strukcji. Ema traci mediumiczne właściwości, zyskując spokój. Sprzedawczyni kapeluszy z ostatniej sceny powieści być może będzie miała w życiu dramaty, tymczasem jest, mówiąc brzydko, pomyślnie zsogalizowana i bądźmy o nią spokojni, uśmiechnijmy się co najwyżej melancholijnie z żalu za niezwykłością, którą nakarmiło się mieszczańskie środowisko, dbając, by nie nastąpił przesyt. Z tradycyjną ofertą kulturową radzą sobie w sposób dający nadzieję młodsze siostry wrocławskiej nastolatki w zbiorze Gra na wielu bębenkach1. Nawiasem mówiąc, ta oferta ma wąskie przesmyki także dla mężczyzn niemających ochoty na machoizm i nudę. Przeczytajmy Wyspę ze wspomnianego zbioru, a przekonamy się, co czeka mężczyznę karmiącego piersią.
Przypomnijmy też sobie poezję Ewy Sonnenberg, która przekracza zdefiniowane kulturowo pozycje kobiet i mężczyzn, dając swemu podmiotowi lirycznemu sporą swobodę i pokazując jednocześnie jeszcze raz, że płeć ,jest”, bo żeby ją zmienić, trzeba stanąć w innym miejscu, użyć innego światła. Można w wierszu imitować podmioty, ale zmienia się wówczas przypisane im atrybuty. Czasem towarzyszy temu procesowi wyzywające poczucie swobody, kiedy indziej jest to bolesny poród tożsamości, jak w wierszu:
Mężczyźni rodzili mnie w bólach uświadamiania obcego w sobie Przeklinali los wyławiając z ognistej na oczach zdezorientowanych Samic wściekle przegryzali pępowinę
Mężczyźni karmili piersią regularnymi dawkami chłodu
Wchodził w ścięgna i mięśnie w niemożność odwrotu
Ich mlekiem odrzucenie wyczekane do ostatniej ciszy pasło serce
Mężczyźni sprzyjali mi w życiu kładąc pustą i śliską powierzchnię Siatkę celów hartogafię zwycięstw powoływali się na siebie
w najważniejszych
Momentach mojego życia lub pokazując najpiękniejsze miejsca ziemi
Mężczyźni tylko mężczyźni potrafili prawdziwie czekać harde Penelopy
Bywały cudownymi kobietami ze spokojem robili swoje
Nie tracąc czasu na sentymentalne teorie zatrzaskiwali drzwi
Tylko mężczyźni i przyjaźń bez iluzji twardość szorstkiego naskórka Pod palcami gdy nie ma się czego chwycić oszczędzanie na Izach
i razach
No problem zaciskanie pięści wypełnionych szkłem
Mężczyźni nauczyli jak do końca bywa się oddanym sprawie Kobiety są po to by ich dotykać zamki błyskawiczne by je otwierać Spódniczki by wkładać pod nie ręce noc by głęboko w nią wejść
Mężczyźni smak wódki i klęski bezpieczna obojętność
Nie ma takiego miejsca do którego byłoby daleko
Oddali mi wolność nie pytali o zgodę zostawiając na drogę żebro2
Ten scenariusz dojrzewania i świadectwo doznanej krzywdy, która zmieniła się w autoironiczną wiedzę, oparty jest na paradoksach ról. Miejsce, do którego dochodzi Sonnenberg, zostanie przez nią samą wielokrotnie przekroczone. Uściślijmy: przez podmiot jej wierszy, który sięgnie i do błyskawicznych zamków, i wszędzie, gdzie imaginacja może sięgać. Bez ograniczeń i smyczy3. Pierwszym krokiem jest „uświadomienie obcego w sobie” - pozostawiam czytelników z wieloznacznością tej frazy.
Ewa Sonnenberg jest także poetką „saficzną”, jak mówimy, gdy chcemy wyrazić to, czego w naszej kulturze nie wypada kobietom nazywać wprost. Zbiór Planeta4 należy do niezasobnej biblioteki polskiej literatury lesbijskiej5 - chociaż autorskie intencje nie są w tym przypadku jasne i założyć można, iż idzie tu o grę, nie
73
O. Tokarczuk, Gra na wielu bębenkach, Nowa Ruda 2002.
Za: R. Honet, M. Czyżowski, Antologia nowej poezji polskiej 1990-1999, Kraków 2000, s. 272-273.
To oczywiście aluzja do tytułu tomu Smycz
E. Sonnenberg, Planeta, Katowice 1997.
Por. I. Misiak, Od romantycznej przyjaźni do lesbianizmu, „Fraza” 2001, nr 1, s. 148-154.