____Jeremy Rj^
i sg oszałamiająco wysokie, zwłaszcza wobec istniejącego długu publicznego i deficytu budżetowego®.
Coraz więcej znawców’ problematyki przemysłu oskarża intensywną konkurencje światową i zmiany technologiczne o spowodowanie całej tej nędzy. Gałęzie przemysłu lekkiego, dające zwylde zatrudnienie mieszkańcom miast, zwolniły ponad 25% swoich pracowników. Redaktorzy tygodnika „Business Week" stwierdzają, że mieszkańcy miast, którzy liczyli na stałe, nie wymagające wykształcenia zatrudnienie w fabryce, zostali zrujnowani. Realne zarobki niewykwalifikowanych białych mężczyzn w wieku 20—29 lat spadły w latach 1973—1989 o 14%. Czarnoskórych spotkał jeszcze gorszy los. Ich zarobki spadły o 24%M.
Gdy miliony wiejskiej i miejskiej biedoty giną z nędzy, a coraz więcej zamożnych członków klasy średniej zaczyna odczuwać ukąszenia re-engineeringu i skutki automatyzacji, niewielka elita amerykańskich specjalistów, przedsiębiorców i dyrektorów korporacji zbiera owoce globalnej gospodarki nowych technologii. Ich luksusowe życie toczy się z dala od społecznego zamętu ogarniającego resztę społeczeństwa. Stany Zjednoczone znalazły się w nowej, przerażającej sytuacji, w której Robert Reich, sekretarz departamentu pracy, zadaje pytanie: „jakie obowiązki mamy wobec siebie nawzajem jako członkowie tego samego społeczeństwa, którzy nie należą już do tej samej gospodarki?"65.
_ 1992
63 The Economic Crisis of Urban America. „Business Week" 18-05.
64 Tamże s. 40.
65 Reich, s. 303.
Żyjemy w świecie coraz większych kontrastów. Przed nami majaczy widmo promiennego społeczeństwa nowych technologii 1 komputerami i robotami, które bez żadnego wysiłku zmieniają bogactwa naturalne w strumień wyszukanych nowych produktów i usług. Czyste, ciche i hiperwydajne nowe maszyny ery informatycznej pozwalają nam poznać świat na wylot, umożliwiają kontrolę nad otoczeniem i siłami przyrody, jakiej nie można było sobie wyobrazić jeszcze 100 lat temu. Na pozór nie ma żadnego podobieństwa między nowym, sprawnym społeczeństwem informatycznym a opisywanym przez Dickensa początkiem ery przemysłowej. Potężne, myślące maszyny, automatyczne stanowiska pracy, wydają się spełnieniem odwiecznego marzenia ludzkości o życiu wolnym od znoju i biedy. Nie ma już słabo oświetlonych hal fabrycznych drugiej ery przemysłowej. W powietrzu nie snują się dymy; nie ma smaru i brudu na podłodze, maszynach i kombinezonach robotników. Nie słychać już syczenia pieców hutniczych, zamilkł nieustanny łomot wielkich maszyn. Zamiast tego słychać cichy szum komputerów przesyłających po swoich obwodach i ścieżkach informacje przekształcające surowce w róg obfitości wyrobów gotowych.
Taka jest rzeczywistość, o której najczęściej mówi się w środkach masowego przekazu, wśród naukowców i futurystów, a także w gremiach politycznych. Druga strona nowej technoutopii, zaśmiecona ofiarami postępu technologicznego, rzadko pojawia się w oficjalnych sprawozdaniach, przeglądach statystycznych i w sporadycznych opowieściach o przegranym życiu i porzuconych marzeniach. Ten drugi świat zapełniają miliony wyobcowanych robotników coraz bardziej zestresowanych pracą w środowisku nasyconym technologią i niepewnych swego losu w wirze trzeciej rewolucji przemysłowej, która opanowuje każdą gałąź przemysłu.