158 homo sacer
ofiarnej ideologii, a w naszej kulturze znaczenie terminu „święty” stanowi kontynuację semantycznej historii terminu homo sacer, a nie pojęcia „ofiary” (stąd wynika niedostatek słusznej nawet demistyfikacji ofiarnej ideologii, której propozycje padają z wielu stron). Przed oczyma mamy dziś życie wystawione jako takie na bezprecedensową przemoc, która dodatkowo przyjmuje najbardziej sprofanowane i banalne formy. Nasze czasy są epoką, w której świąteczny weekend produkuje na europejskich autostradach więcej ofiar niż kampania wojenna; a jednak mówienie w tym kontekście o „sakralności barierek bocznych” jest ewidentnie definicją antyfrastycz-ną1.
Z tego punktu widzenia chęć przywrócenia eksterminacji Żydów ofiarnej aury poprzez użycie terminu „holokaust” jest niedopowiedzialną ślepotą historiografii. Żyd pod panowaniem nazizmu jest wyróżnionym, negatywnym odniesieniem nowej biopolitycznej suwerenności i jako taki jest oczywistym przypadkiem homo sacer w sensie życia, które można zabić, ale którego nie można złożyć w ofierze. Jego zabicie nie stanowi zatem - jak to zobaczymy - wykonania kary śmierci ani złożenia ofiary, ale jedynie zaktualizowanie zwykłej „możności bycia zabitym”, która wpisana jest w kondycję bycia Żydem jako takim. Prawdą, której akceptacja przychodzi z trudnością samym ofiarom, ale której nie powinniśmy tchórzliwie zakrywać ofiarnymi zasłonami, jest fakt, że Żydzi nie zostali wymordowani w trakcie szalonego, gigantycznego holokaustu, ale dosłownie -jak to ogłosił Hitler - „jak wszy”, czyli jako nagie życie. Płaszczyzna, na której nastąpiła eksterminacja, nie jest płaszczyzną ani religii, ani prawa, lecz biopolityki.
Jeśli prawdą jest, że figurą, którą nasza epoka nam proponuje, jest figura życia, którego nie można złożyć w ofierze, ale które jednak stało się możliwe do zabicia na niespotykaną skalę, wówczas nagie życie homo sacer dotyka nas w szczególny sposób. Świętość jest niczym linia uciekająca w głąb perspektywicznego obrazu - jest linią cały czas obecną we współczesnej polityce, która przesuwa się jako taka ku coraz obszerniejszym i bardziej mrocznym obszarom, by wreszcie zbiec się z biologicznym życiem obywateli. Jeśli dziś nie istnieje już dająca się na wstępie określić figura homo sacer, to być może dlatego, że wszyscy jesteśmy wirtualnie homines sacri.
F. La Cecla, Mettte locale, Eleuthera, Milano 1993, s. 115.