Mnóstwo tego rodzaju gadek i przypowieści krążyło wśród ludu. W każdym zakątku kraju znajdowały się takie miejsca, w których „coś“ straszyło. A miejsca te były różne: rozstaje dróg, miedze polne, polany leśne, samotnie rosnące drzewa, opuszczone domostwa, pogorzeliska itp., nie mówiąc już o cmentarzach, samotnych kurhanach niewiadomego pochodzenia czy miejscach upamiętnionych samobójstwami. Trzeba przyznać, iż ten stan rzeczy nie uległ zbyt wielkiej zmianie i bardzo silne jego relikty odnajdujemy we współczesnej formacji naszego katolicyzmu ludowego. Za przykład w tym względzie posłużyć mogą następujące wypowiedzi informatorów zarejestrowane podczas badań terenowych we wschodnich regionach kraju:
„Będzie z sześć lat temu, kiedy szedłem lasem z Krzemienia do Kocudzy. Było to jesienią; w lesie zapadał już zmierzch. Nagle przy drodze na Kostantów widzę wysoki, szary słup. Zaciekawiło mnie, co to może być, gdyż nigdy przedtem nie widziałem w tym miejscu żadnego słupa. Podszedłem do niego, ale on cofnął się i odszedł w las. Zrobiło się mi nieprzyjemnie i szybko poszedłem do domu. W tym czasie więcej ludzi z Kocudzy i Krzemienia widziało ten sam słup. Ludzie we wsi mówili, że to dusza pokutująca wałęsa się“ (AKE UMCS, 6).
„Raz poszłam kopać kartofle. Wtem, patrzę, idzie z lasu jakaś postać. Ubrana w czarne szaty i takiż kapelusz na głowie, a w ręku trzyma laskę i teczkę. Buty miała na bardzo wysokich obcasach i co raz się potykała. Postać ta doszła do krzyża i nagle zniknęła. Razem ze mną widziała ją jeszcze jedna kobieta pracująca na polu". (AKE UMCS, 54).
„Powiadano, że straszy na granicy między Bieśnikiem a Bystrą. Jest tam jakiś stary cmentorz. Mówiono, że tam w nocy ukazuje się niewiasta w bieli. Raz szedł chłop późno z lasu i niósł na ramieniu siekierę. Doszedł w to miejsce, patrzy, a tu stoi jakaś biała postać. Nie namyślając się długo, rzucił w nią siekierą, która odbiła się od tej postaci i upadła na ziemię. Chłop przestraszył się i uciekł do domu. Na drugi dzień poszli ludzie w to miejsce i zobaczyli, że siekiera leży u stóp złamanej brzozy. Mówiono potem, że postać ta była jakimś duchem pokutującym, który już więcej się nie pokazywał od tej pory" (AKE UMCS, 1014).
„Przed kilkunastu laty brat mój wracał zimową nocą do domu, który znajdował się w sąsiedztwie z domem niedawno zmarłego stryja. Będąc już blisko domu, ujrzał idącego przed nim ścieżką mężczyznę na czarno ubranego. Gdy wymijał go, spostrzegł, że jest to jego zmarły stryj idący w kierunku swego domu. Wyglądał on tak, jak był pochowany. Brat mój przestraszył się ogromnie i szybko pobiegł pod swój dom. Przed wejściem do środka obejrzał się jeszcze i zobaczył w oknach domu stryja jakąś świetlną łunę, natomiast na ścieżce nie było nikogo. Gdy opowiedział całe zajście w domu, to nie chciano mu uwierzyć. Zaciekawieni domownicy wyszli przed dom i również zobaczyli tę
217