dano jeden — dwa — iczy elementy? Mamy tu do czynienia nie z problemem jakościowym, lecz ilościowym. Jakkolwiek definiowalibyśmy pojęcie fabuła, odróżnienie fabuły bajki od jej wariantu jest absolutnie niemożliwe. Możemy przyjąć tu tylko dwa punkty widzenia: albo każda zmiana tworzy nową fabułę, albo wszystkie bajki mają jedną fabułę występującą w różnych wariantach. W istocie rzeczy oba sformułowania wyrażają jeden sąd: cały zasób bajek magicznych należy traktować jako łańcuch wariantów. Gdybyśmy mogli rozwinąć obraz transformacji, stwierdzilibyśmy, że pod względem morfologicznym wszystkie bajki danego zbioru można wyprowadzić z bajek o porwaniu królewny przez smoka; z tej odmiany, którą skłonni jesteśmy uznać za podstawową. Jest to twierdzenie bardzo śmiałe, tym bardziej że w niniejszej pracy nie dajemy obrazu transformacji. Musielibyśmy bowiem posłużyć się bardzo obszernym materiałem. Bajki można by usystematyzować w ten sposób, że otrzymalibyśmy stosunkowo jasny obraz stopniowego przejścia jednej fabuły w drugą. Co prawda występowałyby wówczas niekiedy pewne skoki czy opuszczenia. Lud nie dostarcza wszystkich matematycznie możliwych form bajki, nie podważa to jednak naszej hipotezy. Przypomnijmy, że bajki gromadzi się dopiero od niespełna stu lat. Epoka, w której rozpoczęło się zbieranie bajek, była już początkiem ich rozkładu. Dzisiejsza epoka nie dostarcza już nowych
form bajkowych. Niewątpliwie istniały jednak epoki nadzwyczaj produktywne, twórcze. Zdaniem Aarnego w Europie do takiej epoki należy średniowiecze. Jeśli uświadomimy sobie, że stulecia intensywnego życia bajki są bezpowrotnie stracone dla nauki, wówczas aktualny brak tych czy innych jej form nie będzie przeczył ogólnej teorii. Podobnie jak na podstawie ogólnych praw astronomii zakładamy istnienie niewidocznych obecnie planet, możemy równie dobrze przypuszczać istnienie bajek, których nie zebrano.
Wynika stąd niezmiernie ważny wniosek o charakterze metodologicznym.
Jeśli słuszne są zatem nasze obserwacje dotyczące nadzwyczaj ścisłego pokrewieństwa morfologicznego bajek, znaczy to, że żadnej fabuły z danego rodzaju bajek nie można badać w oderwaniu od drugiej ani pod względem morfologicznym, ani genetycznym. Przy zastępowaniu elementów przez ich odmiany gatunkowe jedna fabuła przekształca się w drugą. Rzecz jasna, że dla badacza bardzo kuszące byłoby prześledzenie jakiejś jednej bajki we wszystkich jej wariantach i w pełnym zasięgu, ale w odniesieniu do folklorystycznych bajek magicznych zadanie to jest merytorycznie niewłaściwe. Jeśli bowiem spotykamy w takiej bajce np. magicznego konia albo wdzięczne zwierzęta czy mądrą żonę, badanie zaś będzie dotyczyło ich tylko w danym układzie elementów, to może się okazać, że żaden spośród elementów tej
203