niem niewiary. Jednak myślenie absurdalne, skoro otwarcie przeciwstawiło się rozumowi, pozwoli obu tym doświadczeniom, choć tak różnym, dać wyraz podobny. Mówiąc inaczej, może owo pierwotne, źródłowe doświadczenie nie dotyczy w istocie wiary, a sięga raczej samego absurdu? Jeśli tak, to wiara jest odpowiedzią na absurd, ale nie jedyną, tylko jedną z dwóch możliwych odpowiedzi. Wobec klęski filozoficznego rozumu, klęski obowiązywania logicznej prawdy, klęski ludzkiej wiedzy i klęski bezwzględnego prawa zasad moralnych, Szestow powie, że wolność Boga oznacza, że coś, co się stało, może się zmienić w to, co się nie stało, że Sokrates wcale nie został otruty. Dla Camusa ważniejsze będą inne konsekwencje absurdu, nie bezpośrednio religijne, choć też Szestowowskie: myśleć to przecież znaczy machnąć ręką na logikę, myśleć to znaczy żyć nowym życiem, zmieniać się, bez przerwy rezygnować z najdroższych przyzwyczajeń, upodobań i przywiązań, bez żadnej zresztą pewności, że wszystkie te ofiary bodaj w jakiś sposób będą wynagrodzone.
Camus napisze: „dla Szestowa rozum jest nieskuteczny, ale poza rozumem coś istnieje. Dla umysłu absurdalnego rozum jest nieskuteczny i nic nie ma poza nim. [...] To, co jest wyczuwalne u Szestowa, bardziej może oczywiste będzie u Kierkegaarda. [...] Kierkega-ard chce się uleczyć.”1 Camus jest więc krytykiem, który do swej krytyki używa w pełni broni krytykowanego. Religia wydaje się jednym z „przyzwyczajeń” czy „upodobań”, pozwalającym mieć nadzieję, gdy już nie ma żadnej nadziei. (W świetle tej krytyki z Mitu Syzyfa jeszcze jednym paradoksem okaże się, dziesięć lat później, zarzut, jaki w „Temps Modernes” postawi Camusowi współpracownik Sartre’a Francis Jeanson: „Bóg zajmuje pana nieskończenie bardziej niż ludzie.”2)
Czytając jednak uważnie i Szestowa, i Kierkegaarda, przekonamy się, że żaden z tych myślicieli nie pojmuje religii jako uspokojenia. Wiara nie jest tu żadną pociechą, nie daje poczucia bezpieczeństwa, jak nie daje go też logiczne rozumowanie, które już wcześniej Kier-kegaard z całą mocą odrzucił. Otchłań absurdu pozostaje równie przerażająca, nawet jeżeli się wierzy, i nie staje się łagodniejsza, gdy wiarę odrzucić. Religia Kierkegaarda i Szestowa nie prowadzi do żadnej wiedzy, przeciwnie - stoi w sprzeczności z wiedzą, zaś dla Camusa absurdem jest właśnie to, co tę wiedzę czyni niemożliwą. Człowiek absurdalny jest więc obecny już u Kierkegaarda -i u Szestowa - mimo że to człowiek, który wierzy w Boga. Bojaźń i drżenie, dzieło poświęcone rozterce Abrahama, którego Bóg wzywa do ofiarowania Izaaka, można czytać niezależnie od teologicznej treści, niezależnie od tego, czy chcemy za Kierkegaardem dążyć do Boga i czy ma to być Bóg chrześcijański.
Lew Szestow będzie dalej oryginalnym spadkobiercą Kierkegaarda, o którym napisze, że żaden z pisarzy nie był mu tak bliski, jak ten, kto „od Hegla i od greckiego sympozjonu zwrócił się do Hioba i Abrahama, od rozumu do Absurdu i Paradoksu.”1 Szestow przyswoi egzystencjalizmowi pisma Nietzschego, a także, co będzie miało wielkie znaczenie, powieści Fiodora Dostojewskiego. Dzięki Szesto-wowi staje się jawnym - i w egzystencjalizmie charakterystycznym -przekonanie, że filozofia może być też literaturą. Już dzieła Nietzschego skłaniają do pytania o granice między jedną a drugą dziedziną. Myśli, jakie wyraża autor Tako rzecze Zaratustra, bez wątpienia należą do filozofii, jednak język i forma, w jakiej zostały wyrażone, można by traktować jak literaturę. Szestow stawia kropkę nad „i”: w książce Nietzsche i Dostojewski. Filozofia tragedii uznaje obu autorów za filozofów, a raczej uznaje za filozofię dzieła ich obu. Historyczny Dostojewski pozostaje pisarzem (autorem powieści), ale
29
A. Camus Mit Syzyfa, przeł. Joanna Guze, Warszawa 1991, s. 35-37.
Artykuł Francisa Jeansona Albert Camus ou l’Ame revoltee (Albert Camus czy dusza zbuntowana) opublikowany w „Temps Modernes”, czerwiec 1952.
List Lwa Szestowa do B. Schloezera z 20 października 1933; cyt. za: C. Wodziński Wiedza a zbawienie, s. 182.