lĘĘMmMĘm
— Ach tak! Ale przyzwoita kobieta może odebrać
| męża innej przyzwoitej kobiecie i ojca dziecku, które
nie zdążyło go nawet poznać.
— To jest cios poniżej pasa.
— Zdaje się. że takie ciosy cenisz sobie najbardziej.
Spadł na mnie ciężko, rozsuwając mi nogi. Próbowałam się bronić, odpychać go. Był szczupły, niemal drobny, ale sprężysty i silny. Uwięził moje ręce w swojej dłoni. Wbił się we mnie. przezwyciężając dełikatny opór. I już rósł, wwiercał się we mnie, powodując skórcze i jęki. Myślałam, że dał spokój z tym dzikim pomysłem, że mu przeszło, ale gdy ułożyłam się wygodnie w zagłębieniu jego ramienia, usłyszałam:
— Zabawnie wyglądałybyście w łóżku. Ty taka ja-śniutka, ona ciemna. Black and White. Można się upić. I powinnyście się kochać w tej seledynowej pościeli. To dobry kolor dla was obu.
— A ty? Ty co byś robił?
— Tylko bym sobie patrzył.- No, może bym którąś pogłaskał. Nie patrz na mnie jak bazyliszek. Ciebie, na pewno ciebie. Anna nie znosi mężczyzn. Zgodziła się tylko ze względu na naszą starą przyjaźń. No i jest w dołku.
— Chyba ciągle jest w dołku. Można normalnie żyć z takim defektem?
— Śmieszna jesteś. O defektach nie ma mowy. Anna jest ładna, inteligentna, ma świetny zawód. Zarabia duże pieniądze. Żyje się jej doskonale. Po prostu niedawno rozstała się z przyjaciółką. Jest trochę smutna, trochę samotna.
— I ty postanowiłeś ją pocieszyć za pomocą własnej żony. Zmawiasz się poza moimi plecami z tą lesbijką.
— Wiesz, wcale nie jesteś zabawna. I piekielnie pruderyjna.
Pierwszy raz od początku naszej znajomości zasnął odwrócony ode mnie.
Wszystko było i nie było tak jak dawniej. Nie wracał do swojej dziwnej propozycji i nie ochłódł w stosunku
do mnie. Przynajmniej z pozoru. Przestał być- jednak
gwałtowny, zdobywczy, perwersyjny. Zaczął mr.ie traktować z kurtuazją, jak znudzony małżonek.
— Masz ochotę na trochę miłości, słonko? Możebyśmy
lak sobie zrobili maleńkie puf-puf ? Pójdziemy do łóżeczka, tylko sobie dobrze podjemy, żabko.
Wiedział, że nie znoszę tego języka, tych spieszcżonek Kochaliśmy się wzorowo — twarzą w twarz. Raz, dwa, trzy i po krzyku. Przedtem trochę schematycznej gry miłosnej. Pocałunek w usta, w piersi, troszkę palcówek i już. Nie szantażował, nie wymuszał, ale nie miałam wątpliwości, że go stracę. Zrobię wszystko, by do tego nie dopuścić. Broniłam się gwałtownie i poddałam nagle. Na przerwie zadzwoniłam do niego, do pracy.
— Mogę się spotkać z tą twoją Anną.
Przyjął to bez zdziwienia.
— Ty jesteś moja, a nikt inny. Możesz czy chcesz?
Wymagał ode mnie nie tylko zgody. Także entuzjazmu.
— Chcę. To będzie dziś wieczorem u nas.
— Ależ jesteś szybka. Nie możesz się doczekać? To będzie za dwa, trzy dni w Bazyliszku. Powinnaś ją sobie obejrzeć, przyzwyczaić się. Nikt cię nie zagna na siłę do łóżka. Nie mam zamiaru do niczego cię zmuszać.
Kłamał. Robił ze mną, co chciał.
Chyba nigdy nie przygotowywałam się tak gruntownie na żadne spotkanie. Byłam świeżo po trwałej. Drobne fale przy włosach do połowy pleców wyglądały efektownie. Włożyłam obcisłe, czarne, skórzane spodnie i żakiet też ze skóry. Pod spód bluzeczkę z głębokim pęknięciem i żadnej bielizny. Chce sobie ta ,.pederastka“ pooglądać — niech patrzy. Na nic więr cej się nie załapie. Miałam zamiar grać na zwłokę i jakoś wymiksować się ze sprawy. Tuż przed wyjściem Karol wziął mnie, według naszych, dawnych wzorów: pospiesznie, byłe jak, na stole. W tej bylejakowatości tkwił cały jego kunszt. Wiedział, że wprawi mnie w dobry nastrój. Po miłości z nim kochałam cały świat.