rodzenia i równocześnie zapoczątkowywało kalendarzowy okres ludyczy zwany zapustnym. Jak podaje M. Estreicherówna, w połowie XIX wieku organizowany był tego dnia w Krakowie gdzieniegdzie obchód króla migdałowego, ale przeważnie tylko wśród sfery szlacheckiej, poddanej na wpływy francuskie. Podawano więc tort lub pączki z jednym migdałem umieszczonym w cieście; kto go znalazł, otrzymywał tytuł królewski, dobierając sobie kogoś do pary i rozdając dworskie urzędy innym uczestnikom zabawy”7. Należy stwierdzić, iż był to jednak zwyczaj lokalny, ponieważ nie natrafiono na jego ślady w innych regionach Polski.
Zabawa od dawien dawna stanowi element składowy polskiej kultury obyczajowej. Polacy bawili się przez cały rok, ale szczególne nasilenie zabaw przypadało na okres karnawału, popularnie zwanego zapustami. „Zapusty — czytamy w Wielkiej Encyklopedii Powszechnej — to dawna nazwa karnawału, wśród ludu rozpowszechniona jeszcze po II wojnie światowej: związane z okresem zapustów zwyczaje ludowe wywodzą się z zabaw karnawałowych rozpowszechnionych pierwotnie wśród szlachty; najwięcej zwyczajów związanych z zapustami przypada na ich ostatnie dni (mięsopust) kończące się Popielcem”8. Do tak uogólnionego określenia zapustów należy jednakże dodać kilka słów komentarza. Faktem jest, iż na przestrzeni wieków ukształtowała się bogata obyczajowość i obrzędowość zapustna, posiadająca ludyczny charakter. Jednakże bardzo odmienne były jej formy funkcjonowania w poszczególnych kręgach społecznych. Inny obraz zapustów ukształtował się w ramach kultury szlacheckiej i mieszczańskiej, a zupełnie inny w ramach kultury chłopskiej. Na fakt ten zwracają m.in. uwagę J. i R. Tomiccy w pracy Drzewo życia pisząc: „Opisy
obrzędowości są zazwyczaj zgodne co do jej najogólniejszego charakteru i funkcji społecznych, ale właściwa wszystkim obrzędom wieloznaczność, równoczesne odwoływanie się do wielu płaszczyzn rzeczywistości oraz operowanie różnymi symbolami sprawiają, że każda próba ogólnego ich wyjaśnienia jest uproszczeniem” ®. Od uproszczeń tych nie sposób jest się w pełni ustrzec przy analizie całego konglomeratu najróżnorodniejszych wątków obrzędowości zapustnej występujących w naszej kulturze narodowej. Odwołajmy się wobec tego do charakterystyk tej obrzędowości, nakreślonych przez badaczy kultury polskiej.
Jędrzej Kitowicz w Opisie zwyczajów i obyczajów taki daje obraz obrzędowości zapustnej w Polsce z o-kresu przełomu XVII—XVIII w.: „Lubo wielcy panowie i można szlachta przez cały rok zabawiali się bankietami i tańcami, bardzo często spraszając do siebie gości z rozmaitych okazji, jak to: na święta Bożego Narodzenia, na Wielkanoc, na Zielone Świątki, na imieniny, na chrzciny, na zaręczyny, na wesele; najwięcej jednak takowych ochot sprawiali sobie począwszy od tłustego czwartku aż do wstępnej środy, często zaś bardzo rozhulawszy się, choć przy postnych potrawach, gwałcili tańcami i pijatyką i wstępną środę, i wstępny czwartek...
(...) Takowe uciechy działy się po pańskich domach między przyjaciółmi zaproszonymi. Niższej zaś fortuny szlachta wyprawiała kuligi, które były takowe: Dwóch albo trzech sąsiadów zmówili się z sobą, zabrali z sobą żony, córki, synów, czeladź służącą i co tylko mieli w domu dorosłego, zastawując w nim tylko małe dzieci pod dozorem jakich dwojga osób, mężczyzny i niewiasty. Sami zaś wpakowawszy się na sanki, albo gdy sanny nie było na kolaski, karety, wózki, na konie wierzchowe, jak kto mógł, jechali do