skanuj0016

skanuj0016



62 Paweł Hostowiec

inaczej?” Znałem wówczas nieźle sprawy niemieckie, i jego dalsze wywody wydały mi się bardzo prawdopodobne.

Tymczasem Askenazy rozwijał dalej swą wizję przyszłości:

„Tylko zupełnie naiwni mogą sobie wyobrażać, że Polska może toczyć wojnę inaczej niż na dwa fronty. Niemcy nie mogą przekroczyć granicy pod Zbąszyniem bez tego, aby Rosjanie przekroczyli ją ze swej strony pod Baranowiczami. Trzeba się liczyć z najprostszym mechanizmem takich wypadków. Przed uderzeniem na Polskę, Niemcy zgromadzą przeważające siły i zapewnią sobie neutralność czy bezczynność mocarstw zachodnich. Będzie więc bardzo prawdopodobne, że prędzej czy później zajmą kraj i dojdą aż do Baranowicz. Czy Rosjanie mogą czekać aż Niemcy dojdą do ich granicy? Nie. Elementarna przezorność każe im już przedtem przekroczyć granicę i zająć co się da, aby mieć coś w ręku przy pertraktacjach z Niemcami i w razie możliwego konfliktu trzymać ich jak najdalej od własnych granic. Czy tego dnia Unia Sowiecka będzie w aliansie z Niemcami czy też z Anglią i Francją czy nawet z nami, będzie to zależne od gry aliansów na ten dzień, ale bynajmniej nie zmieni sprawy. Przejście granicy i zajęcie wschodniej części Polski będzie w owej chwili dla Rosji sprawą nierównie pilniejszą od gry aliansów”.

I po chwili namysłu:

„Ten sam mechanizm działa także w razie pokojowego przebiegu wypadków. Jeżeli dla jakichś przyczyn Polska będzie musiała cedować Rosji Wilno i Lwów, następnego dnia będzie musiała oddać Niemcom Śląsk i Pomorze. Po oddaniu Lwowa i Wilna dalsza egzystencja Polski byłaby możliwa tylko w oparciu o Niemcy, i to oparcie kosztowałoby ją Śląsk i Pomorze. I na odwrót: w razie konieczności cedowania Niemcom Śląska i Pomorza dalsza egzystencja Polski byłaby możliwa tylko pod opieką Rosji, która w zamian zażądałaby Lwowa i Wilna. Zresztą po takim okrojeniu nie byłoby już mowy o jakiejś egzystencji niepodległej. Dla mocarstw zachodnich Polska jest tylko pionkiem do szachowania bądź Niemiec, bądź Rosji i po okrojeniu nie przedstawiałaby już żadnej wartości”.

W trzy lata po tej rozmowie Szymon Askenazy zmarł rzekomo na skutek niedomagania nerek. W istocie zabiły go własne myśli, świadomość nadchodzących wypadków, których nikt oprócz niego nie widział. Żona jego zmarła w 1940 w szpitalu warszawskim, jedyna zaś córka została zamordowana przez Niemców.

Nikomu zapewne nie przyjdzie na myśl szukać słusznych przewidywań u dziennikarzy, fabrykantów efemeryd, ważnych tylko na dzień bieżący i obracających się w makulaturę z chwilą ukazania się następnego numeru gazety. Od dawna już prasa utraciła ambicje informowania, kontentując się dostarczaniem czytelnikowi rozrywki dla osłodzenia nieuniknionej w gazecie codziennej sieczki wiadomości oficjalnych. Mimo to widziałem i dziennikarzy robiących na prywatny użytek trafne przewidywania. Możność osobistego poznania środowisk politycznych i parlamentarnych w krajach, gdzie przygotowywały się przyszłe wypadki, dawało im często przesłanki do słusznej oceny najbliższej przyszłości.

Z okresu międzywojennego zostało mi w pamięci kilka rozmów z Robertem Dellem, jednym z ostatnich dziennikarzy niezależnych.

