quam amat, neque formosum senem?1 Nie będę ponoć w sprzeczności z jej obrazem, skreślonym przez Akademię, jeśli powiem w jej imieniu, iż ten pierwszy szał, obudzony przez syna Wenery w sercu miłośnika dla przedmiotu będącego w samym kwiecie młodości, szał, któremu dozwalają wszelkich bezwstydnych i sprośnych zabiegów, owocu niepohamowanej chuci, gruntował się jedynie i po prostu na zewnętrznej piękności, na spaczonym obrazie cielesnego obcowania, nie mógł się bowiem zasadzać na duchu, którego cnoty były jeszcze ukryte, jako iż był dopiero w powijakach i ledwie zaczynał kiełkować. Ten szał, jeśli się chwycił duszy niskiej, wówczas środkami, jakimi się za-pomagał, były bogactwa, podarki, promocje i inne niecne i potępienia godne frymarki. Jeśli trafił na duszę podrno-ślejszą, i cena targu była z natury rzeczy szlachetniejsza: filozoficzne rozmowy, pouczenia o szacunku dla religii, posłuszeństwie dla praw, chlubie i obowiązku śmierci dla ojczyzny, przykłady męstwa, roztropności, sprawiedliwości. Tak, dobywając na jaw ogładę i piękność swej duszy (ile że cielesna powłoka była już przywiędła), starał się kochanek zyskać wzajemność miłego przedmiotu i spodziewał się przez takie obcowanie duchów stworzyć mocniejszy i trwalszy związek i handel. Kiedy te zabiegi osiągnęły wreszcie skutek, wówczas rodziła się w przedmiocie miłości żądza jakowegoś poczęcia duchowego za pośrednictwem duchowej piękności. Ta była dlań główną; cielesną zasię przygodną i drugorzędną: zupełnie na wspak jak u tamtego miłośnika. Z tej przyczyny Akademia wyżej ceni kochanego nad kochanka i powołuje się, że i bogowie przekładają go również; i wielce gani poetę Eschylosa, iż, w stosunku miłosnym Achillesa i Patrokla rolę kochanka
1 Co Jest Istotą tego (pożądania w przyjaźni? Dlaczego to nikt nie kocha się w brzydkim chłopaku ani w pięknym staruszku? cle. Tusc. IV, 33.
dał Achillesowi, który był wówczas w pierwszej zieleni I młodości i najpiękniejszym z Greków. Skoro tedy w tej ostatecznej wspólności przeważa i prym wiedzie część jej najgodniejsza, powiadają owi mędrcy, iż wynikają z tego bardzo pożyteczne owoce w prywatnym i publicznym życiu; że obyczaj ten stanowi siłę krajów, w których panuje, i główną ostoję sprawiedliwości i wolności; świadectwem błogosławione miłostki Harmodiosa i Aristogeito-na*. Dlatego nazywają tę miłość świętą i boską, i wedle nich chyba jeno przemoc tyranów a nikczemność ludów I może jej być przeciwna. Ostatecznie wszystko, oo można rzec na korzyść Akademii, to^ iż jest to miłość, która kończy się przyjaźnią; rzecz, która nieźle przystaje do określenia miłości u stoików: Amorem conatum esse amicitiae faciendae ex pulchritudinis specie.1
Wracam do mego opisu godniejszej i stateczniejszej przyjaźni. Omnino amicitiae, corroboratis iam conjirmatisąue ingeniis et aetatibus, iudicandae sunt.2 Zresztą ta, co zazwyczaj nazywamy przyjaźnią i przyjaciółmi, to są jeno znajomości i zażyłości zawiązane dla jakiejś okazji lub dogodności, za pomocą których dusze nasze wspomagają się wzajem. W przyjaźni, o której mówię, zlewają się one i stapiają jedna z drugą w aliażu tak doskonałym, że zacierają i gubią bez śladu szew, który je połączył. Gdyby mnie ktoś przypierał, abym powiedział, czemum go pokochał, czuję, że nie można by tego wyrazić inaczej, jak jeno odpowiedzią: „Bo to był on; bo to byłem ja." Istnieje poza całym rozumowaniem i poza wszystkim, co mógłbym tu powiedzieć, jakaś nie znana mi, niepojęta i konieczna siła, która spoiła ten związek. Szukaliśmy się, nimeśmy się ujrzeli, a to, cośmy słyszeli o sobie wzajem, bardziej
- 283 -
MIIoM jest popędem rawarela przyjaźni * pięknem. Cle. Tumc. IV. M. . fpeśfl orevlmtA matni ogólnie ocenić dopiero po dokonanym roi-i wleku danych oaobnlkćw. Cle. O. amlcit. ».