306 Umberto Eco
ność wysiłku fizycznego, element hazardu lub brak któregoś z tych elementów), stworzyć można następującą siatkę podobieństw:
abcde bcdef cdefg
z której wynika, że każda gra ma niektóre, lecz nie wszystkie cechy innych gier. Jednak kiedy siatka zostanie poszerzona, powstaje konsekwencja formalna takiego typu:
A 13 C D E F
abcde bcdef cdefg defgh efghi fghil
która pokazuje, że A i F nie mają już ze sobą zupełnie nic wspólnego, oprócz tego, że należą do tego samego łańcucha rzeczy bezpośrednio „podobnych” do siebie. W niektórych strukturach rodzinnych bycie szwagrem szwagra szwagra czwartej osoby zakłada istnienie pokrewieństwa. Ujmując zagadnienie leksykograficznie, związek tego typu jawi się natomiast, co najwyżej, jako narzędzie zrozumienia danego procesu z punktu widzenia semantyki historycznej. To naturalne, że w świecie nieprzerwanej interpretacji i nieograniczonej semiozy w celu interpretacji selektywnej można przejść od kozaka do zbrojnego na koniu, następnie do huzara, potem do postaci z operetki i od niej na koniec do w e s o 1 e j wdówki. Nie pozwala to jednak na stwierdzenie, że istnieje pokrewieństwo semantyczne między kozakiem a wesołą wdówką.
Koncept znaku umożliwia próbę sprawdzenia, caamza podobieństwamLrodzimy-mi istnielfiJakaś bardzo ogólna własność obecna we wszystkich ogniwach łańcucha, i ewentualne zbudowanie na tej podstawie jakiegoś prze d m i oi.u. te o re tycznego, który nie byłby identyczny z żadnym z analizowanych zjawisk, lecz każdemu dawał rację bytu, przynajmniej z punktu widzenia semiotyki ogólnej. Wykazano, żemą-mv do czynienia ze znakiem, kiedy coś zastępuje coś innego według zasad inferoncji (p...u), przy czym p jest klasa zjawisk postrze.galnych (o z n a c z n i k ó w), a a klasa ,zu.ux c.JUŁA czy też uprzynależnień kontinuum doświadczenia, tak iż każdy element klasy znaczeń może zostać „zinterpretowany”, czyli przetłumaczony na inny ozrtacz-nik; w ten sposób drugi oznacznik jest nośnikiem niektórych własności pierwszego (znaczących w danym kontekście), a zarazem wykazuje inne, których pierwszy oznacz-nik zdawał się nie zawierać.
Zadaniem semiotyki ogólnej jest stworzenie tego przedmiotu teoretycznego, zaś zadaniem semiotyk szczegółowych analiza, w jaki sposób klasa oznaczników może być powiązana z klasą znaczeń, czyli zbadanie epistemologicznej siły owego znaku inferen-cji, który przez model ogólny traktowany był w sposób czysto formalny.
W obliczu różnych użyć pojęcia „symbol" w rozmaitych kontekstach odnosi się wrażenie, że nie pozwala ono na identyfikację jakiejś stałej własności, choćby najbardziej ogólnej. Również dlatego, że „symbol", w odróźiiiej.iiiL.acL,7uaku. VuR.sl.arui.wi po -jęcia języka, potocznego. Język potoczny używa wyrażeń takich jak „dać komuś znak, by się zbliżył” albo „to zły znak” i nawet niewykształcony rozmówca jest w stanie wyją śnić (lub zinterpretować) jeśli już nie znaczenie terminu „znak”, to przynajmniej globalne znaczenie tych syntagm. Natomiast kiedy mamy do czynienia nie z językiem potocznym, lecz z codziennym pseudojęzykiem prasy i retoryki politycznej, która stwierdza, że dany kraj symbolizują jego produkty, że podróż Nixona do Chin miała znaczenie symboliczne, że Marilyn Monroe była symbolem seksu i piękna, że ustanowienie Współ noty Europejskiej stanowiło symboliczny zwrot w historii lub że minister położył sym bolicznie kamień węgielny, zwykły rozmówca miałby trudności nie tylko z wyjaśnieniem sensu słowa „symbol”, lecz ogólnikowe i niejednoznaczne byłyby również jego interpretacje syntagm, w których pojawia się ten termin.
Wystarczyłoby powiedzieć, Że „symhnl” jest pojęciem jęy.yka specjalistycznego, które.język..psfiudocorłzienny:.prz.ywłasz6za sobie, uważając je za zdefiniowane najlepiej w odpowiednich kontekstach teoretycznych. Lecz podczas gdy traktat semiotycz-ny zajmujący się znakiem już w prologu precyzuje, w jaki sposób pojmować będzie len termin, w kontekstach teoretycznych, w których mowa jest o „symbolu”, jedną z najhardziej irytujących rzeczy stanowi fakt, że bardzo rzadko termin ten zostaje zdefiniowa ny, tak jakby chodziło o pojęcie intuicyjnie oczywiste dla wszystkich.
Zacytujemy tylko lalka przykładów, wybranych na chybił trafił. Teoria sztuki jako formy symbolicznej, Feeling and Form Suzanne Langer', zaczyna się od krytyki niejednolitego używania terminu „symbol" i podkreśla filozoficzny wymóg jego dokładniejszego zdefiniowania. Lecz zaraz potem autorka stwierdza, że w jej dziele definicja zostanie sformułowana dopiero w trakcie wywodu i odsyła do rozdziału 20. Tam natomiast czytamy, że dzieło sztuki stanów symbol niepodzielny, w odróżnieniu od symboli języka potocznego; trudno jednak pojąć, co miałoby być tym bytem, który w sztuce jest niepodzielny, a w innych przypadkach owszem. Na szczęście we wprowadzeniu do
' S.K. Langer, Feeling and Form: yl Theory ofArl, New fork 1953.