54 PROCESY GRUPOWE
Jako rozwiązanie tych trudności Hogg (1992) zaproponował zdefiniowanie spójności w kategoriach atrakcyjności idei grupy dla jej członków, zgodnego prototypowego wizerunku idei i tego, jak odzwierciedla się ona we właściwościach zachowania typowego członka. Oznacza to, że grupa jest spójna o tyle, o ile jej członkowie silnie identyfikują się z jej kluczowymi cechami i aspiracjami. Źródłem tej perspektywy jest teoria autokategoryzacji Turnera i współpracowników (1987), która zakłada, że podstawowymi procesami determinującymi wszelkie zachowania grupowe są asymilacja (do prototypu grupy własnej) i kontrast (z prototypem grupy obcej) (zob. rozdział 4). Zatem dla Hogga (1992) spójność grupowa wynika z atrakcyjności społecznej każdego członka własnej grupy jako członka grupy, bez względu na to, jaki on jest jako jednostka. Należy to odróżniać od perspektywy tradycyjnej, w której kładzie się nacisk na atrakcyjność interpersonalną innych jednostek, przypadkiem jednocześnie tworzących grupę i mających atrakcyjne właściwości osobiste. Jak się przekonamy w następnym podrozdziale, takie rozróżnienie teoretyczne przynosi pewne interesujące implikacje, choć w praktyce te dwa rodzaje atrakcyjności często idą ze sobą w parze: możemy lubić członków naszego zespołu, ponieważ są oni po naszej stronie, ale często lubimy ich też za to, jacy są.
Źródła spójności
Zważywszy na wyjściowe definicje spójności w kategoriach wzajemnego lubienia się przez członków grupy, nie dziwi fakt, że wczesne badania nad tym zjawiskiem koncentrowały się na czynnikach związanych z atrakcyjnością interpersonalną. Najprostszy z nich to bliskość fizyczna, która zazwyczaj prowadzi do większej częstotliwości interakcji, a przez to do sympatii, przypuszczalnie dzięki odkryciu podobieństwa gustów i postaw. Klasyczną demonstracją skutków bliskości były badania nad relacjami przyjacielskimi w zespole domów akademickich (Festinger i in., 1950). Festinger i współpracownicy (1950) pokazali, w jaki sposób grupy przyjaciół zawiązują się w tym samym budynku, a często na jednym piętrze. Badaczom udało się całkiem dokładnie powiązać owo tworzenie się przyjaźni z fizycznym dystansem miejsca zamieszkania, którą to zależność potwierdzili później inni autorzy (Ebbesen i in., 1976). Ponadto na podstawie obserwacji działania standardów normatywnych w obrębie każdego akademika ukazano, że były to autentyczne grupy (a nie zbiory dwuosobowych związków przyjacielskich; Festinger i in., 1950).
Takie standardy normatywne powodują większą jednolitość opinii wewnątrz grupy, która z czasem wzmacnia wzajemną atrakcyjność. Zaobserwował to New-comb (1961) w słynnych badaniach podłużnych nad zawieraniem znajomości, przeprowadzonych również w domu akademickim. Wykryto związek tworzenia się sieci dwuosobowych i trzyosobowych w zbiorowości studentów, którzy początkowo byli sobie obcy, ze wzrastającą skłonnością do przybierania podobnych postaw. W większości badań laboratoryjnych nad spójnością grupową wykorzystuje się ten związek między podobieństwem a atrakcyjnością, stosując manipulację eksperymentalną polegającą na przekonaniu członków rzekomej grupy, że posiadają podobne poglądy, a w związku z tym powinni wzajemnie się lubić (np. Zander i in., 1960).
Jednakże podobieństwo członków grupy nie zawsze jest istotnym czynnikiem determinującym jej spójność. W grupach skoncentrowanych na zadaniu pierwszeństwo może mieć łatwość osiągnięcia celu grupy. Wykazał to Anderson (1975), który stworzył grupy laboratoryjne złożone z osób o wartościach podobnych lub niepodobnych. Ich zadaniem było zaprojektowanie nowego domu akademickiego. Ułatwieniem (lub utrudnieniem) realizacji tego celu miało być przedstawienie członkom podobnych (lub odmiennych) informacji wstępnych i materiałów treningowych. Do pomiaru spójności służyło proste pytanie: „czy chciałbyś pozostać w tej grupie na następną sesję?”. Wyniki były jednoznaczne: większość (85%) osób, których interakcja zadaniowa była prostsza, zadeklarowała chęć pozostania w grupie, natomiast w warunkach „utrudnionych” uczyniło to tylko 45% osób. Co istotne, podobieństwo wartości nie miało wpływu na pragnienie pozostania w grupie.
Fakt, że zakończona powodzeniem współpraca w wykonaniu wspólnego zadania zwiększa spójność, nie powinien dziwić. W poprzednim podrozdziale odnotowałem, że pozytywna współzależność jest ważnym spoiwem wielu grup i zazwyczaj prowadzi do wyższego morale i poziomu wykonania. Należy jednak mieć na uwadze, że o spójności decyduje nie tylko współzależność wewnątrz grupy, ale ważne są również relacje międzygrupowe. Każdy, kto kiedykolwiek uczestniczył w rywalizacji zespołowej lub w jakimś sporze międzygrupowym, zaświadczy, że takie sytuacje zwiększają solidarność wewnątrzgrupową. W 1996 roku personel uniwersytecki prawie całej Wielkiej Brytanii wziął udział w bezprecedensowym, jednodniowym strajku płacowym. Pomimo (a może z powodu) nowości tej formy działania, typowej dla przemysłu, uderzające było to, jak przed strajkiem i po nim nieznający się wcześniej koledzy angażowali się we wzajemnie wspierające działania.
Wiele lat temu socjolog William Sumner, komentując zjawiska tego typu. przedstawił tezę o bezpośrednim związku między konfliktem międzygrupowym a spójnością:
Koleżeńskie i pokojowe stosunki w grupie „mj^, a wrogie i wojennne wobec grupy obcej są wzajemnie skorelowane. To wymogi wojny z obcymi prowadzą do pokoju wewnętrznego, gdyż najmniejsza niezgoda wewnętrzna osłabiłaby wojenną prężność grupy .my” (Sumner, 1906, s. 12).
Jest to oczywiście to samo zjawisko, które Sherif ze współpracownikami zaobserwowali w swoich słynnych badaniach na „obozie letnim” (Sherif, 1966; zob. rozdział 6). Wraz ze wzrostem rywalizacji między grupami każda z nich stawała się