Cieszkowskiego przekonany, że przyszłość jest poznawalna, choć nie powoływał się na biblijne proroctwo. Powoływał się na parę aksjomatów filozofii społecznej, tak prostych, tak ogólnych, tak, zdawało się, intuicyjnie oczywistych, jak w geometrii. Sprężyną działań ludzi jest interes własny. Interesem jest wyswobodzenie się z niewoli materii, to znaczy z warunków, w których wszystkie siły fizyczne i duchowe muszą być zużywane na zaspokojenie potrzeb bytowych. Nędza i wszelki prymitywizm egzystencji to właśnie stan owej niewoli, która jest nie do pogodzenia z duchową naturą człowieka. Walka z materią, aby się spod jej przygniatającego władztwa wydobyć, jest więc wyswobadzaniem się ludzkiego ducha i jego twórczości. Starania o dostatek, o zwiększenie produktywnośri pracy są tedy nie tylko warunkiem postępu; same są już postępem — powszechnym i koniecznym, bo w nim realizuje się to, co w człowieku ludzkie. Dzikość to nie jest stan natury człowieka: „ten jest przed nami, nie zaś poza nami”63.
H. Kamieński, Fito sofia ekonomii materialnej ludzkiego społeczeństwa * dodaniem mniejszych pism JitozoJi-tznych, opt. B. Bańko, Warszawa 1959, a. 54.
181