Jeśli negacja nie prowadzi do ekstazy, a rozpacz do daru prorokowania, to dlatego, że nie osiągnęły one głębi, dzięki której mogłyby przewyższyć same siebie. Jeśli nie wy-Iryśnie z niej poczucie pewności naszego powołania, wrota egzystencji pozostaną zamknięte na zawsze. Czy nie mamy obowiązku wobec naszego przeznaczenia, by nagiąć naszą świadomość do spełnienia naszego stanowiącego przykład posłannictwa? Czy nie powinniśmy użyć naszego żaru, naszego pomieszania i drżenia, by osiągnąć przemianę, którą obiecuje nam pewność jedyności i głębi naszego przeznaczenia? Dla wielkiej duszy to, co my nazywamy smutkiem, rozpaczą, wyrzeczeniem, nie ma wartości samej w sobie, lecz stanowi jedynie stopnie jej przemiany, etapy wspaniałego wstępowania. Te wszystkie stopnie i wszystkie etapy są drogami prowadzącymi ku czystości, wzniosłemu oderwaniu, które nie jest niczym innym niż najwyższą komunią. Czy nie staramy się, zmazując ciemne plamy, uczynić w nas miejsca dla słodkiej i niematerialnej płynności życia, stać się na nowo czystym źródłem, uczynić się w końcu niepokalanym, straciwszy tyle dziewictw? Kto wie, czy pragnienie śmierci nie wypływa z żalu, że życie nie jest wieczne! Czy ci, którzy odkryli życie, nie są właśnie tymi, którzy doznali z jego powodu cierpień i wyparli się go, z lęku przed tym, że nie mogą go pokochać?
Od chwili, gdy nie możemy być szczęśliwi, czemu nie próbować uczynić naszego nieszczęścia twórczym,