gromcy manicheizmu w zachodniej połowie cesarstwa rzymskiego przypadła w udziale temu papieżowi, którego Kościół — z wdzięczności — obdarował jako pierwszego, obok godności świętego, mianem wielkiego. Leon I, którego pontyfikat przypada na lata 440— —461, uniesiony świętym zapałem oczyszczenia doktryny chrześcijańskiej z wszelkich obcych, bo nazbyt ziemskich, a moralnie bardziej zobowiązujących naleciałości, zwrócił cały swój autorytet duchowy i dostępne mu już środki represji administracyjnej' przeciw groźnemu wrogowi. Znamy wiele jego przemówień i listów nawołujących do zgoła zdumiewającej jak na apostoła pozaziemskiej sprawiedliwości, bezpardonowej kampanii antymanichejskiej. Papież ten z furią i nieustannie nękał ohydną ,,herezję” niby dzikiego zwierza. Słał jeden za drugim listy pasterskie do biskupów italskich, domagając się zastosowania tych samych środków ostrożności, a w razie potrzeby i represji, co i w Rzymie 13. Na podstawie zapisków w Kronice Prospera Akwitańskiego pod rokiem 447 wolno nam sądzić, że zarzewie świętej wojny ogarnęło i biskupów wschodnich'H. Energiczny i nie przebierający w środkach biskup rzymski u-niiał się także posłużyć swym świeckim ramieniem, cesarzem Walentynianem III.
13 J.P. Kirsch, Leo I (The Great) Saint, Pope (440—461), w: The Catholic Encyclopaedia, t. 9, New York 1913,
14 Monumenta Germaniae Historica, Auctores antiąuissimi, t. IX, 1, s. 341,
I
i
i 19 czerwca 445 r., w piątym roku swego pon-• tylikatu, Młot na Manichejczyków — - papież Leon I — został usatysfakcjonowany u-kazaniem się eciyktu cesarskiego ustanawiającego surowe kary dla manichejczyków ir\ Za przynależność do tej wspólnoty religijnej groziły proces pokazowy i kara śmierci.
W tych warunkach otwarte przyznawanie się do manicheizmu oznaczałoby po prostu samobójstwo. Zarówno urzędnicy cesarscy na podstawie edyktu Walentyniana llł, jak i Księża zachęcani bez przerwy zajadłymi przemówieniami Leona I współdziałali zgodnie w akcji eksterminacyjnej wobec czcicieli światłości. Wydawało się, że ani jeden żywy manichejczyk nie ujdzie prześladowaniom. Zdumienie ogarnia badacza, gdy oto konstatuje, że jeszcze cesarz Justynian uznał za konieczne ogłosić wyrok śmierci nie tyko na elektów, ale i na posiadaczy ksiąg manichejskich, a konwertytów zmuszał do odżegnania się specjalną formułą.
Zachowana formuła odżegnania z VI stulecia przypomina żywo anatemę rzuconą przeciw pryscylianom na synodzie w Toledo w 400 i 447 roku 1?'. Ani tu, ani tam nie wymienia się po imieniu manicheizmu, ale w punktach odżegnywania przewija się doktryna o dualizmie, o nieboskim pochodzeniu wszechświata, o nieboskim pochodzeniu Adama i o pozornym życiu Chrystusa.
15 J.P. Kirsch, cyt. wyd.
ie Por. K.J, Hefele, Histoire des conciles, t. II, Paris 1908, s. 123.
201