124 Em ile M. Ciorcin
i w której wasze wrażenia zapominały o samych sobie w ekstazie? Czy nigdy nie czuwaliście u podnóża samotności gór, czując się zbyt nisko, ponieważ pragnęliście skoczyć ku światłu, wspiąć się ponownie, wślizgując się po promieniach i podążać niematerialną drogą ku absolutowi? Czy zlanie się nie stanowiło przedłużenia wniebowstąpienia? Czy nie zapomnieliście wtedy o waszym życiu w waszym nadmiarze pełni? Czy nie zapomnieliście o życiu przez nadmiar życia?
Jeśli nie byliście chorzy z nadmiaru, nie dotarliście nigdy do granic; jeśli nie byliście chorzy od waszego absolutu i absolutu świata, jesteście zgubieni dla samych siebie i dla świata; jeśli nie żyjecie wasząboskością, któż zatrzyma się nad waszym błędnym cieniem? Albowiem wszyscy, którzy nie pragną być bogami, są jedynie cieniami.
Głos mojej samotności, zachrypły od wezwań, które rzuca w pustkę i od smutnego echa, które ona odbija, schodzi ku królestwu cieni. W godzinach całkowitego czuwania, w nocy rodzi się migotliwe światło, pochodzące z mojej nocy, by rozproszyć się w nocy świata, gdy procesja cieni wślizguje się w nieznaną, daleką ciemność.
...Tej ciemności się wymkniemy, zagubieni w absolutnym świetle, w natężonym i nieskończonym momencie, w którym wszystko w nas powstaje i ginie... Chwila boskiego szczęścia, po której będzie można znieść wszystkie cierpienia, po której przyszłe istnienie świata stanie się zbyteczne...
Stracić świadomość bycia stworzeniem: nienawidzić wszystkich istot, zerwać więzy solidarności z wszystkimi stworzeniami, którymi zaludnialiśmy niegdyś raj. Kiedy żywimy nienawiść do zwierząt, nienawidzimy w nas samych podstawy naszego życia. Pragniemy całkowicie wymknąć się hierarchii stworzenia. Dlaczego zatem, kiedy doświadczenie bycia stworzeniem nas opuszcza, uważamy wszystkie stworzenia za gady? Dlaczego ogarnia nas odraza i lęk przed czymś zimnym, podziemnym i pełzającym? Dlaczego w obrzydzeniu, którego doznajemy wobec stworzeń, ogromny wąż owija się wokół całego naszego ciała złowieszczą spiralą, która wzmaga przerażenie? Dlaczego czujemy wsączanie się w nas gorzkiego i niszczącego jadu?
Obsesja węża? Obawa przed zbliżającym się upadkiem, upadkiem absolutnym? Drugie kuszenie węża: utracić wspomnienie raju. A my pozbawieni bylibyśmy pocieszenia, że byliśmy kiedyś, dłużej niż jedną chwilę, szczęśliwi...
Wielka pokusa: widzieć świat oczyma węża?
W godzinie, kiedy wspomnienia pochłaniają mnie jak płomienie, kiedy cała przeszłość mnie spala — wszystko, co było we mnie uśmiechem, smutkiem, żalem — kiedy nic we mnie nie może zamilknąć. Krzyk moich trzewi. Cierpienie spowodowane tym, że czas jest za mną, smutek w obliczu swej własnej historii... Świat bez wspomnień i bez nadziei... Żyć w sposób absolutny, bez raju. Jeśli świadomość nie rozpina luku pomiędzy początkiem i końcem świata, ogromnej i wiecznej tęczy, jeśli nie pochyla się ponad całym światem, nie pocieszy się nigdy po utracie raju. Urodzeni w cieniu boskości, rzucać jej cień — taki jest nasz ideał.
Czarne ściany w mieście na północy, wysokie okopcone dymem mury. Mgła, deszcz i smutek. Z katarynki dobiegają staromodne melodie, brzmiąc zaskakującymi fałszywymi