XLIV ROZRACHUNEK Z TRADYCJĄ LITERACKĄ
ków — mówi Dziadzia — nie mamy artystów, nie wiadomo, czy jesteśmy krajem konserwatywnym, czy postępowym” (s. 163). Trzeba przyznać jednak, że generacja Uniłowskiego nie miała określonego stanowiska ideowego. Dopiero później Szenwald przeobrazi się w poetę lewicowego.
Autor Wspólnego pokoju nie kryje braku określonego stanowiska dorabianiem jakiejś ideologii czy pseudoideo-logii: „Być wrogiem obłudy i ukazywać prawdę jest zaszczytnym obowiązkiem pisarza” (s. 220) -— powiada Turkowski.
Uniłowski potraktował Wspólny pokój jako swego rodzaju polemikę z modelem prozy ukształtowanym przez Kadena-Bandrowskiego i szkołę polskich ekspresjonistów. Mówi się często w powieści wprost o rozwichrzeniu stylistycznym i gadulstwie prozy autora Lenory. Również aluzje do ukrywania „kałuż” życia stylem pisarzy, wyrażone w dedykacji Dobrowolskiemu 1, i stylistyczne ukształtowanie każą widzieć we Wspólnym pokoju pozycję rozrachunkową także z dotychczasową tradycją literacką. Pisarz nie zamierzał jednak stworzyć wzorcowego utworu, zadowolił się jedynie wyeksponowaniem tych aspektów życia, jakie — w jego przekonaniu — nie znalazły należytego miejsca w literaturze. Oczywiście, daleko mu, nawet w ramach przyjętej konwencji, do poziomu prozy Kadena, nie w tym więc rzecz, by ustalać proporcje. W przypadku Uniłowskiego pozostaje ambitne, pełne pasji wyzwanie, którego ostateczny kształt artystyczny nie zawsze dostatecznie mocno wspierał zawarty w dziele ładunek emocjonalny. Wspólny pokój stanowi wszakże na naszym gruncie mocny akcent w rozwoju prozy autobiograficznej i pewien wkład w kształtowanie się w drugim dziesięcioleciu międzywojennym tzw. „nowej rzeczowości”, która była po prostu specyficzną kontynuacją nurtu realistycznego w latach trzydziestych naszego wieku.
IV. „DZIEŃ REKRUTA”
Autobiografizm. Autobiograficzny aspekt Dnia rekruta jest sprawą bezsporną. Podobnie jak we Wspólnym pokoju przeobraża Uniłowski w materię literacką własne doświadczenia, a głównego bohatera wyposaża w cały zespół cech (literat, urodzony w Warszawie, chory na gruźlicę), które pozwalają widzieć w jego postaci porte-parole autora. „Życiorysowość” manifestuje poprzez konstrukcję narratora i zamiar włączenia opowiadania do drugiego tomu autobiograficznej powieści pt. Dwadzieścia lat życia.
Wspomniałem przed chwilą, że Dzień rekruta jako pozycja autobiograficzna stanowił kontynuację prozy Wspólnego pokoju. Była to zresztą tylko jedna z paru nici, jakie łączyły opowiadanie i powieść. Wspólny obydwu utworom jest także — jak powiada Karol Irzykowski —
Tekst jej zamieścił S. R. Dobrowolski w artykule pt. „Bochaterowie” wspólnego pokoju (« Wiadomości Literackie* 1937, nr 50):
„Drogi Ryszardzie!
Żyliśmy razem. Wspólny pokój był naszym mieszkaniem. Mimo mej woli musiałeś zastać bochaterem [sic!] tej powieści. Ta powieść musiała być napisana. Jest zła — ale potrzebna. Czułem się w obowiązku poświecić pochodnią, abyśmy omijali kałuże, które nasi pisarze dotychczas tak starannie okrywali «swym stylem*. Ja wiem, że napiszę w przyszłości coś lepszego — może bardziej fałszywego — ale teraz jestem może bardziej nieudolny, lecz szczery. Poświęcam Ci tę książkę, kocham Cię i szanuję.
Twój
Zbigniew Uniłowski Warszawa 28 IX 1932 r.”