,,dojrzewania'’ narodów, łączył ją z doktrynalnie utylitarystycznyty miernikiem ich osiągnięć: „Narody — wykładał — są agregat* famiłiów, suma indywidualnych pomyślności stanowi pomyślnośf narodu”1.1 na tym stanowisku pozostał. „Dążność dzisiejsza nauki pisał jeszcze w roku 1829 — jest zupełnie praktyczna; nie bogactwo metafizycznie uważane, to jest bez względu na czas i miejsce, lecz sprawienie, ile być może, największego szczęścia największej liczbie indywiduów za pomocą bogactw, zdziałanie pomyślności kraju jakiego w otaczających go stosunkach środkami jemu najwłaściwszymi, bez poświęcania fizycznego bytu obecnego pokolenia, oto jest dążność, oto cel nauki”2.
Problem losu pokoleń —z reguły nieobecny we wielkich syntezach historiozoficznych, operujących skalą wieków oraz hipostazą narodu, klasy lub cywilizacji — w aksjologicznej optyce liberała-utylitarysty stać się musiał problemem kluczowy m._Skoro powiem jakość egzystencji jednostkowych jest ostatecznym miernikiem użyteczności zarówno produkcji, jak polityki, to w pytaniu o dopuszczalną wielkość ofiar, jakie pokolenie żyjące ponieść by miało dla przyszłości — a konkretnie: o dopuszczalna wielkość ofiar na rzecz sfinansowania industrializacji kraju — w pytaniu tym kryje się tragiczny konflikt wartości, a nie tylko troska o optymalną strategię zrównoważonego wzrostu. CzułttL Skarbek, kiedy obserwując inwestycje górnicze finansowane przez. Lubeckiego ze skarbu państwa, taki oto zaproponował Towarzystwu Przyjaciół Nauk temat konkursowy: „Czy lepiej jest, aby rząd, przy_ czynieniu zakładów, z których nie tylko obecne, lecz i przyszłe^ pokolenia korzystać mogą, wielkie czynił wydatki możność obecnyęh_ kontrybuentów podatkowych przechodzące, aby piętnem doskonałości i trwałości dzieła swoje naznaczył; czyli też aby zmierzał do mniejszej doskonałości i trwałości w zakładach swoich, a więcej zasiłki obecnego pokolenia oszczędzał?”.3 Z samego sposobu sformułowania pytania nietrudno się domyślić, jaka na nie odpowiedź byłaby pó myśli autora tematu, a można też bezpiecznie dopuścić, że Skarbek nie tylko o pokolenie się zatroszczył, ale także, i może^przede. wszystkim, o interesy szlacheckich właścicieli, którym raczej ciężary, niż korzyści rządowej industrializacji przypadały w udziale. Wszelako
przez taką czy inną stronność sam dylemat nie traci doniosłości, nie traci jei do dzisiaj. Jest to dylemat nie naukowy, lecz aksjologiczny, który tylko arbitralnie rozstrzygany być może, za każdym razem na nowo.
Niechęć do industrializacji forsownej wynikała więc zarówno z obawy o jej doraźne ekonomiczne koszty, jak z obawy o jej przyszłe społeczne skutki. ,Ta krytyczna rezerwa różni w sposób istotny Krysińskiego lub Skarbka od ^Surowieckiego i Staszica, którzy przemysłową samodzielność Polski uważali za warunek jej rozwoju i siły. Otóż dla ekonomistów bardziej kosmopolitycznej 'formacji warunek ten nie był bynajmniej oczywisty. Skarbek, zawsze daleki od stanowisk skrajnych, dostrzegał wprawdzie szkodliwość jednostronnie agrarnej struktury gospodarstwa narodowego, uniemożliwiającej wytworzenie się silnego „obiegu wewnętrznego” i skazującej kraj na wywóz płodów surowych. Kraj, który nie ma rozwiniętego przetwórstwa i „rozmaitości zatrudnień”, nie może się w wymianie zagranicznej z narodami przemysłowymi postawić na stopie równości, zaś „wolność handlowa bez równości handlowej najnędzniejszem ze wszystkich omamień i najszkodliwszym jest darem”84. Z tego jednak nie wynikało wcale, iżby Polska, albo ściślej — Królestwo Kongresowe, miało koniecznie rozwijać wszystkie gałęzie przemysłu i dążyć do uniezależnienia się od zagranicy. Ekonomistom wychowanym bądź co bądź w szkole klasycznej walka z cudzoziemszczyzną w imię popierania towarów krajowych wydawała się umysłową aberracją. Nie przewidziawszy triumfów nacjonalizmu ekonomicznego w całej Europie, zakładali trwałe istnienie wolnego rynku światowego i nieistotność granic państwowych. W tych warunkach różnorodność struktur gospodarczych i ich wzajemna komplementarność miała być nadal korzystna dla wszystkich partnerów wymiany, z których każdy powinien rozwijać te tylko gałęzie produkcji, które ze względu na miejscowe warunki i zasoby mogą pracować i sprzedawać najtaniej.
Zarysowały się więc wyraźnie dwie strategie rozwoju. Rzecznicy obu na równi składali na^emiaAijzm i na szlachtę,odpowiedzialność za zacofanie i nędzę pańszczyźnianej Polsku Gdy jednak Surowiecki jedyne wyjście z nędzy upatrywał w przystąpieniu odradzającej się ojczyzny do przemysłowego wyścigu narodów, Krysiński i Skarbek 4 5
"* D. Krysiński, O ekonomii politycznej, w: Wybór pum, s. 30-31.
D. Krysiński, Niektóre myśli o nauce, ibidem, s. 106- 107.
Cyt. wg przedmowy K. Krsecskowskicgo do: F. Skarbek, Pisma pomniejsze,«. I, s. XVIII.
84 Zdanie to nie jest jednak autorstwa Skarbka. lecz stanowi zakończenie przezeń wybrane) i tłumaczonej niemieckiej rozprawki O obiegu pitnifdty i o przyczynach jego. w; Puma pommeiiet, t. 1.1. 172—173.
Jakiej cywilizacji