IMGa91 (3)

IMGa91 (3)



Od czasów napoleońskich kultura ta żyła wspomnieniami* była przeniknięta nostalgią. Zarówno szlachecki tradycjonalizm jak roman-~ tyzm utrwalały tę paseistyczną orientację. To się utrzyma i później, stanie się cechą konstytutywną polskiego życia duchowego. Uderzające jest intelektualne, malarskie i mitologiczne bogactwo wszystkich gatunków polskiego pisarstwa historycznego w zestawieniu z ubóstwem i schematyzmem myślenia i wizjonerstwa futurystycznego. Spory o przyszłość nigdy tu nie osiągały tej temperatury emocjonalnej co spory o przeszłość, bo tylko przeszłości swojej Polacy czuli się panami i gospodarzami. Niepodległość nawet przez rewolucjonistów pojmowana była przeważnie jako restytucja dawnych praw i granic, tyle że z przełamaniem barier „kastowych” i z uwłaszczoną wsią*

■■ ; Cały sens niezbyt w końcu udanego pozytywistycznego przewrotu rA-t ^(J Umysłowego można sprowadzić do zawziętej próby zmiany tej orienta-cji. Planowe zagospodarowanie własnej przyszłości w najmniej sprzy-r -nu^jającychtemu warunkach stać si^ miało głównym aksjomatem nowego modelu kultury i głównym^zadaniem inteligencji.

; „Tradycja wszystkich zmarłych pokoleń ciąży jak zmora na umysłach żyjących”. To napisał Marks i znaczyło to tyle, że niestety! — społeczeństwa ludzkiego nie można modelować „dowolnie”, wedle racjonalistycznego projektu, bowiem nawet rewolucjonista pracować musi w okolicznościach danych i przekazanych11. Świętochowski rewolucjonistą nie był, a przeciwstawienie tradycji i postępu brał raczej ze Spencera niż z Marksa i stosował do warunków polskich. Chociaż więc w jego słynnym artykule z 1872 roku są zdania niemal identyczne z przytoczonym, to sens ich jest odmienny{ „Tradycja”, o której pisze Marks, a więc zespół warunków ograniczających swobodę planowania społecznego, była dla Świętochowskiego tylko jednym ze znaczeń tego słowa-hybrydy: była to ,ltradycją_pojęta w znaczeniu dziejów”. Ta nie była dlań zmorą, lecz „podstawą.działania”: „Wątku więc dziejów przeciąć nie można, bo któż usunie spod nóg grunt, na którym stoi? Czyż moglibyśmy odrzucić wszystko, co dotychczas przeszłość zrobiła i zacząć robić na nowo? Nigdy. Historia jest szlakiem, po którym przeszły tysiące pokoleń; każde nowo przybywające powinno poznać cały ciąg drogi i stanąć na

K. Marks, Otitmrwty Bruinairi'a Ludwika Bonaparte, w: K. Marks i P. Engels, Dzieła wybrane, Warszawa 278    1949, (. 1, s. 229.

miejscu, gdzie się ostatni zatrzymali i dalej wytykać gościniec nauki i życia”14.

W tych frazesach czytać należy nie tylko to samo co u Marksa uprzytomnienie warunków ograniczających radosną twórczość projektantów, i nie tylko odmienną niż u Marksa, bo kumulacyjną, nie dialektyczną teorię postępu, lecz także posząa(UKameTio3zimSgo 7,wątku dziejów” i ich idealnej spuścizny. Zmorą było całkiem co innego. Zmorą była „trad^ćl jTiakó bezwzględna zasada żvcia”% ta tradycja, która uświęcając prawdy, znosi dociekliwość umysłu. Może to należało nazwać ortodoksją, tą narodowo-konserwatywną ortodoksją, która każe wierzyć, że sam strumień dziejów bez ustanku weryfikuje wartości., choć przecie wiara taka w kraju podbitym i upokorzonym była paradoksalna i nie mogła obyć się bez wsparcia wymyślnych historiodycei. Ale Świętochowski musiał użyć słowa „tradycja” — starannie odróżniając to jego znaczenie od innych przez siebie wyróżnionych — musiał go użyć, bo tym właśnie wyrazem, pospołu z wyrazami „narodowości” i „swojskości”, egzorcyzmowało się tutaj każdą śmielszą myśl reformatorską. Brawurowa szarża młodego publicysty na „bałwochwalstwo przeszłości” była więc protestem przeciw-ko znieruchomieniu życia ideowego. Wiara w to, żeliarodowa przeszłość jest jedyną skar bnicąT^gwarantką ideałów zbiorowych prowadziła wszak w konsekwencji do uznania, że idea nieobecna w tradycji nie ma prawa obywatelstwa we współczesności. W takiej wykładni — która bynajmniej nie była przywidzeniem — maksyma o historii jako nauczycielce życia stawała się usprawiedliwieniem zastoju. Świętochowski, w przeciwieństwie do Szujskiego, nie zajmował się korygowaniem „fałszywej historii” tak, aby skonstruować tradycję prawdziwej polityki. Chodziło mu nie o rewizję kanonu, lecz o unieważnienie zwodniczego argumentu ex historia. Zwodniczego, ponieważ świadom byli jak nikt bodaj z jego współczesnych, że żaden system wartości nie daje się z doświadczenia historycznego logicznie wyprowadzić, lecz przeciwnie — jest wprowadzany do konstruowanej interpretacji tego doświadczenia; że zatem polityka jest mistrzynią historii przedstawionej, a nie odwrotnie. „Żadnych więc ideałów, wzorów, zasad — przeszłość nam nie daje”. Albo — dodawał trafniej — daje każdemu inne, wedle potrzeby~i upodobania15.

M A. Świętochowski, Trądycya i hittorya aotec posttpu, „Przegląd Tygodniowy" 1872, •. 147.

S 15 Ibidem.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
SL274737 Spożycie koniny Niechęć do spożywania mięsa końskiego znana jest wśród niektórych kultur od
ZS Dzieje świata T 3 Od Wielkich Odkryć do czasów Napoleona Od Wielkich Odkryć do czasów Napoleona
WiŻ4 035 astronomia Słońce obserwujemy od czasów narodzin ludzkości. Mimo upływu tysiącleci ta nies
SDC10507 Hermann A. Schlógl STAROŻYTNYEGIPT Historia i kultura od czasów najdawniejszych d
Image001601 Z czasów Napoleońskich nie mamy o kamienicy Cele-jowskiej wiadomości. Stojąc na uboczu
12 Kinga Bauer sowej jest trudniejszy. Od 2008 roku sytuacja ta uległa dodatkowemu pogorszeniu z pow
Zdjęcie 0094 CJwmo wko materiał użytkowy stosowane jest od czasów, gdy człowiek zdał sobie sprawę z
18 Powstanie i rozwój rociu ludzkiego nie odtajał od czasów okresu lodowego, w kilka lat później wyp
img04601 djvu 16 Ta bolesnem wspomnieniem rażąca mogiła, Czyjeś niepospolite zwłoki będzie kryła. A
skanuj0012 (270) IV. DROGA DO CZŁOWIECZEŃSTWA Droga do człowieczeństwa wiedzie przez uspołecznienie

więcej podobnych podstron