scan (3)

scan (3)



-    Synowie dorastali, co było robić?

-    A co inni mieli robić? Nikt nie miał pracy. Handlem trzeba się było zająć, jak wszyscy!

-    A co, ja handlarz jakiś jestem? Nic innego poza wojną nie znałem. Nauczyłem się wojaczki w Afganistanie. Nie chciałem, aby się moi synowie tułali tak jak ja, chciałem ich wykształcić, pomóc w życiu. Ja nie miałem tej szansy, pochodzę z bardzo biednej rodziny. Za ZSRR żyło się skromnie, ale człowiek nie martwił się o jutro. Potem zaczęły się kłopoty. A tak przez rok trochę przyoszczędziłem, syn mógł pójść na studia. Myślałem, że na mieszkanie uzbieram, ale gdzie tam, grosze zostały. Dobrze, że przynajmniej syn się uczy w Petersburgu.

-    To nie macie nawet własnego mieszkania? Jakiegoś domu rodzinnego? - nie bez współczucia pyta Jacha.

-    Nie, rodzice mieszkają w komunałce, my z żoną się tułamy, wynajmujemy lokal to tu, to tam.

-    Oj, to ciężko tak żyć...

Jacha i Wasia pogrążyli się we wspólnych rozmowach. Jakby zapomnieli o wojnie, która - zdawałoby się - powinna była stworzyć między nimi przepaść. Wspominali lata siedemdziesiąte - okres swojej młodości, wyidealizowane czasy stabilności i zgrzebnego, ale wyczekiwanego przez dziesięciolecia breżniewowskiego dobrobytu, do którego średnie pokolenie chętnie wraca myślami. Dziś oboje tułają się po świecie, nie wiedząc, gdzie przyjdzie im żyć za rok czy dwa. Jacha mieszka dziś w Polsce, myśli o wyjeździe na Zachód. Chciałaby wrócić do Czeczenii, boi się jednak o męża. Dzieci nie chcą wyjeżdżać z Polski - tu mają przyjaciół, tu się uczą. Mąż nie pracuje, nie może się przełamać, aby podjąć się takiej „niemę-skiej” pracy, jak sprzątanie czy nawet pomaganie przy remontach. Najchętniej, jak większość kaukaskich mężczyzn, jeździłby taksówką, pracował w ochronie, ewentualnie gdzieś stróżował. Jacha wozi odzież na handel do Czeczenii, czasami sprząta. Wynajmują z mężem niewielką kawalerkę w Wołominie. Wasia przemierza tysiące kilometrów w poszukiwaniu pracy - odwiedzał już naftową Północ i Syberię, no i rzeczony Szczecin. Z żoną i dziećmi rozstaje się na długie miesiące. Regularnie wysyła im pieniądze. O własnym domu nawet nie marzy.

Przysłuchując się rozmowom tych dwojga, trudno było nie odnieść wrażenia, że nawet po bezpośrednich doświadczeniach obu wojen więcej ich łączy niż dzieli. Oboje są poniekąd ofiarami nowego systemu, w którym najbardziej ucierpieli ci najbiedniejsi i najmniej zaradni, niezdolni korzystać z dobrodziejstw kapitalizmu. Swoje życie ironicznie określają jako „wyżywanie” - życie z dnia na dzień, bez pewności dnia jutrzejszego.

Obok ciężkiej doli łączy ich jednak coś więcej: przeszłość i wciąż żywa pamięć o niej. Nie tylko zresztą ich. Jak były Związek Radziecki długi i szeroki, podzieleni po jego rozpadzie konfliktami ludzie z nostalgią wspominają stare dobre czasy. I to nie tylko Rosjanie, Ukraińcy czy Białorusini. Przeciętny Gruzin czy Czeczen, który przed chwilą rozwodził się nad rosyjskim imperializmem, rozmarza się niespodzianie, zapytany o tamte czasy. Wspomina przyjaciół z Moskwy czy Leningradu, wakacje na Krymie, służbę w wojsku na Kamczatce i błękitnooką Ludmiłę, w której kochali się wszyscy chłopcy w klasie. Idylla. Raj utracony. To chyba najlepsza charakterystyka percepcji ZSRR przez większość jego byłych obywateli. „Ja rożdion w Sowietskom Sojuzie, sdielan ja w SSSR”....” - śpiewa z nostalgią rosyjski piosenkarz Oleg Gazmanow w jednej ze swoich najbardziej znanych piosenek. Wspomina minioną wielkość Kraju Rad, wyliczając to, z czego jego mieszkańcy byli najbardziej dumni: od Jurija Gagarina do bomby atomowej i zwycięstwa w II wojnie światowej. U nas piosenka Gazmanowa wywołać może jedynie uśmiech politowania. Nie rozumiemy, jak „imperium zła” może komukolwiek kojarzyć się z czymś pozytywnym. Przeciętnemu Rosjaninowi, Uzbekowi czy Ormianinowi łezka kręci się jednak w oku. Czy to przejaw bycia „homo sovieticus”? Pewnie tak. Zachowajmy jednak ten wniosek dla siebie. Każdy ma prawo do własnych mitów.

*

Około północy pociąg po dłuższym postoju rusza z Mińska Białoruskiego. Jeszcze tylko Orsza, Smoleńsk, Wiaźma i skład wtoczy się z chrzęstem na Dworzec Białoruski w Moskwie. Większość pasażerów drzemie na spowitych półcieniem pryczach. Miarowy

177


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
skanuj0034 1 woje dało należy do ciebie. Ty decydujesz o tym, co się z nim dzieje. Nikt nie ma pra
454 Wojna: triumfujący geniusz, 1942-1945 Było to tak mgliste stwierdzenie, że nikt nie wiedział, co
skanuj0037 Każdy robi, co do ricgo należy. Nikt nie jest bardziej wartościowy od innych. Tc rzeczy,
- każdy gwóźdź trzeba było robić indywidualnie, nie było taśmowej produkcji. Praca nudna, poleg
scan? (3) jedynie ściany frontowe. Wiele budynków wymaga remontu generalnego, w niektórych nikt nie
Obraz34 właściwie chce robić. Zamiast tego chce robić to, co robią inni, co jest konformizmem, lub r
scan# (6) - I słusznie. Po co spokój umarłym zakłócać dla jakichś tam badań - oburza się. - Jeden ta
Życzenia z okazji Dnia Kobiet Wszystko co było Waszym marzeniem Co jest i będzie w przyszłości, Niec
STRESZCZENIE Ważny, często używany skrót: TCIP - tego co inni pisali.WSTĘP Realizacja tej książki bl
układ odniesienia (o tym o czym my możemy powiedzieć, nie co inni np. wszyscy ludzie, inne kobiety)

więcej podobnych podstron