upoważniony przekazać wam już dzisiaj odpowiedni zadatek. Dla poparcia tych argumentów płetwonurkowie otrzymywali woreczki zawierające po 25 złotych monet angielskich.
Na szczęście nie musieli tym razem korzystać z wszystkich tych środków specjalnych. Po kilkudniowym rejsie okręt podwodny osiągnął wyznaczoną pozycję. Ponieważ na miejsce ataku przybył on w ciągu dnia, była okazja przyjrzenia się przyszłym celom. Utrzymując okręt na głębokości peryskopowej dowódca, kapitan Baldy Hazlet, umożliwił płetwonurkom dokładne obejrzenie celu ich nocnych ataków.
Podporucznik A. Eldridge, wraz z nurkiem S. Woolcott, mieli zaatakować „Sumatrę” — statek handlowy o pojemności około 5000 BRT. Znajdował się on zaraz za wejściem do portu, czekając na od-holowanie do stoczni w Singapurze.
Celem drugiej torpedy, której obsadę stanowili W. S. Smith (swego czasu uczestniczył w rekonesansie przedinwazyjnym na wybrzeżu Sycylii) i nurek A. Brown (należał do obsady „żywych torped” w niedoszłym ataku na okręty włoskie w Tarencie, w sierpniu 1943 roku), miał być statek towarowy „Volpi”, o pojemności prawie 5300 BRT. Był on trudniejszy do zidentyfikowania, gdyż znajdował się w głębi portu.
Na okręcie podwodnym było potwornie duszno i gorąco. Płetwonurkowie nie mogli doczekać się wieczoru, aby wreszcie wydostać się na zewnątrz.
Wreszcie można było ubierać się i ruszyć do ataku. Warunki atmosferyczne były wprost idealne, gdyż nie tylko morze było gładkie jak stół, lecz również świecił jasno księżyc.
U wejścia do portu jak i w samym porcie płetwonurkowie mogli poruszać się bez przeszkód, gdyż nie było tam żadnych zagród sieciowych ani innych przeszkód. Widocznie Japończycy czuli się tutaj bezpiecznie.
Smith i Brown bez trudności osiągnęli swój cel. Jednak tutaj wystąpiły trudności z założeniem ładunku wybuchowego. Podniesiony z dna statek był tak głęboko zanurzony, że nie było mowy o wciśnięciu się pod jego dno i o umocowaniu tam głowicy wybuchowej. Również zawieszenie ładunku wybuchowego z boku okazało się niemożliwe, gdyż dno było tak obrośnięte, że żaden uchwyt magnetyczny nie trzymał się kadłuba.
Ponieważ statek był jeszcze na wpół zalany i miał poważny przechył, płetwonurkowie podpłynęli do pokładu będącego częściowo pod wodą i Brown po prostu wniósł ładunek wybuchowy na statek, gdzie umocował go w maszynowni i uruchomił mechanizm zegarowy.
Również i druga torpeda osiągnęła swój cel. Koło oczekującego ich okrętu podwodnego „Trenchant” obie torpedy zjawiły się prawie równocześnie. Po krótkim sprawozdaniu z operacji umożliwiono im wypoczynek, ale już o 05.30 obudzono, aby mogli przez peryskop obejrzeć skutki swego dzieła.
85