jedynie ściany frontowe. Wiele budynków wymaga remontu generalnego, w niektórych nikt nie mieszka, bo grożą zawaleniem. Nowe budynki użytkowe wykonano tandetnie, z najtańszych materiałów budowlanych. W podobnym „stylu” buduje się również w sąsiednim Dagestanie.
Do jakości domów na ulicy Putina można się przyczepić, trudno jednak udowadniać, że liczne nowe domy po drodze do Groźnego to również prowizorka. Odbudowa Czeczenii jest faktem, choć nie tylko rząd, wbrew powszechnej propagandzie, jest jej autorem. Ludzie liczą tu głównie na siebie i swoje rodziny, odbudowują domy za zarobione w Moskwie lub Emiratach pieniądze, korzystają ze znajomości i pieniędzy bogatych i wpływowych krewnych. Lepsze lub gorsze, nowe budowle powstają w czeczeńskiej stolicy jak grzyby po deszczu. I choć przeciętnego mieszkańca republiki nigdy nie będzie stać na mieszkanie w nowoczesnych wieżowcach, pocieszy go może fakt, że jeśli inwestują tu moskiewskie ńrmy budowlane, nowa wojna w najbliższej przyszłości Czeczenii raczej nie grozi.
*
W Czeczenii dominuje przekonanie, że obserwowana od kilku lat względna stabilność i trwająca odbudowa gospodarcza to zasługa Ramzana Kadyrowa. Wszystko wskazuje również na to, że szerzący się w republice kult młodego prezydenta jest tylko częściowo narzucany z góry. Wielu ludzi, szczególnie prostych, naprawdę wierzy w Ramzana i rzeczywiście popiera jego politykę. Przeciwnego zdania są obrońcy praw człowieka i lwia część czeczeńskiej elity intelektualnej, której większość przebywa nota bene poza granicami republiki. Oni widzą w młodym Kadyrowie prymitywnego i okrutnego dyktatora, który dla władzy i pieniędzy gotów byłby zaprzedać duszę diabłu. Wtórują im rzecz jasna mudżahedini, dla których Ramzan jest służącym Moskwie „niewiernym psem”, zdrajcą narodu czeczeńskiego i muzułmanów.
Kim w rzeczywistości jest Ramzan Kadyrow, człowiek którego nazwisko pojawia się w większości doniesień agencyjnych na temat sytuacji w republice? Odpowiedź wydaje się tak prosta, jak prosta (lub prostacka) jest percepcja świata przez tego wiejskiego chłopaka,
„Odszedł niepokonany” - Władimir Putin o Achmadzie Kadyrowie
który w normalnych, niewojennych warunkach miałby szansę zostać co najwyżej funkcjonariuszem drogówki, na pewno jednak nie prezydentem. Ramzan jest i jednym, i drugim. Choć takie stwierdzenie wywoła zapewne oburzenie wielu, jest on obliczem, symbolem współczesnej Czeczenii. Czeczenii wyrosłej z hekatomby dwóch wojen, Czeczenii przez lata pogrążonej w chaosie, odciętej od reszty świata, pozbawionej de facto inteligencji i rządzącej się zemstą rodową, prawem pięści, a obecnie coraz częściej literalnie interpretowanym szarijatem. Czeczenii, gdzie bardziej od znających literaturę i języki intelektualistów szanuje się bandytów z bronią w ręku, jeżdżących po dziurawych czeczeńskich drogach czarnymi hummerami. Jest dzieckiem całego tego szaleństwa, które działo się w Czeczenii od 1991 roku. Szaleństwa, którego współautorami są dbający jedynie o własne, wąsko pojmowane interesy rosyjscy politycy i generałowie oraz przywódcy czeczeńscy z Dudajewem
195