sprawy z ekspresji symbolicznej w jej najwyższych formach twórczych, i jeśli teoria Junga właśnie odnawia symbol w jego twórczej, niepatologicznej godności i nie odwołuje się do uogólnionego kompleksu Edypa, ażeby zdać sobie sprawę z uniwersalnego charakteru archetypów-symboli, to jednak system Junga wydaje się jeszcze w dziwny sposób mieszać w swym optymizmie wyobraźni symboliczną świadomość, która jest twórczynią sztuki i religii, z symboliczną świadomością, która tworzy zwykłe złudzenia obłędu, snu i umysłowych aberracji.
*
Obraz można studiować tylko przez obraz, marząc obrazy tak, jak układają się one w marzeniu. Gaslon Bachelard, La poetiąue de la reverie, s. 46.
Gaston Bachelard chciał sprecyzować, jak nam się wydaje, ten dobry i zły użytek z symboli. Świat Bache-larda dzieli się na trzy sektory, w których używa się symboli w sposób bardzo różny: jest więc sektor właściwy obiektywnej nauce, z którego wszelki symbol, jaki by on nie był, musi być bezlitośnie wygnany pod groźbą ulotnienia się przedmiotu21, i sektor urojenia, neurozy, w którym symbol rozpada się, redukuje się — jak to dobrze widział Freud — do pewnej żałosnej symptomatyki. W obu tych sektorach każdy symbol powinien być podejrzewany, przyszpilany i przepędzany przez „przedmiotową psychoanalizę”, która restytuuje przejrzystość i precyzję znaku, albo przez psychoanalizę klasyczną, podmiotową, która wyprowadza psyche z mgieł obłędu i przywraca ją dziedzinie ludzkiej świadomości.
Ale jest jeszcze trzeci sektor, całościowy, ponieważ jest czymś specyficznym dla człowieczeństwa, które jest w nas: to sektor ludzkiej mowy, to znaczy języka rodzącego się, tryskającego z gatunkowego geniuszu, mowy — będącej zarazem językiem i myślą. I właśnie w języku poetyckim znajdujemy owo ludzkie rozdroże między obiektywnym odsłonięciem i zakorzenieniem tego odsłonięcia w ciemniejszych warstwach jednostki biologicznej22. Język poematu daje, jak to podkreślał Fernand Verhesen w swym znakomitym artykule, „jakieś moje nie-Ja” 23, które pozwala w pełni zagrać funkcjom rzeczywiście humanizującym człowieka, pozwala mu być poza wysuszającą obiektywnością lub pożerającą subiektywnością. W końcu, jeśli pominiemy autystyczne pochłanianie urojenia i neurozy, człowiek dysponuje całkowicie dwoma, a nie tylko jednym środkiem „przeobrażania” świata, dwiema „noumeno-technikami”: z jednej strony obiektywizacją nauki, która stopniowo opanowuje przyrodę, z drugiej su-biektywizacją poezji, która poprzez poemat, mit, religię przystosowuje świat do ludzkiego ideału, do etycznego szczęścia rodzaju ludzkiego.
Podczas gdy psychoanaliza i socjologia były ukierunkowane na redukcję do nieświadomości poprzez tłumaczenie bądź onirycznych symptomów, bądź też sekwencji mitologicznych, Bachelard nastawił się jednocześnie na badanie nadświadomości poetyckiej wyrażającej się za pomocą słów i metafor, a zarazem
6* 83