dobrowolności Bóg „na poniewierkę siebie sa mego oddaje”. Przyznaje tedy człowiekowi wolność i możliwość samodzielnego wyboru dobra i zła. Zależnie więc od decyzji własnej człowieka, od rodzaju jego miłości, duchy określonej jakości uzyskują doń dostęp. 'Wtedy zaś, gdy człowiek podejmie już decyzję, wybór ten determinuje bez reszty jego dalsze losy. Nawiązując „komunię i spółkę” z duchami określonego rodzaju, traci swoją wolność i poddaje się ich władzy. To one będą już przez niego i za niego czynić.
W doktrynie Towiańskiego widoczna jest opozycja pomiędzy autonomią i heteronomią ludzką. Wszak „wedle... najwyższego prawa człowiek musi postępować i zbawiać się nie inaczej, jak tylko zwracaniem się ku Stwórcy swojemu i poruszaniem się dla niego miłością i ofiarą”16. Jednostka jest więc twórcą własnego zbawienia. Nikt jej nie ofiarowuje go w darze. Zawsze zależy ono od spontanicznego wysiłku, od autonomicznie podjętej decyzji. Człowiek może się skłonić do dobra, ale tez może wybrać zło. I jeśli demon znajduje dostęp do jego duszy, to tylko za jej dobrowolnym przyzwoleniem. Dlatego w stosunku pomiędzy człowiekiem a Bogiem zachowuje bezwzględną ważność zasada indywidualnej odpowiedzialności, zasada uprawomocniająca nagrody i kary. I jeśli Bóg udziela człowiekowi łaski, to jest ona w istocie nagrodą dla człowieka, miarą jego zasługi. A przecież jednocześnie pisał Towiański, że człowiek żyje i działa pod ciągłym niewolącym wpływem i zewnętrzną presją. Jego los jest jednoznacznie określony. Dusza partycypuje wszak w całej dotychczasowej historii swych ubiegłych wcieleń Historia ta określa jej ia.k°fć i determinuje akty woli Nad każdym ludzkim poruszeniem czuwa
28.
j® Tamże, s.
wszechwładna opatrzność. Wszelki duch orzy-chodząc na świat, przynosi z sobą myśl bożą, wolę bożą, aby to a to spełnił w sobie... dla tego celu poprawy, postępu, zbawienia człowieka Bóg wszystko urządza dla człowieka; osadza się duch w takiej płci, w takim kraju, w takim stanie; jest bogatym lub ubogim, zdrowym lub chorowitym, chudym lub otyłym, wysokim lub niskim, pięknym lub brzydkim... Wszystko to ma zasię swój cel w miłości i mądrości Ojca Przedwiecznego... Wszystko to jest przeznaczone człowiekowi”,7. Wreszcie, człowieka otaczają kolumny duchów i walczą o niego, zaś — jak pisał Mickiewicz w Dziadach — „...jedna chwila tej bitwy wyrzeka, na całe życie, o losach człowieka”. W tej sytuacji jedynym ratunkiem dla człowieka staje się nie jego czyn samodzielny, lecz łaska boża. Zależy ona tylko od Boga i jego decyzji. .,Bóg odejmuje łaskę — przestrzegał Towiański — nie tylko dla grzechu, ale iżby człowiek ją za swoją własność i zasługę nie począł uważać”.
Problem łaski i zasługi posiada swoją długą historię teologiczną. Nad jego rozwiązaniem bie-dziły się przez całe wieki legiony myślicieli religijnych, dając swym trudem świadectwo mimowolne zasadniczej niemożliwości rozstrzygnięć. Można było co najwyżej artykułować poszczególne strony opozycji, nigdy zaś doprowadzić do jej zniesienia. Tak stało się i u To-wiańskiego. Zbawienie już to jawiło się jako produkt ludzkiej aktywności, już to jako akt miłosiernej łaski; znajdowało się gdzieś pomiędzy autonomią i heteronomią ludzką, na „rogach” nierozwiązalnego dylematu.
W każdym razie postulat „ucieleśnienia” i „przeprowadzania przez ziemię” spotkał się tu ź i«totnvm ograniczeniem. Działanie człowieka w i reguły od samego człowieka
s. 68—e
Pisma, t I, wyd. cyt.
78