98
To korzystnie leż wpłynęło na ukształcenie artystyczne Werowskiego, który jako komik zbierał ciągle oklaski, i stał się ulubieńcem publiczności wileńskiej. Postępując wszakże w latach i doświadczeniu scenicznem, pojął, że wyższy go zawód czeka, na polu poważnej trajedyi i nowoczesnego dramatu. We wszystkie zasoby potemu, hojnie go uposażyła natura. Wzrost wy-niosly, głos czysty, wyrazisty, dźwięczny a silny; twarz wydatna, oko duże, poruszenia składne i ujmujące. Werowski przy wyższem uksztąłceniu, umiał tych bożych darów użyć dla podniesienia sztuki; wkrótce też stanął w rzędzie pierwszych artystów dramatycznych wileńskiej sceny.
Ludwik Osiński dyrektor teatru warszawskiego, tak głośnej sławy artystę, sprowadził do naszej stolicy; tu Werowski pierwszy raz wystąpił na scenie teatru narodowego, w roli Otella, i od razu zyskał powszechny oklask. Odtąd każde wystąpienie było dla niego coraz nowym tryumfem; wkrótce w roli Cyda, wywołał grzmoty oklasków, a publiczność z zapałem przyjęła Werowskiego jako jednego z pierwszych artystów. Świetne to było widowisko i pamiętne dla niego. Potęgą talentu królował w tej trajedyi Werowski; widzowie oczarowani grą jego i wymową, zdawali się patrzóc na prawdziwego Cyda. We wszystkich trajedjach tłómaczonych jak Alzyry i Mahometa Proroka, Woltera; Horacjuszach i Cydzie Kornela, jak i oryginalnych: w Barbarze Radzmiłłównie, Felińskiego; Ludgardzie, Kropińskiego; w Bolesławie Śmiałym, F. Wężyka, i wielu innych; w rolach: Bolesława Śmiałego, Kmity, Sambora, Zamory, Kuracjusza , każdy charakter oddał z znakomitym talentem, pojęciem i odcieniowaniem. Przez ciąg cały na scenie Warszawskiej role pierwszychJtochanków zajmował, aż do chwili, kiedy potężny talentem młody Piasecki, zajął miejsce wysłużonego dobrze scenie naszój artysty. Grywał Werowski i w komedyjach; któż może zapomnieć wybornie oddanój roli w Wszystkowiedza, w Dwóch Sieciechach; porucznika w Damach i Huzarach, jak Szambelana w Jowiałskim, w obu komedyjach Fredry?
Dawniejsze towarzystwo artystów dramatycznych teatru narodowego, niekiedy zwiedzało główniejsze miasta dawnej Polski. Płock, Kalisz, Poznań, zaszczytnie przyjmowały Werowskiego. W r. 1821 postanowił odwiedzie rodzinne strony swoje. Przybywszy do Wilna, z zapałem od współziomków powitany, przez rok cały musiał zostawać w tearze tamtejszym. Wróciwszy w następnym 1822 roku do Warszawy, już jej aż do zgonu nie opuścił.
W szkołach jeszcze będąc, zapoznałem się bliżej z Werowskim. Zapalony zbieracz książek polskich, chciwie czytał wszystko czego nie znał, a co się szczupłym w moim księgozbiorze mieściło. Sam posiadał piękną bibliotekę, na której pomnożenie, zawsze połowę dochodu ze swego beneftsu poświęcał. Każdy piękny utwór literacki, każdy wiersz wyższej wartości, unosił go i zapalał. Widziałem łzy rzewne jego, gdy czulsze ustępy czytywał znakomitej artystce Ledóchowskiej, (z którą ciągle grywał na scenie) z powieści L. Kropińskiego, JułijaiAdołf. Werowski w sile wieku i talentu, doczekał się, gdy scena nasza, przechodzid zaczęła powoli z dramatów tak zwanych klassycznych do romantycznych. Pierwszy w tym rodzaju Szyllera Dzieicica Orleańska, żywo zajęła publiczność i nowy obudziła zapał. Werowski odegrał wybornie role IAonela. Następnie ukazał się więcej jeszcze romantyczny: „Matka Rodu Dobratyń~