W listopadzie 1922 spotkałem go w Dusseldorfie. Wojska francuskie zajęły były właśnie okręg Ruhry. Od kilku tygodni między Francją i Anglią istniał stan, który dziś określamy mianem zimnej wojny. Anglicy dokładali wszelkich starań do zrujnowania franka i stworzenia Francji trudności finansowych. Nikt nie wiedział, jak zachowa się w Ruhrze ludność niemiecka. Dowódca niewielkiej armii okupacyjnej, generał Mangin, nawiązał rozmowy z przybyłym do Ruhry Karolem Radkiem, podówczas kierownikiem polityki niemieckiej Komintemu. Paul-Pru-dent Painleve, którego odwiedziłem poprzedniego tygodnia w Paryżu, oderwał się był od lektury Einsteina, aby powiedzieć, że uważa sytuację za wręcz groźną i okupacja Ruhry wydaje mu się - tak z punktu widzenia wojskowego jak politycznego - niezmiernie ryzykowna. Niepokój ogarnął także sprzymierzeńców Francji. Niemcy sudeccy, sądząc, że będą mogli teraz znaleźć oparcie w Anglii, dążącej do osłabienia Francji także od strony czeskiej, zaczęli poszukiwać kontaktów w Londynie.

W hallu hotelu zbudowanego przez Hugo Stinnesa zrobiliśmy krótki przegląd tych wypadków. Dell był poważny i blady, jak gdyby czuł na sobie współodpowiedzialność za szaleństwa wielkich tego świata.

„System polityczny ustalony przez zwycięzców w 1919” - powiedział - „leży już w gruzach. Ameryka cofnęła swój podpis, Anglia i Francja są tak poróżnione, że wpływy ich wzajemnie się znoszą. Rosja nie jest jeszcze gotowa do objęcia po nich spadku. Nie ma komu bronić pokoju z 1919. Niemcy są na razie w stanie chaosu, ale droga dla nich stoi otworem. Anglia nie chce, Francja sama nie potrafi bronić obecnego porządku. O tym czym będzie Europa decydować będą Niemcy. Przyszłość Europy zależy od ewolucji wewnętrznej Niemiec”.

To co widziałem w ciągu następnych dni w Niemczech utwierdziło mnie w słuszności tej prognozy i napełniło złymi przeczuciami. Patrząc w przyszłość widziałem tylko ruinę wszystkiego, na czym od pokoju westfalskiego usiłowano oprzeć zgodne współżycie Europejczyków. W końcu grudnia kupiłem w Paryżu garść złotych dolarów, które przechowałem do 1939 i dzięki którym mogłem uciec z okupowanej Polski.

Della spotkałem znów w Genewie późnąjesienią 1936. Wojna hiszpańska była już w pełnym biegu i Anglia zdążyła była narzucić Francji, trawionej kryzysem wewnętrznym, politykę nieinterwencji. Role więc były już podzielone; dywizje pancerne włoskie i lotnictwo niemieckie atakowały republikę hiszpańską, system nieinterwencji trzymał za ręce mogących jej przyjść z pomocą. Moskwa nie powzięła była jeszcze decyzji, i jej prasa wylewała co dzień kubeł pomyj na republikę hiszpańską.

Dell był bardzo niewesoły. Jego niezależna publicystyka przyniosła mu same zawody: został wydalony z Niemiec i z Francji. Mieszkając w Genewie pisywał korespondencje z Ligi Narodów, o której nie było już wiele do powiedzenia. Kiedyśmy zostali sami, zaczął mówić:

„Z Europy, w której wyrosłem i do której byłem głęboko przywiązany, nie zo-


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
skanuj0013 56 Paweł Hostowiec z rodu Priama i podzielili między siebie kobiety. Kassandra schroniła
74243 skanuj0013 56 Paweł Hostowiec z rodu Priama i podzielili między siebie kobiety. Kassandra schr
skanuj0014 58 Paweł Hostowiec imestra broni się, wysuwając różne argumenty. Chór przyznaje im nawet
38098 skanuj0018 66 Paweł Hostowiec Weli Chan był niewielkiego wzrostu, z twarzą okrągłąjak księżyc,
13510 skanuj0015 60 Paweł Hostowiec siada znaczenia. Najtrafniejsze nawet przewidywanie skutków dane
54009 skanuj0017 64 Paweł Hostowiec stało już nic. Jedynym logicznym dla mnie wyjściem z tej sytuacj
63327 skanuj0019 68 Paweł Hostowiec Z autorów przytoczonych wyżej przewidywań, nikogo już prawie nie
P1080015 miasta czy państwa jako organizmu, wówczas Ostrów Tumski byłby jego głową, bowiem tam mieśc
P1080015 miasta czy państwa jako organizmu, wówczas Ostrów Tumski byłby jego głową, bowiem tam mieśc
54349 skanuj0021 (181) 34 skiej chorobie i nie umiał chodzie ani mówić. Po drodze Ukrainiec kazał mi
P1080015 miasta czy państwa jako organizmu, wówczas Ostrów Tumski byłby jego głową, bowiem tam mieśc

więcej podobnych podstron