IMG$60

IMG$60



IĘZYK I MbTODA 144 KS. lf IŁ. i

i że porządek diatoniczny powstaje z tej progresji, wynika stąd, y.v wzajemne stosunki między dźwiękami są dużo łatwiej uchwytne w następstwie harmonicznym aniżeli w porządku diatonicz-nym. Ten ostatni, oddalając się od zasady harmonii, może zachowywać związki między dźwiękami o tyle tylko, o ile są mu przekazane przez następstwo, które mu daje początek. Na przykład d w skali diatonicznej związane jest z c dlatego tylko, że c, d wywodzi się z progresji e—<7, a związek tych dwu ostatnich ma swoje źródło w harmonii ciał dźwięczących, której one są częścią składową. Ucho potwierdza to rozumowanie, bo ono odczuwa lepiej związek tonów c, e, <7, c aniżeli związek e, df e, /. Najpierw zauważono więc interwały harmoniczne.

Ale i tutaj nie stało się to od razu, bo dźwięki harmoniczne tworzą także interwały łatwiejsze i trudniejsze do intonacji i pozostają do siebie w stosunkach mniej lub więcej wyraźnych, więc nie byłoby rzeczą naturalną, gdyby zauważono i pochwycono od razu jedne i drugie. Jest więc prawdopodobne, że całą tę progresję c, e, <7, c uzyskano dopiero po wielu doświadczeniach. Po poznaniu tej progresji poczęto tworzyć inne według tego samego wzoru, takie jak e, h, d, g. Co do porządku diatonicznego, odkrywano go tylko stopniowo, i to po wielu błąkaniach, skoro jego powstawanie ujawniono dopiero za naszych czasów1.

§ 45. Pierwsze postępy w tej sztuce były więc owocem długiego doświadczenia. Mnożono jej zasady, jak długo nie znano jeszcze prawdziwych. P. Bameau pierwszy dostrzegł źródło całej harmonii we współbrzmieniu ciał dźwięczących i sprowadził teorię tej sztuki do jednej tylko zasady. Grecy, których muzykę zwykliśmy chwalić tak bardzo, nie znali wcale, podobnie jak i Rzymianie, kompozycji wielogłosowych. Jednakowoż jest rzeczą prawdopodobną, że wcześnie już używali pewnych akordów, już to dlatego, że przypadek pozwolił im pochwycić je przy spotkaniu się dwu głosów, już też że szarpnąwszy równocześnie dwie struny instrumentu, poczuli ich harmonijne współbrzmienie.

§ 46. Ponieważ postępy w muzyce były tak powolne, upłynęło dużo czasu, zanim pomyślano o odłączeniu jej od słów:

wydałaby się pozbawioną całkowicie wyrazu. Zresztą, skoro prozodia wzięła w swoje posiadanie wszystkie tony, jakie może wydobywać głos, i ona jedna dostarczyła sposobności do zauważenia ich harmonii, było rzeczą naturalną, że patrzono na muzykę tylko jako na sztukę mogącą nadawać mowie więcej wdzięku czy siły. Oto źródło przesądu starożytnych, którzy nie chcieli, by ją oddzielano od słowa. Htała się dla tych, u których się narodziła, mniej więcej tym, czym dla nas jest deklamacja: uczyła kierować (rćgler) głosem, zamiast tak jak dawniej puszczać go samopas. Pomysł odłączenia śpiewu od słów musiał się wydawać ówczesnym rzeczą równie śmieszną, jak nam dzisiejszym wydawałaby się niedorzeczną próba odłączenia od naszych wierszy dźwięków naszej deklamacji.

§ 47. Tymczasem muzyka udoskonalała się. Doszła stopniowo do tego, że dorównała ekspresją słowu, a następnie pokusiła się o przewagę nad nim. Można było przekonać się wówczas, że sama przez się potrafi mieć dużo wyrazu. A wtedy oddzielenie jej od słów nie mogło już wydawać się śmieszne. Wyraz, jaki dźwięki miały w prozodii, która miała coś z natury śpiewu, oraz wyraz, jaki miały w deklamacji, która była śpiewną, przygotowywały ekspresję, jaką miały posiadać tony, kiedy je usłyszano osobno. Dwie przyczyny zapewniły nawet powodzenie tym, którzy z pewnym talentem zaczęli uprawiać ten nowy rodzaj muzyki. Pierwszą było to, że wybierali niewątpliwie ustępy, z którymi przyzwyczajono się łączyć pewną ekspresję przez to, że używano ich w deklamacji, albo przynajmniej wymyślali podobne. Drugą było zdumienie, jakiego ta muzyka nie mogła nie wywoływać dzięki swojej nowości. Im bardziej zdumiewała słuchaczy, tym bardziej musieli poddawać się wrażeniu, jakie mogła sprawiać. I tak widziano ludzi bardziej skłonnych do wzruszeń, jak przechodzili z kolei, dzięki mocy tonów, z radości do smutku a nawet do szału. Na ten widok inni, którzy bez tego nie byliby wzruszeni, wpadali w podobny prawie stan. Skutki owej muzyki stały się przedmiotem rozmów, a wyobraźnia rozpalała się na samo opowiadanie o niej. Każdy chciał sam przekonać się o rzeczy. Ludzie lubią zwykle widzieć na własne oczy potwierdzenie rzeczy nadzwyczajnych, przychodzili więc przysłuchiwać się tej ma-

Bibł. Klas. Filozof.

1

Ob. Powstanie harmonii Bameau.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
IMG60 (3) nmRadioterapia iH Niemożność podania wysokiej dawki ze względu na ograniczoną tolerancję
IMG 60 B W IL JwMHl iwpt. KiMirffilMta*l«t »W k *» imtr nWf W H/p/fa !1-■*rp if r*w*we# wwwr ■ JHn
img front “ * used the pikę with il {Chapier IX.)
Img60 (2) 6.1 Ko/lropnosc. stalle radzieckie, tara. Krosno, poł W II w.
IMG60 (2) □** ĆK — — -* T-1 II * rĄpt_ r A mn———x—*1 ’ 4e-c %Q.
IMG60 [1024x768] Kultury in vitro dają możliwość otrzymania B ami nyefi z komórek będących gametofi
IMG60 (2) ORKI S też dlatego, że usiłował uw ieść jedną / jej towarzyszek, dziewicę hyperborcj
IMG60 10 - / 10 - / Us>« c % 41, • mmi ęm    •kfim imitktN ■y*t
IMG88 - 3 - • O - Mm Jm* iUM “•rW1*** •*!«,    «n<«il t« «... S. Wl >—>11—
IMG60 (2) ĆWICZENIE 12. Usiał ( i. sihg., temat, deklinację oraz rodzaj rzeczowników. Przetłumacz N
IMG60 ,anommy „alternatywy” materiały wielokrotnego użycia
IMG 60 7. Analiza miareczkowa. Redoksometria7.1.    Podstawy teoretyczne7.1.1.
IMG$60 D nazwisko i imię: numer indeksu: Egzamin, termin
IMG)60 50 I. Romantyczny „sposób odczuwania rę niż przez poezję” (163). Dreszcz tajemnicy i cudowno
IMG@60 • Wzrost obaw przed imigrantami powiększ się w okresach zastoju ekonomicznego i pośród t

więcej podobnych podstron