padł | smutek. Los Enkidu stanie się nieodwołalnie i jego lose^
Ijj|
mu udało się zdobyć nieśmiertelność, starca Utnapisztim, *S.
dodadzą nowe semickie wątki, rozwiną inne. a całość zamkn* nym. chociaż dogłębnie pesymistycznym akordem. ’ ^
Po stracie przyjaciela, którego w dziewięć dni zmiotła choroh-siana przez bogów jako kara za zabójstwo Humbaby, Gilgam^' & oto myśl nie dająca mu do tej chwili spokoju. Skoro świt posiJ? nieodwołalnie udać się na poszukiwanie jedynego człowieka ■°'i
Po długiej, pełnej niebezpieczeństw podróży dotarł wreszcie ter do krańca świata. Oczom wędrowca ukazała się giganty rozmiarów góra, z podwójnym szczytem sięgającym słońca, z p<d^ wą nuiającą się | samym dnie piekieł. U stóp góry pełnili straK^ ludzie, ni to skorpiony. Strzegli wejścia do dwunastomilowego jJ*11 lu, kędy wolno wchodzić jedynie słońcu. Nieustraszona postąp’ zdecydowanie Gilgamesza zrobiły swoje. Bohater zwyciężył j ' strażników, i mroki podziemnego lochu.
Cudny widok przedstawił się oczom przybysza w nagrodę za i sowinie przeszkody. Oto zaczarowany ogród, gdzie drogie karniej okrywające gałęzie drzew skrzą się w promieniach boga słońca. (j£ | podarz uroczego zakątka osobiście prosi gościa, by pozostał tych wspaniałości i zaniechał nieosiągalnego celu nieśmiertelny Lecz Gilgamesz bez żalu porzucił ów ziemski raj w pogoni za nii^ żem wiecznego żyda.
Znużony daleką drogą poprosił o schronienie właścicielkę wi«|y gospody. Zwierzył się jej zc swych ambitnych planów. Daremnie ^ wiasta z całą życzliwością starała się odwieść marzyciela od skaza, nych z góry na niepowodzenie poszukiwań. Niech lepiej je, pije i y. szy się żydem, bo tylko po to został stworzony. Skoro jednak jest aj tak uparty, niech spróbuje szczęścia, bo oto nadarza się rzadka spo. sobność. Właśnie bawi u niej w gospodzie przewoźnik Utnapisztimj; Może zgodzi się przewieźć śmiałka przez ocean śmierd do swego 4 leldego władcy. Przewoźnik nie odmawia; stawia tylko jeden warunek. Gilgamesz musi się zaopatrzyć aż w sto dwadzieścia zapasowych wioseł. Każde z nich po zanurzeniu w wodach śmierci trzeba będzie natychmiast precz odrzucić, gdyż nawet jedna kropla tej wody działa morderczo.
Po wielodniowej podróży zabrakło już wioseł, lecz pomysłowy bohater wpadł na myśl, by jako żagla użyć swej koszuli. Zdziwił się niepomiernie na widok dziwnej łodzi i dziwnego żeglarza oczekujący ■ brzegu sędziwy Utnapisztim. Łagodnie tłumaczy przybyszowi, żecd
IM
H t»k nieustraszenie goni poprzez lądy i rozlewiska Li;? czczym mamidlem. On sam, Utnapisztim SJB 1 i nie dzięki sekretowi nieśmiertelności, a jedynie L .7®* $£ pikowej laski bogów. Nie powtórzy się już ona SI!? f Na dowód prawdy swych słów opowiada własne dziel ić *iSają one do złudzenia losy sumeryjskiego Noego, 7imS fL się malowniczym obrazem gołębicy, jaskółki i kruka wyp,® ■ kolejno, by sprawdzić, czy tęcza rozpięta nad górą rzeczy* pastuje koniec potopu.
^pienie zmogło wreszcie nieustraszone dotąd serce wielkiego JLfliesza- Rację ™a* Wg słońca, rację mieli ludzic-skorpicny, ra-Spgospodyni. Nigdy, przenigdy nie da się osiągnąć nieśmicr-wści- Zbawienny sen przerwał czarne myśli nieszczęsnego Śmier-Jii, I nie opuścił go przez sześć dni i siedem nocy. Z pobłażliwym Łchetn rzeki wtedy starzec Utnapisztim do swej małżonki: „Ten powiek marzył o nieśmiertelności, a nie może nawet obyć się ^takiej marnej rzeczy jak sen. Piecz, żono, co dzień po bochenku % i kładź obok śpiącego. Po obudzeniu się nie zaprzeczy Idami pudźium zwyczajem, że nie poddał się słabości utraty czucia. Igi miał dowód prawdy naszych słów".
I tak się też stało. Zbudził się Gilgamesz pewny, że nie spal ani j|| A oto obok niego leży sześć bochenków chleba, jeden suchy ,i kamień, drugi jak ze skóry, trzeci wilgotny, czwarty okryty pla-pi białej pleśni, która pojawiać się zaczyna i na piątym. Tylko gitami błyszczy świeżą skórką. Był to dowód upływu sześciu dni od (kii jego zaśnięcia. Po tym upokorzeniu gotował się Gilgamesz z fdygnacją do powrotnej drogi. Już stawiał stopę na pokładzie lodzi, | litościwa staruszka zwróciła się do męża z prośbą, by nie pusz-gt gościa z pustymi rękami. Tak daleką drogę przebył, tylu straszli-«ym niebezpieczeństwom dzielnie stawił czoło. Należy mu się nagro-k Dal posłuch Utnapisztim prośbie żony i zdradził Gilgameszowi pi sekret. Nie da on wprawdzie pełnej nieśmiertelności, ale boją jej namiastkę — ponowną młodość. W głębinach wód morskich kryje się cudowna roślina o ostrych kolcach. Kto ją posiędzie i włoży jo ust, zazna po raz drugi wesela młodości.
Nieustraszony bohater rzucił się bez namysłu w odmęty, obciąży-iszy uprzednio stopy ciężkimi kamic niani Nie bacząc na ostre kol-#, kalecząc boleśnie ciało, chwycił Gilgamesz zaczarowaną roślinę. Teraz on i wszyscy mieszkańcy Unik nie zaznają już nigdy goryczy ttośd.
W