uwydatnia rolę kryteriów wartości. Ważne odczytanie
S uwagę, które się narzuca. Nie ma tu, w zasa-
fńe/c miejsca dla argumentów ani racji uzasadniającej wybór jednego spośród wielu odczytań; w .praktyce jednakże operuje się zawsze argumentami, ponieważ ta licząca się interpretacja uzyskuje' moc dzięki temu tylko, iż podaje się za podlegającą racjonalnej dyskusji, za weryfikowalną. Interpretacja zyskuje swą moc przez związki z istniejącymi sposobami myślenia i wypowiadania.
Gdyby ktoś zechciał interpretować poezję anagramatycznie, wydobywając „ukryte" słowo z każdego wersu i łącząc je razem — miałby niewielką szansę na uzyskanie mocnej, przekonującej interpretacji. Aby osiągnąć ten cel, powinien stworzyć teorię, która uzasadniałaby takie postępowanie, odwołując się do pojęcia literatury, i działań interpreta-cyjnych konstytutywnych obecnie dla instytucji literatury. Nawet więc twórcy nowych interpretacji, którzy w istocie chcieliby uniezależnić się od konwencji wypowiedzi, od pragmatycznych ipresupozycji literatury, muszą brać pod uwagę te presupozycje i odwoływać się do nich. W tej mierze, w jakiej to czynią, ich postępowanie mieści się w granicach poetyki; może być opisane i stać się przedmiotem wiedzy. Interpretacje posługujące się kategorią intertekstualności mogą więc wnosić bezpośredni wkład do poetyki lektury, którą zamierzały uchylić lub zmodyfikować.
Przełożyła Katarzyna Rosner
Pamiętnik literacki 1.3011, im. t • PI. ISSN 0031-MM
PAUL RICOEUR
EGZĘpEZA I HERMENEUTYKA ZARYS WNIOSKÓW
Chciałbym w tych wnioskach powrócić do początkowego pytania, które pozwoliło nam ruszyć z miejsca: czy jest jakieś wyjście z sytuacji określonej z jednej strony przez fanatyzm metodologiczny, który by nam wzbraniał rozumienia czegokolwiek innego od metody właśnie stosowanej, z drugiej zaś strony przez mało próżny eklektyzm, który by sprowadzał się do kompromisów nie przynoszących nikomu chwały7
Zacznę na wstępie od kilku uwag z zakresu intelektualnej „dietetyki”, którą polecam zawodowym egzegetom.
Reguła pierwsza
Przede wszystkim należy zaostrzyć nasze apetyty metodologiczne oraz uprzytomnić sobie, że nie ma niewinnej metody, że każda metoda zakłada Jakąś teorię sensu, która sama przez się nie jest czymś gotowym, ale zgoła czymś problematycznym. Tak czy owak, utraciliśmy już naiwność metodologiczną i bynajmniej nie jest rzeczą samą w sobie oczywistą, że rozumienie jakiegoś tekstu polega na dociekaniu autorskich intencji, nawet gdy u kresu lektury możemy ją wysłowić w sposób zupełnie inny, mniej niż niegdyś psychologizujący. Nie ma też co wierzyć tak samo naiwnie, że rozumienie jakiegoś tekstu polega na docieraniu do jego źródeł, do jego przedredakcyjnego stanu, do otaczającej go rzeczywistości; między tymi źródłami a nami stają liczni pośrednicy, spośród których niejeden zasłania nam tylko widok. Co to jest mowa? Co
(Paul Rlcoeur (ur. 1913), francuski filozof, znakomity przedstawiciel hermeneutyki, ostatnio żywo interesujący się problemami filozofii języka (m. In. w książce La Mćtaphore vivc. Pnris 1976). 'Po polaku ukazał aię wybór Jego prac fpyitM* cja i hermeneutyka, opracował S. Cichowicz, Warszawa 1975, oraz studia rozproszone w czasopismach.
Przekład według: P. R1 ć o e u r, Eaąuiase de conetuekm. W zbiorze: Sxegł*e el hermeneutigue. Paris 1971, s. 285—29BJ