I powinny one zatriumfować. Stała armia to jedynie zbrojne pomocne ramię stałego rządu. Rząd jest tylko organem wybranym przez naród, aby wypełniał jego wole. Zanim jednak naród zdąży go w swych celach wykorzystać, organ ten dokonuje nadużyć i ulega deprawacji. Doskonałe zjawisko owo ilustruje obecna wojna z Meksykiem - dzieło stosunkowo małej liczby ludzi, którzy posłużyli się stałym rządem jako narzędziem; albowiem naród nigdy nie przystałby na jej rozpętanie.1
Czymże jest obecny rząd amerykański, jak nie tradycją tylko, i to całkiem niedawną? Usiłuje on przekazać siebie potomności w stanie nienaruszonym, a tymczasem z każdą chwilą traci coś ze swojej integralności. Jego żywotność i siła nie dorównują żywotności i sile jednego człowieka, jeden bowiem człowiek jest w stanie nagiąć go do swojej woli. Dla samych zaś ludzi jest czymś w rodzaju drewnianej armaty. To jednak nie powód, aby stał się mniej im potrzebny, jako że ludzkość potrzebuje takiej czy innej skomplikowanej machiny, aby słuchając
jej łoskotu, zaspokoić swoje wyobrażenie o rządzie. Przeto wszelkie rządy mogą służyć za przykład, jak łatwo można ludziom coś narzucać, jak łatwo nawet ludzie sami sobie coś narzucają, mając na uwadze własne korzyści. Wszyscy musimy przyznać, że to niebywałe. Wszelako obecny rząd nigdy sam nie popierał żadnych przedsięwzięć inaczej, jak tylko przez ochocze usunięcie się im z drogi. Nie o n zapewnia państwu wolność. Nie o n kolonizuje Zachód. Nie o n daje wykształcenie. Wszystko, czego dokonaliśmy, dokonaliśmy dzięki cechom charakteru właściwym Amerykanom. Osiągnęlibyśmy jeszcze trochę więcej, gdyby rząd nie wchodził nam czasami w drogę. Albowiem rząd jest dogodnymL kompromisem* dzięki któremu ludzie chętnie pozostawią siebie nawzajem w spokoju, i - jak już powiedziano - wówczas rząd jest najdogodniejszy, gdy jego obywatele korzystają z największej swobody. Gdyby handel nie był z indyjskiej gumy, nigdy nie zdołałby przeskoczyć przeszkód, które ustawodawcy ciągle rzucają mu pod nogi. A gdyby ktoś zechciał osądzać owych ustawodawców tylko na podstawie rezultatów ich poczynań, nie zważając na intencje, musiałby zaliczyć ich do tej samej kategorii, co owych złośliwych osobników, którzy tarasują zaporami tory kolejowe, i musiałby ich w ten sam sposób ukarać Jednakże wypowiadając się z praktycznego i oby-
Wojna z Meksykiem (1846—1848), do której pchnęło Unię Południe ze względów gospodarczych, z chęci rozszerzenia kolonizacji niewolniczej. Stanom Zjednoczonym przybył obszar Teksasu, Nowego Meksyku i górnej części Kalifornii. Skrawek spornego terytorium rząd Stanów nabył od Meksyku w 1853 r. za cenę 10 min dolarów.