58 Paweł Hostowiec
imestra broni się, wysuwając różne argumenty. Chór przyznaje im nawet częściowo rację. Dyskusja trwa pewien czas. Wreszcie na scenę wchodzi kochanek królowej, Aigistos, z kilku zbrojnymi zapowiadając, że kajdany i wikt więzienny uleczą niebawem obywateli Argosu od niepowściągliwości języka. Dramat kończy się na tej groźbie.
Wersja ateńska dramatu Kassandry jest racjonalistyczna, pozbawiona pierwiastków legendarnych i nadprzyrodzonych. Wróżby Kassandry nie są wizjami Cazot-te’a, lecz trafnym rozpoznaniem znanych składników sytuacji i ich najhardziej prawdopodobnych skutków. Nieufny i podejrzliwy stosunek do nich obywateli nie jest dla Aischylosa skutkiem zemsty Apollona, ale właściwością każdego zgromadzenia Greków. Myśl tę autor przeprowadza konsekwentnie, bo każe chórowi z tą samą niewiarą przyjmować przepowiednie Kassandry, co fakty najbardziej oczywiste.
W tym ujęciu dramat Kassandry jest jednym z wciąż aktualnych, powtarzalnych składników naszej cywilizacji, zależnych od mechanicznych warunków lu-dowładztwa.
Stąd znajdujemy u Aischylosa tylu przebranych za Greków znajomych. W scenie pytań chór przedstawia „ochlos” grecki, łudząco podobny do bezmyślnych i okrutnych tłumów wypełniających nasze stolice. Scena ta mogłaby być wzorem Dostojewskiego.
Jeszcze bliższa naszym czasom jest narada chóm po zamordowaniu Agamem-nona. Gdybyśmy ubrali choreutów Aischylosa w maski obecnych ochlagogów, z ich nosami, wąsami, okularami i fryzurami, „różne głosy” obywateli Argosu wydałyby się nam dziwnie znajome. Niemal w tych samych wyrazach obecne chóry demokratów odpowiadały na relacje z obozów koncentracyjnych'i na wieści o niebezpiecznych przygotowaniach dyktatorów. Brakło wśród nich tylko choreutów radzących natychmiast biec do pałacu.
Świat antyczny przekazał nam w spadku dwie koncepcje wróżb i przepowiedni: jedną opartą na wierze w potęgi nadprzyrodzone różnych stopni i rodzajów, mających dostęp do spraw przyszłych i gotowych za niewielka opłatą udzielić zainteresowanym użytecznych wskazówek; drugą racjonalistyczną, opartą na obli-czalności procesów natury i naszej domniemanej zdolności przewidywania skutków mogących wyniknąć z czynów i sytuacji.
Pierwszy rodzaj wróżb był w starożytności szeroko eksploatowany przez wtajemniczonych różnych stopni, operujących w świątyniach i innych miejscach sprzyjających stosunkom z siłami nadprzyrodzonymi. Ten rodzaj wróżb nie wygasł i dotąd dostarcza zarobku licznym wróżkom, kabalarkom, jasnowidzom i astrologom. Istnieją nawet automaty udzielające wróżb. Jeden z nich widziałem przed laty na wieży Eiffla. Moja towarzyszka wrzuciła doń miedzianą monetę. Z automatu wypadła różowa kartka z napisem: Tu seras toujours follement aimee.
Do tego rodzaju wróżb uciekano się - tak dawniej jak dziś - głównie w sprawach prywatnych, rzadziej w sprawach publicznych lub ogólnej natury. Rzecz w tym, że w sprawach osobistych nasza zdolność przewidywania wydaje się najbardziej zawodna. Obliczalność wypadków prżyszłych zmniejsza się w miarę tego jak wzrasta możność ingerencji w nie patrzącego. Zaćmienie księżyca daje się przewidzieć z największą ścisłością. Ingerencja patrzącego jest w tym wypadu równa zeru. Ogólna liczba wypadków automobilowych - przy wiadomym spożyciu benzyny i alkoholu - daje się także dość dokładnie obliczyć na przyszłość, jakkolwiek mniej ściśle niż zaćmienie księżyca. Obliczający nie jest natomiast w stanie przewidzieć, kiedy sam zostanie przejechany przez samochód. Gdyby tę datę udało mu się poznać, przeleżałby cały dzień w łóżku, i obliczenie jego okazałoby się fałszywe. W niektórych chorobach można z pewnym prawdopodobieństwem przewidzieć termin zgonu chorego, ale jest to możliwe tylko w wypadku choroby nieuleczalnej, nie poddającej się zabiegom lekarskim. Życie prywatne posiada — poza terminami płatności weksli - tak mało składników obliczalnych, że pragnący poznać przyszłość w tej dziedzinie za wszystkich czasów zwracali się słusznym tytułem do wróżek i kabalarek.
Sprawy polityczne j ako przedmiot przewidywań stanowią teren pośredni, poddający się przybliżonym obliczeniom. W republikach najważniejszym czynnikiem stałym i obliczalnym jest inercja i brak inicjatywy ciał zbiorowych. Można w nich w każdej sjrtuacji z wielką dozą prawdopodobieństwa przewidywać, że wybory i parlamenty nie powezmą żadnej niespodzianej decyzji, i że w konsekwencji żadne wypadki niezwykłe nie zajdą i wszystko pozostanie po dawnemu. Taka stałość i ciągłość stosunków jest źródłem zamożności i kultury republik. Zważywszy jednak główną przyczynę tej ciągłości można przewidywać, że republiki będą mało odporne na wypadki przychodzące z zewnątrz.
Posunięcia dyktatorów są na pozór mniej obliczalne, jako podlegające w większej mierze inicjatywie osobistej jednego człowieka. Jest to jednak najczęściej złudzeniem. Dyktator jest więźniem mechanizmu władzy absolutnej, działającego z wielką precyzją. Gusty i pomysły osobiste dyktatora grają w tym systemie najmniejszą rolę.
Stanowisko proroka w republice jest pełne sprzeczności wewnętrznych. Jego zdolność trafnego przewidywania jest tym większa, im większą rolę grają w danej koniunkturze składniki mechaniczne, niezależne od inicjatywy zainteresowanych, a zatem łatwiej obliczalne. Inaczej mówiąc, tym łatwiej jest przewidzieć nadchodzącą przyszłość, im mniej obywatele zdolni są sami do rozpoznania skutków swych czynów i swych sytuacji i im mniejsza jest stąd ich interferencja w biegu wypadków. Trafność jego przewidywań jest więc niejako odwrotnie proporcjonalna do posłuchu, jaki może znaleźć u współobywateli. Uwikłany w tę sprzeczność prorok stoi przed swym ludem bezradny, często zrozpaczony. Im pewniejsza jest jego znajomość spraw przyszłych, tym większa samotność.
Pod rządami dyktatorów świadomość przyszłych klęsk jest bardzo rozpowszechniona, i prorok nie ma najczęściej swym słuchaczom nic nowego do powiedzenia. Obojętne jest też czy potrafi ich przekonać, bo zdanie większości nie po-