(O
Rozdział II. Archeologia duszy Bohatera Polaków Jeżowskiego, filomaci z przejęciem tłumaczyli dialogi wielkiego Greka.1 Pro-wadzona w tym kręgu dysputa nad jego filozofią miała na celu poskromienie zbyt wybujałych uczuć, opamiętanie rozbrykanej wyobraźni. Trzeba było być równie zapalonym, co naiwnym, aby szukać właśnie u Platona tego rodzaju pomocy, chyba że się gdzieś usłyszało o surowych zasadach porządku, panujących w jego idealnym państwie. Mickiewicz musiał być poinformowany lepiej albo po prostu czytał te teksty wnikliwiej. Nadzieje filomatów najwyraźniej go rozśmieszyły. Ślad tego rozbawienia znajdziemy w liście Jana Czeczota do Mickiewicza z 17 lutego 1820 roku: „Wykpałeś Platonów i Sokratesów, kiedy więc oni stracili prawo do upominania ciebie, to cóż się nam już i porywać na to”.2 Wszystko więc wskazuje, że Mickiewicz, który dokonał zaciętej krytyki Jana Śniadeckiego, zgadzał się z nim przynajmniej pod tym względem, iż autor Uczty jest jednym z najniebezpieczniejszych „wariatów greckich”.
W pierwszej godzinie swego symbolicznego życia Upiór wiele mówi o ideach, które - jak mamy się prawo domyślać — Mickiewicz miał raczej za źródło rozognienia wyobraźni aniżeli za środek na jej uspokojenie. Filomaci traktowali bowiem Platona jak terapeutę, który opamięta Mickiewicza i wyzwoli jego duszę z męczących antynomii narzuconych mu przez dramat miłosny. Była to fatalna pomyłka. Bóg Platona skazywał ludzi na miłość, nie przejmując się wcale udręką, jaką im niósł ten wyrok. Podobnie jak Mickiewicz, Upiór wnikliwie przewerto-wał Ucztę. Zrozumiał ją jako poemat o zawiązaniu miłości poza światem materialnym, chociaż w początkowej fazie swego uniesienia nie zdawał sobie jeszcze sprawy, że to przekonanie może się stać przyczyną wielu nieszczęść i bied.
Kochankowie tworzą więc nierozerwalną całość przedustanowioną w wieczności. Ich dusze Bóg skąpał w tym samym strumieniu rajskiego światła i związał nadprzyrodzonym łańcuchem, zanim jeszcze oblókł je w ciała, zanim wtrącił je w czas historyczny. W świecie materialnym, z różnych zresztą powodów, ludzie usiłują rozerwać ten związek, ale wysiłki ich są daremne. Wyroków Boga nie da się bowiem zmienić. I tę myśl Upiór przekazuje w sugestywnym obrazie.
Rozciąga się ten łańcuch, ale się nie spęka!
Czucia nasze dzielącej uległe przeszkodzie,
Chociaż nigdy nie mogą napotkać się z bliska,
Przecież zawżdy po jednym biegają obwodzie, łańcuchem od jednego skreślone ogniska.
(III, 52)
Bóg Upiora jest więc geometrą. Dla dwóch skazanych na siebie dusz wykreślił jedno kosmiczne koło miłości. Ma ono swoje centrum, które Upiór określa płomiennym synonimem: ognisko. Niewidzialny łańcuch, jakim do owego środka przywiązana jest każda z tych dusz, ma tę samą długość. Dlatego w kosmosie biegają one po tym samym obwodzie. Można naciągać ów żelazny promień, ale nie można go zerwać. Konstrukcja ta rządzi się prawem przypominającym prawo ciążenia.
Koło jest strukturą zamkniętą w sobie i kochankowie stanowią pewną kosmiczną całość, skończoną i doskonałą. Kiedy na schyłku epoki Saren Kierkegaard dokonywał wielkiego rozrachunku z romantyczną miłością, użył właśnie podobnego sformułowania: „I chociaż miłość ta w istocie swej opiera się na pierwiastku zmysłowym, jest szlachetna przez świadomość wieczności, którą zawiera; miłość od rozkoszy odróżnia właśnie to, że zawiera w sobie piętno wieczności. Kochający się są wewnętrznie przekonani, że ich stosunek wzajemny jest całością zamkniętą w sobie, która się nigdy nie zmieni”3.
Z wynurzeń nocnego gościa wynika, że kiedyś, zanim jeszcze w chaosie życia odnalazł przeznaczoną mu „boską kochankę”, swoją pierwszą i ostatnią kobietę, Alfę i Omegę romantyczngo świata, i chyba zanim jeszcze odnalazł w Platonie opis swego losu i uzasadnienie swego postępowania, dowiedział się o istnieniu takiego ideału z sonetów i kancon Petrarki, z dzieł Dantego, z Cierpień młodego Wertera i z innych książek, które właśnie dlatego, że poinformowały go o tej przedustanowionej całości, nazywa teraz „książkami zbójeckimi”. Te lektury, a były to lektury epoki, przeklina przede wszystkim za to, że — po pierwsze — wprawiły go w niebosiężny lot, w typowo platoński lot duszy poza granice powszedniości i materii, i — po drugie - że rozogniły jego stęsknioną za ideałem wyobraźnię. Klasycy twierdzili, że ideał powinien stać się zdobyczą rozumu. U romantyków przechwytywała go natychmiast imaginacja. Z refleksji Upiora wynika również, że znane mu są konsekwencje tego faktu. Toteż zarówno w aktualnych rozważaniach, jak i we wspomnieniach przewijają się wyraźnie dwie ściśle splecione ze sobą myśli. Jest on niewątpliwie nad wyraz nieszczęśliwy, ale być może i ukochana, i jego rozpacz są tylko dziełem świadomości, która została zniewolona przez wielką ideę Platona. Upiór podejrzewa więc, że stan jego duszy został w dużej mierze wyimaginowany. Na pewno jest gospodą wszechcierpień, ale majaczy mu się, że klucz do tej gospody leży w jego imaginagi, którą opanowała obsesja uczucia zawiązanego w wieczności.