własnych i osobistych ludzkiego indywiduum. „Jeśli kto chce iść za mnę — naucza Ewangelista — niechaj się samego siebie zaprze” (Mat. VII, 29). Aby odnaleźć Boga i dotrzeć do wieczności, należy zatracić siebie na wieczność całą. Bóg —— owa istota zazdrosna — pojawia się w człowieku wtedy, gdy człowiek sam siebie opuszcza, umierając dla wszystkiego, co Bogiem nie jest. „Trzeba — domagał się więc Towiański — wyzuć się ze wszystkiego, co swoje, wypróżnić”, wyjść ze „świata, z siebie”. „Zapomnijmy — wołał Mickiewicz, przekazując nauki Mistrza — żeśmy synami ziemi, żeśmy Polacy... usiłując dusze nasze spoić z duchem Chrystusa, z duchem Mistrza 1 2, pamiętając stale, że takie „wypróżnienie ducha jest warunkiem... komunii od Pana wymaganej”. Należało więc badać: „czyśmy zrzekli się... wszystkich celów, i środków, i pojęć, wiążących nas z ziemią, czyśmy utopili wszystko w źródle Sprawy Pańskiej”2 i „starego człowieka pochowali”. Bracia posłusznie rozpoczęli „trud nad trudy, owo wymiatanie serca swojego ze wszystkich brudów, owo oczyszczanie wewnętrznego człowieka” s, świadomi, że „w brudnym Kościele duch Pański nie zamieszka” (A. Chodźko). „Ach — wzdychał Mickiewicz — ileż to w nas tych zasłon. Ileż to łupin musimy z siebie zedrzeć” 2.
Tęsknota do pełnej identyfikacji z Bogiem wywoływała niejako nostalgię za stanem depersonalizacji i chęć samounicestwienia. Domagała się uczynienia z duszy „próżnego naczynia’2,^ wytworzenia w niej „pojemności” na boskie światło i boskie prawdy. Na tym zaś „ogołoceniu” się, totalnej rezygnacji z włas-
„eeo Ja" celów osobistych ludzkiego indywidua, miała polegać prawdziwie chrzęści-iańska ofiara, dokonywana w akcie miłości. Potrzeba mi — kazał Towiański, zwracając się do swoich zwolenników — wielkich ludzi, każdy z was albo musi zostać wielkim człowiekiem, albo niech pęknie. A wielkość na tem zależy, ażeby całą siłę ducha puścić w Sprawę" •, dla niej i z nią tylko żyć. Szło tedy o to, iżby przezwyciężając własną indywidualność — jak to powiadał Krasiński — „wkonwul-syjnić się do nieba" i „koniecznie, koniecznie... z siebie wydobyć ową potęgę świętości" •. To zaś żarliwe pragnienie świętości powodowało stan nieustannego napięcia i ciągłej czujności, jako że diabeł i pokusy stale krążą wokół człowieka. Rezygnacja z własnej osobowości rodziła głębokie frustracje. „Nic tragiczniejszego w okręgu indywidualności — pisał rozumiejąco Krasiński — jak chwila, w której przychodzi zabić subiektywność swoją"7. Rzecz paradoksalna, lecz wielokrotnie potwierdzona w historii mistyki: ruch od jednostki, jej doznań i przeżyć wewnętrznych ku Bogu okazuje się ruchem znoszenia indywiduum i destrukcji własnej osobowości. I rzeczywiście towianizm poczynający od deklaracji o wolności stał się radykalnym zamachem na prawa jednostki i jej absolutnym wprost zniewoleniem. Indywidualizm był tu w Kole programowo i systematycznie miażdżony z fizyczną niemal — jak zobaczymy — dosłownością; członkowie Koła mieli się stać „jednym człowiekiem". Z tej perspektywy zresztą wynikała niechęć Towiańskiego do „romantyzmu”, do owego szaleństwa rozpasanej
i jt Kallenbach: Towianizm na tle historycznym, Kra-
>6z!K?asifetó:8Li»<l/ *> Delfiny Potockiej U40-1M, t ttt Poznań 1938, s. 603.
f Z Krasiński: Listy do Jerzego Lubomirskiego, Warszawa 1965, s. 136.
95
* A. Mickiewicz: Dzieła wszystkie, t. XI, s. 349
* A. Mickiewicz: Dzieła, t. XIII, s. 104.
Listy Juliusza Słowackiego, t. n, Lwów 1883 4 a. Mickiewicz: Dzieła, t. XV, «._J88.