H6 BUNT W TREBLINCE
Patrzyłem na niego ze zdumieniem. W tej samej chwili przypomniałem so. bie tłum ludzi stojących przed magistratem w Częstochowie, czekający na mje. szkania po Żydach wysłanych do Treblinki. Powtórzyłem jego prośbę dziew, czynkom, porozumiewawczo kiwając głową. Upewniwszy się, że nic złego nie stanie się tym ludziom, ruszyłem w drogę. Spieszyłem się na spotkanie z Haj. ką, która miała teraz pseudonim „Wskazówka”. Znalazłem ją wjednymzpo. koi dowództwa AK. Ze zdenerwowaniem i przejęciem opowiadała mi:
— Igo, jest tu kilku typów z NSZ60, którzy chcą cię rozstrzelać, bo jesteś Żydem. Do mnie też przyszli z pogróżkami, że zadaję się z Żydem.
Thidno mi było w to uwierzyć. Jednak tego samego dnia, kiedy na barykadzie na Marszałkowskiej strzelałem w stronę placu Zbawiciela, padł strzał Kula świsnęła nad moim uchem. Gdy odwróciłem się przerażony, zobaczyłem znikającą w otworze wybitym w murze lufę karabinu. Nie mogłem uwierzyć,że moi koledzy, którzy wraz ze mną przelewają krew, po tym wszystkim cośmyra-zem przeżyli, po wszystkich walkach, któreśmy razem stoczyli, chcą mnie zabić za to, że jestem Żydem. Na moją barykadę przyszła łączniczka AK Aniuta Orzech, córka przewodniczącego Bundu w Warszawie61, przynosząc mi wydawaną przez AK gazetkę o nazwie „Barykada”. Podzieliłem się z nią moimi ostatnimi przeżyciami. Powiedziała mi:
— Igo, sam jesteś sobie winien. Nie powinieneś był się przyznawać do swojego żydostwa. Setki Żydów walczą w szeregach AK, ale udają katolików. Ja też się przed nikim nie przyznaję do swojego żydostwa.
Przerwałem jej z przejęciem:
— Ale zrozum Aniuta, to było w czasie walki, kiedy dołączyłem do szeregów AK, Ja im powiedziałem, że jestem Żydem tuż po zdobyciu poselstwa czeskiego. Powiedziałem to komendantowi oddziału, on został ranny przy mnie, w czasie wspólnej walki. Nie chciałem paść pod fałszywym nazwiskiem.
Aniuta mi przerwała:
— Niestety, Igo. Żydzi padają w walce w szeregach AK pod różnymi pseudonimami, tylko niejako Żydzi.
Przygnębiony i rozgoryczony wypadkami minionego dnia szedłem ulia Marszałkowską w kierunku Hożej. Po drodze ze smutkiem przyglądałem się zniszczeniom, coraz większym z dnia na dzień. Warszawa kruszyła się coraz bardziej pod niemilknącym bombardowaniem i ostrzałem. Wzdłuż ulic płonęły kamienice, waliły się szkielety wypalonych i strzaskanych budynków. Coraz
“ Narodowe Sity Zbrojne, skrajnie prawicowa organizacja konspiracyjna. W 1944 r. męt szość oddziałów NSZ włączona została do AK.
“ Chodzi zapewne o Maurycego Orzecha, przedwojennego redaktora „Dziennika Ludowjo' trudniej byio się poruszać po zawalonych gruzami ulicach. Ginęło tak wiele ludności cywilnej, że nie można było nadążyć z kopaniem grobów. Chowano zabitych i zmarłych wszędzie, gdzie tylko się dało. W podwórzach, na skwerach, na ulicach, w ogrodach. Wszędzie widać było prowizorycznie wetknięte w ziemię drewniane krzyże.
Martwiłem się o ojca. Przez blisko trzy tygodnie nie miałem kontaktu ze Śródmieściem. W czasie walk na barykadach byłem odcięty od tej dzielnicy miasta. Jedyne, co wiedziałem, to że znajduje się niedaleko mnie, w Śródmieściu. W bramie jednej z kamienic mignęła mi sylwetka starszego człowieka. Pobiegłem za znikającym w bramie domu staruszkiem i... odnalazłem ojca. Uradowaliśmy się obaj, ojciec na migi dał mi znak, że nadal udaje niemowę. Po tym, co mi się dzień wcześniej zdarzyło na barykadzie, przyznałem mu w duchu rację. Na skrawku papieru napisał: „Nawet teraz lepiej, żeby nie wiedzieli, że jestem Żydem”. Miał do mnie żal, że go opuściłem i poszedłem walczyć. Tłumaczyłem mu, że musiałem iść walczyć z Niemcami. Za to, co nam zrobili. Za to, że wymordowali cały nasz naród.
— Wiedziałem od Hanki, że zostałeś ewakuowany wraz ze wszystkimi mieszkańcami ulicy Natolińskiej, przypuszczałem, że wraz z innymi sąsiadami domu znajdziesz jakieś lokum. Ja, jak widzisz, walczę przez cały ten czas w szeregach AK.
Ból ścisnął mi serce, przypomniałem sobie strzał wymierzony w moją stronę poprzedniego dnia. Po chwili dodałem:
— Ale to się wszystko niedługo skończy.
„Co się skończy?” — napisał.
Aby nie smucić ojca powiedziałem:
— Powstanie.
Spojrzał na mnie i napisał: „Widziałeś, jak wygląda Marszałkowska? Niemcy chcą zrobić to samo, co zrobili w getcie. Chcą zniszczyć Warszawę, chcą zniszczyć ludność. A Rosjanie, którzy znajdują się po drugiej stronie Wisły na Pradze, nic nie robią, aby oswobodzić Warszawę. Wygląda na to, że czekają, aż nas wszystkich Niemcy wymordują, a z miasta nie zostanie kamień na kamieniu”.
Doszliśmy do schodów prowadzących do znajdującego się na pierwszym piętrze mieszkania. Tu otrzymał kąt u jakiegoś samotnego człowieka. Jego łóżko stało w kuchni, pod oknem wychodzącym na podwórko. W mieszkaniu nie było nikogo oprócz nas. Mogliśmy swobodnie rozmawiać. Zapytałem z wyrzutem:
— Dlaczego tata nie zszedł do piwnicy, tak jak inni mieszkańcy domu? Przecież tam jest znacznie bezpieczniej niż tu, na piętrze. Tu w każdej chwili może spaść bomba.
Odpowiedział: