z Doliny: obcość. Jeśli moc wyobraźni pozwalała uciekać Piotrowi czy Witoldowi ze świata pustego do upragnionej Doliny, to poczucie obcości, której tam doświadczają, katapultuje ich na powrót do miasta: „[...] ogarniał mnie z wolna strach przed osamotnieniem, przed izolacją od wspólnego bytowania, od niepewności i sukcesów dnia codziennego, jednym słowem od tego wszystkiego, co jest sensem naszego życia" (.Zwierzoczłekoupiór, s. 176); „A mnie ogarniał powoli strach, coś w rodzaju paniki, jakiś paniczny strach przed osamotnieniem, przed swoją obcością w tym świecie, przed swoją pamięcią, która nigdy nie da spokoju” (tamże, s. 252). I tak zamyka się swoista pętla przeżyć: bohaterowie wyruszają na swój emigrancki szlak, wiedząc, że Dolina dostępna jest wyłącznie we wspomnieniu bądź marzeniu, a zatem, że paszport do niej ostemplowała świadomość. Doznają więc w Dolinie tej samej obcości, która wyrzuciła ich ze świata realnego, ponieważ jej źródłem jest doświadczenie absolutnie pierwotne w stosunku do innych: doświadczenie obcości egzystencjalnej, nieprzystosowania do życia w ogóle. A doświadczenie to wynika z porażającej wiedzy, iż życie jest upadkiem.
Wiedza, pełna wiedza, skończone poznanie są więc u Konwickiego dostępne i zarazem zabójcze: „Jaka szkoda, że wszystko rozumiem. Jaka szkoda” — szepce do siebie Polek (Dziura w nie-
bie, s. 360); „[...] okoliczności życiowe mojego losu sprawiły, że wiem wszystko. Życie nie ma dla mnie żadnych zagadek. I właściwie mógłbym już spokojnie umrzeć. Bo co mnie może jeszcze spotkać? Nic” — wyznaje dziesięcioletni Piotr, narrator i bohater Zwierzoczłekoupiora (s. 7); „Ja wszystko wiem, stary. To moje nieszczęście” — mówi pies Sebastian (tamże, s. 86); „[...] ja wszystko wiem” — mówi do Wicia nieznajomy, który chwilę później rzuci się pod koła pociągu (Kronika wypadków miłosnych, s. 7).
Łatwość, z jaką bohaterowie wyznają, że wiedzą wszystko, nie powinna budzić nieufności. Oni rzeczywiście przeczuli całą wiedzę zawartą w doświadczeniu dorosłości, wiedzę o tym, że każde życie kończy się śmiercią, że po śmierci nic nie ma, że żyjemy wyłącznie z przyzwyczajenia, że życie nie ma żadnej racji, że egzystencja ludzka jest niedoskonałym śladem prawdziwego, wyobrażalnego tylko, życia boskiego, które — prawem świadomości — należy się nam, ponieważ potrafimy je pomyśleć. A skoro wszystko jest podszyte nicością, wobec tego pozostaje tylko jedno — opowiadać. Bo opowiadać to „uwalniać się od bólu, strachu i złych myśli. Przyjemnie jest uwalniać się i być wolnym” (Zwierzoczłekoupiór, s. 276).
Jednak razem ze świadomością, iż czynność opowiadania spełnia funkcję terapeutyczną, powraca smutna wiedza o znaczeniu wyjścia z Doli-
— 65 —