Z czasów Napoleońskich nie mamy o kamienicy Cele-jowskiej wiadomości. Stojąc na uboczu od głównego traktu wojsk cesarskich, nie doznała poważniejszych uszkodzeń, będąc przez cały czas w rękach rodziny Ulanowskich. Dopiero w roku 1915 uległa strasznemu pożarowi wznieconemu przez walczące wojska rosyjskie i austrjackie.
Spłonął doszczętnie dach, belki drewniane na wszystkich piętrach, drzwi, okna, schody, słowem, wszystko, co nie będąc kamieniem, nie mogło stawić należytego oporu niszczącemu żywiołowi. Zostały nagie mury i jedynie piękna renesansowa fasada świadczyła o minionej, a świetnej przeszłości.
W tym stanie pożałowania godnym, opuszczona przez właściciela, przetrwała ta budowla do roku 1919. Wówczas to państwowość polska, wziąwszy pod swą opiekę wszystko, co było związane z przeszłością wskrzeszonego kraju, zajęła się pokrzywdzonym zabytkiem. Po kilku latach trudnych starań wykupił Rząd polski kamienicę Celejowską z rąk jej dawniejszych właścicieli. Dzisiaj już trwałe pokrycie z dachówki holenderki zabezpiecza mury od zniszczenia, zaś praca w celu przywrócenia dawnej świetności temu renesansowemu zabytkowi budownictwa polskiego jest prowadzona w dalszym ciągu.
Zbadany materjał archiwalny, jak również pomiary i badania kamienicy Celejowskiej na miejscu w Kazimierzu, upoważniają do następujących wniosków:
l-° Kamienica w Kazimierzu Dolnym, zwana donie-dawna Czarną, ew. Biskupią, nie była nigdy własnością żadnego dostojnika kościoła. Nazwy jej pochodziły raczej — pierwsza od ciemnej patyny wieków na jej licu osiadłej — druga od postaci rzeźbionych w attyce, z których jedna w wyobraźni ludowej uchodzić mogła za wyobrażenie biskupa.
Jakkolwiek biskup łucki Bernard Maciejowski miał styczność z Kazimierzem Dolnym, będąc dobrodziejem kazimierskich instytucyj dobroczynnych, jednakże ze zbadanych źródeł nie wynika, aby był on kiedykolwiek właścicielem naszej kamienicy.
15