0 socjologach krąży bardzo niewiele dowcipów. Jest to dla nich frustrujące, zwłaszcza gdy porównują się ze swymi bardziej wyróżnianymi krewniakami, psychologami, którzy całkiem solidnie osadzili się w sektorze amerykańskiego humoru okupowanym niegdyś przez księży. Przedstawiony na przyjęciu psycholog natychmiast czuje się przedmiotem niemałej uwagi
1 peszącej wesołości. Socjolog w tych samych okolicznościach spotyka się zapewne z nie żywszą reakcją, niż gdyby został zapowiedziany jako agent ubezpieczeniowy. Aby ściągnąć na siebie uwagę, będzie musiał solidnie potrudzić się, tak jak wszyscy. Jest to irytujące i niesprawiedliwe, lecz może także być pouczające. Niedostatek dowcipów o socjologach wskazuje oczywiście na to, że nie są oni w tej samej mierze co psychologowie własnością potocznej wyobraźni. Prawdopodobnie jednak dowodzi także tego, że w wyobrażeniach, jakie ludzie o nich mają, istnieje pewna wieloznaczność. Przyjrzenie się bliżej niektórym z tych wyobrażeń może tedy stanowić dobry punkt wyjścia naszych rozważań.
Jeśli zapytać studentów, dlaczego wybierają socjologię, często słyszy się odpowiedź: „Ponieważ lubię pracować z ludźmi". Jeśli pytać dalej, jak wyobrażają sobie swoją przyszłość zawodową, słyszy się często, że zamierzali