-Ach, bahdzo dziękuję, Georgio. Te skohpetkjdon* lem od matki. To moja ulubiona paha. Mam też kho^ do kompletu.
— Och, bardzo chciałabym go zobaczyć.
Herr Kamyer poprawił okulary.
— Założę go następnym hazem.
— Byłoby super.
Poszedł, uśmiechając się od ucha do ucha i cały rozdygotany z radości. Czyżby to było aż tak proste? Pewnie po prostu wybrałam zbyt miękką opcję - i to zupełnie dosłownie.
EWcytero (SłoyMoi TósterA do NAaftelć-
Przekazałam wieści Rosie i Jools oraz podzieliłam się z nimi radą z Kwatery Głównej Podjarki (czyli od Dave'o Jojcorzo).
— Wierzę Dave'owi — powiedziała Rosie — ale Herr Ko* myer to właściwie nie facet, prawda ? To nauczyciel niemieckiego. Założę się, że z Elvisem ci nie wyjdzie.
Ostateczny test. Elvis Attwood, najbardziej zrzędliwy i psychiczny człowiek we wszech świec i e.
Rosie i Jools uparły się, że chcą być świadkiem tego, co — ich zdaniem — było skazane na totalną porażkę. Schowały się za toaletami przy pracowni biologiczno-chemicznej.
Elyis jak zwykle obijał się, udając, że pracuje w ogrodzie. Jak wszyscy wiemy, to jego perwersyjna taktyka
podglądania dziewczyn w spodenkach gimnastycznych. Pbwinien zostać wuefistką, świetnie by się nadawał. Gdyby zapuści! włosy i założy! krótką spódniczkę, wyglądałby jak sobowtór panny Stamp.
Na luzie podeszłam do niego.
- Dzień dobry panu. Przykro mi, że pan od nos odchodzi. - Usłyszałam, źe Rosie za kiblem prawie pęka ze śmiechu.
Pan Attwood spojrzał na mnie z wyjątkowo nieatrakcyjną miną, którą rezerwuje specjalnie dla mnie. Uśmiechnęłam się do niego promiennie, ten jeden raz pozwalając, by nos rozpłaszczył mi się na pól tworzy.
- Czego chcesz? - spytał. - Kombinowałaś coś w pracowni biologiczno-chemicznej? Na tablicy widziałem rysunek, który miał niby przedstawiać mnie.
- O, to miło.
- Wcale nie miło, do cholery. Ten rysunek był obrzydliwy.
- Czy chodzi panu o ten, na którym jest pan na golasa, ale za to z wielką fajką w ustach?
- Tak, ten.
- A to nie. Tego nie widziałam.
- Wasze zachowanie jest skandaliczne - zrzędził dalej.
- I wy macie być młodymi damami? W moich czasach oberwałybyście po uszach.
- Cóż, zgadzam się z panem. Myślę, że dyscyplina poszła w las. Kiedy za karę siedziałam po lekcjach, wspomniałam o tym pannie Heaton, ale nie zainteresowała się tym. Czy wie pan, że na wyspie Man za złe zachowanie nadal wymierzają chłostę uczniom?
Wyprostował się na całą swą wysokość (pół metro).
- Gdybyś czasami dostała porę klapsów, najpierw pomyślałabyś parę razy, zamiast gadać głupoty.