znaczny w? świadomym zamknięciem w niej na cztery apuaty naszej indywidualności. Jedynym równoważnikiem tego, co otrzymujemy. jesteśmy my sami; wiemy o tym doskonale, a jednak odrzucamy tę możliwość: godny pogardy wstyd, który zabrania nam ukazania naszego ciała, powstrzymuje nas także przed odsłonięciem duszy. A potem uskarżamy się, że jesteśmy izolowani! Człowiek, który po prostu i bez uprzedzeń zetknął się bliżej z pewną grupą prawdziwie konsekwentnych chrześcijan — a nie ma ich wielu — i towarzyszył im przez jakiś czas przyglądając się temu, co robią i co mówią, obserwując ich wygląd i ruchy, musiał w końcu niemal z żalem zakrzyknąć: „Ależ to są artyści!” Rzeczywiście, ci wyjątkowi ludzie dokonują godzina po godzinie aktu podstawowego i niezbędnego dla istnienia sztuki: aktu ofiarowania siebie samych. Ich życie byłoby dziełem sztuki, gdybyśmy umieli i mogli posiąść tę umiejętność, to znaczy dać w zamian siebie.
Tak! Jesteśmy izolowani za zaryglowanymi bramami więzienia; skąpy wikt otrzymujemy tylko przez zakratowane okienko. Skąd zatem możemy wiedzieć, co się dzieje na zewnątrz? To właśnie jest tajemnicą, która nas zmusza do szacunku i podziwu: owa wolność, której tak zazdrościmy! Artysta? Ależ to on żyje „po drugiej stronie", poza ograniczeniami, wolny od żałosnych zależności.
Taka sytuacja musiała z natury rzeczy stworzyć wynaturzone formy sztuki. Zycie w więzieniu nie jest życiem normalnym. Sztuka współczesna jest sztuką, której odbiorcami są więźniowie. I ani twórca nie może ofiarować więźniom siebie, ani oni nie mogą oddać się jemu; dzielą ich zaryglowane wierze je.
Żadna forma współczesnej sztuki nie może nam już służyć jako norma, nawet jako przykład. Chcemy wydostać się z więzienia, odetchnąć czystym powietrzem i oddychać nim we wspólnocie. Każde dzieło zrodzone w więzieniu ciśniemy precz, w ponure korytarze, gdzie dotychczas wegetowaliśmy. A nasze uwolnione ręce wyciągną się nie w geście błagalnym, ale szczodrobliwym. Nieważne, że będą puste: pochwycą je inne dłonie i napełnią tym samym żywym ciepłem, które je przenika, aby ono zaczęło w nich krążyć. Nieśmiertelny pakt zostanie zawarty. Wszyscy będziemy chcieli żyć sztuką, a nie tylko się w nią bawić! Spotykając się
IM
w nalach odczytowych i w bibliotekach nie będziemy cię gphjie przeciwstawiać, ale będziemy się wzajemnie przenikać, a nasze oczy nie będą odbijały bladych refleksów płynącego z zewnątrz światła... Nie! Oczy te będą wysyłać w przestrzeń swój wewnętrzny płomień, tworząc w aurze swobody żywe światło wypełniające żywą przestrzeń w niezliczonych odmianach czasu. Cóż znaczy, że pierwsze kroki są nieporadne? Będziemy żyli sztuką, albo lepiej: będziemy się od niej uczyli żyć i z uśmiechem politowania będziemy mogli słuchać i oglądać dzieła, których złudna doskonałość była owocem naszej niewoli
Naszym kamieniem probierczym będzie doświadczenie piękna, doświadczenie dokonane we wspólnocie. Wszyscy będziemy o dpowiedzialni za własne dzieła i nie będziemy doszukiwać się uzasadnień dla utworów, które powstały bez naszego udziału. Nasze dzieła będą szczytowym osiągnięciem całego naszego życia, wyrażającego się poprzez ciało — nasze ciało — ujęte w karby surowej dyscypliny piękna. Naszym celem jest właśnie owa aktywność; zaledwie go osiągnąwszy, idziemy dalej; życie zawiera się w czasie: ledwie zdąży się urzeczywistnić, a już pożera je przeszłość, domaga się go przyszłość, a czas nie pozostawia miejsca bezczynności... W tym przede wszystkim znaczeniu człowiek powinien przeżywać sztukę!
Rzucimy handlarzy starych książek i kolekcjonerów na pastwę pajęczyn. Książka, partytura, obraz czy posąg będą miały wartość względną: wychowawczą, poznawczą, uczuciową, pamiątkową bądź muzealną. Schopenhauer zapewnia, że wszyscy wielcy ludzie, bez względu na to, w jakiej dziedzinie działali, zawsze mówili bądź chcieli wypowiedzieć dokładnie „to samo" 1,~ To „coś” będziemy odczuwać drżące w nas, coraz na tarczy wsze, zapładnia-jące i uwolnieni z okowców formy będziemy każdy na swój sposób oznajmiać światu owo „coś”, równie przekonani o jego realnym istnieniu, jak pewni podporządkowania sobie wszystkiego, z czego składa się istota, którą jesteśmy.
Doświadczenie piękna dając nam klucz do naszej osobowości uczyni nas świadomymi ograniczeń, którym podlega nasze codzienne życie, nauczy cierpliwości i łagodności. A w chwilach smutku, zniechęcenia i bólu będzie ono podsycać płonący ogień
151