XVI FRANCISZEK MORAWSKI
wisko Mickiewicza. Jego to może krytyk ma na myśli wzmiankując o geniuszu, który może sobie pozwolić na lekceważenie przepisów. Sam Osiński deklaruje się raczej jako wróg ekstrawaganckich ji miernych naśladowców aniżeli przeciwnik Mickiewicza. Nie smakował jednak w jego utworach, czynił je przedmiotem ostrych, dowcipnych konceptów, które kursowały po salonach, redakcjach, kawiarniach — ówczesnych skupiskach literackich Warszawy.
Franciszek Morawski. Klasykiem typu francuskiego w pełnym tego słowa znaczeniu nie był. „Przez pół zwolennik romantyczności”18, jak o nim mówiono, choć związany pochodzeniem społecznym, wyznawanymi ogólnymi zasadami poetyki z warszawskimi klasycystami, długoletnią, głęboką przyjaźnią z Koźmianem, Morawski różnił się jednak od nich w upodobaniach literackich. Cenił Schillera, zachwycał się Szekspirem, do smaku przypadł mu Byron i Mickiewicz. Wrażliwy na piękno poezji, nie miał w sobie nic z doktrynera literackiego; teoria nie potrafiła mu przesłonić widoku prawdziwych piękności wiersza. Oczywiście, niejeden zarzut Koźmianą w stronę Mickiewicza i poetów romantycznych Morawski zaaprobuje i podtrzyma. Ale też nie zamknie oczu na błędy i uchybienia klasycy-stów. Nie godził się z formałistycznym jedynie sposobem traktowania dzieła literackiego, co widział u wyszkolonych klasycy stycznie krytyków warszawskich. W tym samym stopniu zwracał uwagę nh formę, co i na zawartość ideowo-myślową, szczególnie patriotyczną. Motyw patriotyczny, często przewijający się w utworach Morawskiego, uwydatnił się również w manifeście poetyckim
18 F. S. Dmochowski, Wspomnienia literackie z dawnych czasów [w:] Wspomnienia od 1806 do 1830 roku. Opracował i wstępem poprzedził Zdzisław Libera, Warszawa 1959, s. 241. I ■. - v ' '
do zwaśnionych klasyków i romantyków, wskazując im jako cel ważny dla całej kultury narodowej: wzbogacanie wartościowymi dziełami skarbca literatury polskiej, opiewanie piękności ziemi ojczystej, a przez to budzenie patriotyzmu u rodaków.
Franciszek Salezy Dmochowski. Krytykiem, delegowanym niejako ze strony koterii klasycystów warszawskich do walki z romantykami, a szczególnie do obrony zaatakowanych silnie w roku 1829 przez Mickiewicza pozycji stołecznych augurów literackich, był Franciszek Salezy Dmochowski, syn tłumacza Iliady, autora mającej jeszcze pewne znaczenie w literaturze polskiej Sztuki rymotwór-czej. Niezwykle ruchliwy, pracowity w każdej dziedzinie piśmiennictwa, bo i w twórczości oryginalnej, i w przekładach (m. in. Racine’a, W. Scotta), i w krytyce literackiej, i w wydawaniu periodyków literackich (np. «Biblioteka Polska»‘) oraz dzieł pisarzy polskich (K. Brodzińskiego, L. Osińskiego i in.),. Dmochowski reprezentował typ zawodowego literata, bardzo pożytecznego dla podtrzymania życia literackiego stolicy, ale nie mającego sił ni zdolności do nadania mu zdecydowanego kierunku rozwoju. W sądach o autorach i dziełach chwiejny, pragnął i klasyków zadowolić, i romantykom nie, narazić się. Wtórował Koź-mianowi, jego opinii o romantyzmie, a równocześnie sadził się na komplementy dla Mickiewicza. We wspomnieniach pisanych w długi czas po batalii o romantyzm starał się widoczny dla jej uczestników brak własnego stosunku do nowych zjawisk literackich tłumaczyć tym, że wychowanie kazało mu hołdować tradycji literackiej, a temperament młodości ulegać urokowi poezji romantycznej.' W obozifcr klasyków nie brano go poważnie. Koźmian nazywał go „chłopcem utalentowanym”, ale bez „własnego sądu”. Mówiono tam o nim, że jest „chętny do zaczepki, skory do odwrotu [...], a nie przybrawszy spokojności i powagi,
2
Bibl. Nar. Ser. I, Nr 183 (Walka romantyków z klasykami)