124 ŁUKI ZlftANDill • >
SYN
Ach, tak! Dziękujęl Więc pan Jaszcze nie zrozumiał. U «u uda się panu zagrać taj sztuki? My przecięć nie Jesteim* w panu, a pańscy aktorzy patrzą na nas z zewnętrz, pan# ta motna tyć przed zwierciadłem, które nie dość. ż0 mrozi nas odbiciem naszego własnego wyrazu, ale pona. dto oddaje nas w Jakimś grymasie, w którym sami siebie nie motamy rozpoznać?
OJCIEC
To prawda! To prawda! Niech pan to zrozumie!
DYREKTOR
Do Aktora Młodego I Drugiej Aktorki Dobrze, proszą sią usunąć!
SYN
To zbyteczne! Ja sią nie dam utyć!
DYREKTOR
Niechże pan teraz będzie cicho i pozwoli mi wysłuchać tego, co mówi pańska matka!
Do Matki
A więc? Weszła pani?
MATKA
Tak, panie, do jego pokoju, bo już nie mogłam dłużej wy* trzymać! Chciałam zrzucić z serca ten cały niepokój, który mnie drączy. Ale zaledwie ujrzał mnie w drzwiach...
SYN
Nie było żadnej sceny! Wyszedłem, wyszedłem, żeby nie urządzać sceny. Bo ja nigdy nie urządzałem scen, rozumie pan?
MATKA
To prawda! Tak, to prawda!
DYREKTOR
Teraz Jednak truba zrobić tą Ktną mlądzy panią a nim. To nieodzowne!
MATKA
Jcieli o mnie chodzi. Józiem gotował Modo pan zachca umożliwić mi rozmową z nim, iabym mogła wypowiedział wszystko, co mi laty na sercu*
OJCIEC
podchodząc do Syna, bardu* gwałtownie Zrobisz tol Dla twojej matki! Dla twojaj matki!
SYN
łonem /ezzeze bardzie! zdecydowanym Nie zrobią nic!
OJCIEC
chwytafąc go za pierś I potrząsa(ąc nim Na Boga. bądi posłuszny! Bądź posłuszny! Nie słyszysz. Jak mówi do ciebie? Nie masz żadnych uczuć synowskich?
SYN
chwytając go również Nie! Nie! Przestań już razi
Ogólne poru*zenie. Matka, przerażona, umiłuje wdać etą w to i rozłączyć ich
MATKA lak wyżej
Na miłość boską! Na miłość boską!
OJCIEC
nie puBzezaJąc go
Musisz być posłuszny! Musisz być posłuszny!
SYN
walcząc z nim i w końcu powalając go na ziemie wśród ogólnego przerażenia