trzeba nosić w plecaku, przeszkadzają mniej, niż wtedy, gdy jest się w nic ubranym i lżej je nieść. Wyciąga się je stamtąd w miarę potrzeby, przede wszystkim na postojach, zwłaszcza wtedy, gdy się chce usiąść albo położyć. Wprawdzie jeszcze przez jakiś czas jest człowiekowi gorąco, są to jednak najbardziej zdradliwe sytuacje. Właśnie wtedy najłatwiej się można przeziębić. Wypoczywając, trzeba się ciepło ubrać, bo w czasie wypoczynku musi się człowiek chronić przed wiatrem.
Gdy ktoś jest spocony, powinien korzystać z każdej okazji, żeby się wytrzeć do sucha, a przynajmniej wytrzeć twarz i ciało do pasa, a także włożyć suchą koszulę, którą każdy rozsądny piechur ma w plecaku. W ogóle ma w nim wszystko, co jest potrzebne w danym klimacie stosownie do pory roku, a także i to, co mogłoby być potrzebne.
W czasie marszu, a zwłaszcza podczas górskiej wspinaczki, trzeba być możliwie jak najlżej ubranym. Gdy człowiek zaczyna się pocić, nie powinien mieć na sobie niczego ponad to, co konieczne. Wilgoć prędko wyparowuje z ciała, lecz nie z ubrania. Mokra odzież nie tylko jest ciężka, lecz tak że zatraca swoje właściwości ogrzewające, co okutany i spocony piechur zauważa dopiero podczas chwilowego postoju. Teraz ogarnia go ziąb, który przez mokre ubranie przenika do bezl.onnego ciała. Szczęka zębami i cały się trzęsie. Podczas wielkich mrozów przepocone ubranie zamarza. Nieszczęśnik zostaje zakuty w rycerską zbroję z chrzęszczącego lodu. Może go uratować tylko trzaskający ogień na postoju.
Ubrania są równie ciepłe lub zimne jak otoczenie. Mają tylko bardzo zróżnicowane korzystne właściwości izolowania ciepła lub zimna. Dzieje się to dzięki milionom komórek zatrzymujących w materiale powietrze. Gdy na pełnią się one ciepłym powietrzem, jego temperatura bardzo wolno dosto sowujc się do temperatury otoczenia, gdyż komórki te stanowią warstwę izolacyjną, składającą się z niezliczonej ilości pęcherzyków powietrza. Im więcej takich komórek zawiera materiał, tym lepszym jest izolatorem. Dla tego właśnie wełna jest i będzie jedną z najlepszych tkanin. Mimo to nawet w największe mrozy nie powinno się nosić jednej grubej wełnianej koszuli. Lepiej zakładać dwie, a w skrajnych przypadkach i trzy wełniane koszule jedną na drugą. Będzie w nich znacznie cieplej niż w jednej koszuli o takim samym ciężarze, ponieważ między nimi też powstaje warstwa izolacyjna Poza tym jest to dogodniejsze, bo można zdejmować jedną koszulę po dru giej. Inaczej mówiąc: ciepłotę można regulować według uznania.
Gdy na dworze panuje bardzo niska temperatura, nawet wrzątek w bu telce owiniętej w kilka wełnianych ręczników będzie w miarę upływu czasu coraz chłodniejszy, aż w końcu zamarznie, bo butelka nie wytwarza ciepli i nie może uzupełniać jego powolnego ubytku. Czyni to jednak ludzkie cia ło. Tkwi ono w ubraniu jak piec opalany wieloma kaloriami w czasie każde
go posiłku. W naturalny sposób uzupełnia ubytek ciepła ulatującego na zewnątrz. Nie jesteśmy jednak aż tak „naturalni”, jak większość pozostałych stworzeń ciepłokrwistych. Już przed setkami tysięcy lat, a nawet wcześniej utraciliśmy futro, które nas porastało. Dlatego musimy się ubierać stosownie do klimatu i pogody, dzięki czemu możemy się znacznie łatwiej przystosowywać, niż nasi kosmaci protoplaści, co jest pod każdym względem korzystne.
Zacznijmy od samego dołu, od obuwia.. Półbuty zupełnie się nie nadają do wędrówek po wykrotach i kamieniach. Kostki nóg muszą mieć silne wsparcie i ochronę przed skaleczeniem w trudnym terenie. Można to uzyskać dzięki solidnym butom turystycznym, których cholewki nie powinny przekraczać wysokości piętnastu do osiemnastu centymetrów. Prawdziwe buty z cholewami poleca się tylko do konnej jazdy, lub wtedy, gdy się trzeba przedzierać przez bagniska w obawie przed spotkaniem z jadowitym wężem. Przecież każdy centymetr cholew'ki waży kilka gramów. Chociaż pozornie wydaje się, że taka nadwaga nie ma znaczenia, odgrywa jednak wielką rolę w czasie długich marszów. Luty podnosimy około dwóch tysięcy razy na kilometr! Przy dziesięciu gramach nadwagi wyniesie to w ciągu dnia mniej więcej tonę zbędnego ciężaru, który musi przenieść każda noga.
Ostrzega się przed noszeniem wysokich butów gumowych, bo znacznie gorzej się w nich chodzi niż w butach turystycznych. Wprawdzie nie przepuszczają wilgoci z zewnątrz, ale przy dłuższym chodzeniu stają się mokre od środka. Przez gumową przyszwę nie może wyparować pot. Zostaje on i w siąka w skarpety. Przestają grzać. Kiedy jest zimno, zaczyna się marznąć ml dołu, a w czasie wielkich mrozów grozi to odmrożeniem nóg. Gumowe Imty wkłada się tylko wtedy, gdy trzeba stać w wodzie lub brnąć przez nią. I liipóki nogi nie są zmęczone, pocą się mało albo wcale. Wtedy i gumiaki są luclie, zwłaszcza gdy się nosi dwie pary skarpet.
Wygodne buty turystyczne powinny być o numer większe od normalnych półbutów, żeby można było włożyć grube wełniane skarpety i pozo-łiitwii stopie trochę luzu. Jeżeli chcemy wędrować zimą, należy wkładać dwu* pary wełnianych skarpet. Tak więc buty zimowe muszą być o półtora
■ Im dwóch numerów większe od butów noszonych na co dzień. Gdy ktoś
■ istku hkolwick powodów nie chce wkładać wełnianych skarpet bezpośred-mtu i i.i gołe ciało, powinien najpierw włożyć cienkie bawełniane skarpetki, * diipicro na nie wciągnąć wełniane.
It. końca można dyskutować o tym, jakie podeszwy są najlepsze. Prze->'• • imtkim zależy to od terenu, lecz i w tym wypadku zdania są podzie-'mii. I wurda, byle nie za twarda gumowa zelówka z przyczepnym spodem ..y /ości wypadków powinna odpowiadać wymogom. Nie nadaje się
•tu.ik do chodzenia po skałach, a tym bardziej po oblodzonej ziemi.
207