ność (marzona) jest podwójnością naszego podwójnego bytu” 40. Tym, co fenomenologia symbolu odnajduje u podstaw antropologii, którą zapoczątkowuje, jest androgynia. Na planie kosmosu symbol prowadził do uznania braterskiej i szczęśliwej współsubstancjal-ności kosmosu i mikrokosmosu, jako że zdolność czuciowa jednego przepajała się materialnością drugiego, materialność jednego nabierała znaczenia pod wpływem technicznego marzenia drugiego. Na planie antropologii symbol prowadził do współnaturalności „tego wewnętrznego mężczyzny i tej wewnętrznej kobiety”, którzy w marzeniu „mówią do siebie, ażeby wyznać swe pożądania, ażeby się połączyć” poprzez grę swych czterech biegunów, łączących się po dwa, „w spokoju podwójnej, dobrze zharmonizowanej natury”.
W owym pierwszym ruchu fenomenologia ukazała nam w symbolu, tym jądrze poetyzującego marzenia, pojednanie, dokonujące się przez odesłanie metafizyczne — to znaczy poza fizyką, poza nauką — ze światem. W drugim ruchu tym, co objawia sama wieloznaczność symbolu i wieloznaczność myśli rzutującej znaczące, jest właśnie fakt, iż nigdy nie jesteśmy sami. Immanencja naszego marzenia pobudza jak dialogowe ożywienie samotnej duszy: anima staje wtedy naprzeciw aninius, a marząca świadomość staje się parą, uściskiem obrazów, dialogiem doskonale zharmonizowanym. To otwarcie, to wewnętrzne poszerzenie marzącej świadomości wzbrania jej wyobcowania, tak jak i solipsyzmu. Dialcktyka zawarta w dialogowym marzeniu nieustannie przywraca równowagę swojemu człowieczeństwu i jakby dzięki pewnemu rodzajowi automatycznego sterowania prowadzi stale poznanie na powrót ku problematyce ludzkiej doli. W ten sposób anima jawi się jako anioł ograniczeń, który strzeże świadomość przed zabłąkaniem się prowadzącym ku angelizmowi obiektywności, ku dehumanizującej alienacji. Anioł jest niejako transcendentalny, zaś świadomość, która naśladuje, biorąc za wzór obiektywność, traci wszelkie środki transcendencji, i chcąc uczynić się aniołem, lucyferyzuje samą siebie.
Wreszcie, poszerzenie fenomenologiczne tego racjonalisty, jakim jest Gaston Bachelard, jeśli wolno nam doprowadzić je aż do krańcowego punktu nie wyolbrzymiając go zbytnio, ukazuje nam, jak zarysowuje się, z wielką powściągliwością, pewna hiero-fania. Hierofania i eschatologia zarazem: obrazy, symbole zwracają nam ten stan niewinności, w którym, jak to wspaniale wyraził Paul Ricoeur, „wkraczamy do symboliki wtedy, gdy mamy za sobą śmierć, a przed sobą dzieciństwo” 41. Dzieciństwo ukazuje się u Gastona Bachelarda, i to nawet bardziej ontologicznie niż sama anima, jako symbol symboli: „Prawdziwy archetyp, archetyp prostego szczęścia” 42. A przede wszystkim, i to właśnie zakorzenia dzieciństwo w symbolu, jako „archetyp nadający się do przekazania”. Jakże daleka jest ta jasna świadomość jasnego dzieciństwa od poli-morficznej perwersyjności, którą psychoanaliza chce ukryć w głębi nieświadomości dziecka!
Z pewnością biegłego psychologa — biegłego w ustawicznym wymijaniu podwodnych raf fałszywych pro-
91