74 SPOŁECZNE POZNANIE
Rycina 2.6
Student zapewne przypisze swój sukces na teście swoim zdolnościom lub wysiłkowi. Gdyby oblał - winiłby nauczyciela lub kolegów, z którymi się przygotowywał.
Atrybucje przyczynowe oznaczają przypisywanie przyczyn własnym zachowaniom lub wydarzeniom społecznym, jeżeli jednostka upatruje ich w swoich dyspozycjach - nazywa się je atrybucjami wewnętrznymi (dyspozycyjnymi). Jeżeli zaś przyczyny przypisywane są właściwościom sytuacji, wówczas określane są mianem zewnętrznych (sytuacyjnych). Zarówno atrybucje wewnętrzne, jak i zewnętrzne mogą być stałe lub zmienne. Atrybucje wewnętrzne stałe reprezentowane są przez cechy osobowości i inteligencję jednostki, zmienne zaś przez wysiłek. Atrybucje zewnętrzne stałe dotyczą trudności zadania, zewnętrzne zmienne zaś to szczęście, traf lub zachowanie innych ludzi.
Ciekawe, że znając mechanizm tej tendencji do zniekształceń, człowiek nie jest w stanie się jej pozbyć. Gdy moi studenci napiszą dobrze pierwszy egzamin, wówczas myślę sobie: „No tak, znów się potwierdza, że jestem świetnym wykładowcą”, a gdy wyniki testu nie są zachwycające, wtedy konkluduję: „Co się dzieje z tymi amerykańskimi studentami!?”. Naturalnie zniekształcenia percepcji przyczyn sukcesów i porażek dotyczą różnorodnych wydarzeń, nie tylko związanych z osiągnięciami intelektualnymi. Jeśli podszedłeś do człowieka leżącego w parku nieopodal alejki i okazało się, że uratowałeś mu życie, to uznasz, że stało się tak dlatego, iż jesteś dobrym człowiekiem. Jeśli natomiast nie podszedłeś, by sprawdzić, czy czasem ten człowiek nie zasłabł, i później przeczytałeś w gazecie, że zmarł on z powodu ataku padaczki, to tłumaczysz się okolicznościami: że się spieszyłeś lub że „Z pianą na ustach facet wyglądał po prostu na pijanego", albo że „Tych glin nigdy nie ma tam, gdzie być powinni”. Tego rodzaju wyją-
śnienia prowadzą do powstawania pozytywnych emocji, takich jak duma czy zadowolenie z siebie, oraz do unikania emocji negatywnych, takich jak pogarda wobec siebie czy zawstydzenie (Weiner, 1990).
Omawiając na zajęciach ze studentami zagadnienie zniekształceń w percepcji siebie, proszę ich o oszacowanie na skali od 1 do 9 piętnastu cech osobowych, takich jak kondycja fizyczna, inteligencja, zdolności przywódcze, towarzyskość. Instrukcja głosi, że chodzi o porównanie siebie z innymi osobami tej samej płci spośród studentów z tego samego kierunku i roku. Następnie proszę ich o obliczenie średniej i zapytuję, ile osób otrzymało średni wynik 6 lub wyższy. Rezultat jest zawsze taki sam: ponad 90% rąk wędruje w górę. Znaczy to, że prawie każdy uważa, iż jest lepszy od innych osób do siebie podobnych. Nie jest to zresztą cecha jedynie studentów, i nie tylko amerykańskich. Rey-kowski (1967) uzyskał przed laty podobny wynik, badając polskich policjantów kształcących się na oficerów. Inne prace także potwierdzają tę tendencję. Na przykład Guerin (1994) stwierdził, że większość kierowców - także tych, którzy znaleźli się po spowodowanym przez siebie wypadku w szpitalu - uważało, że jeżdżą bezpieczniej i lepiej prowadzą samochód niż inni kierowcy.
Opisana tendencja do zachowania pozytywnego mniemania o sobie - poprzez spostrzeganie siebie jako lepszego niż inni podobni ludzie - ma poważne konsekwencje dla zachowania. Jeśli na przykład wielu kierowców uważa się za sprawniejszych niż inni, to będą oni jeździć bardziej brawurowo, oczekując, że to ci mniej umiejętni powinni być bardziej ostrożni. Podobnie, jeśli większość ludzi uważa się za zdrowszych, przystojniejszych, bardziej inteligentnych, więcej troszczących się o swoich starych rodziców niż inni, to te wszystkie przekonania będą także rzutować na sposób ich funkcjonowania. Jeśli są zdrowsi, mogą sobie pozwolić na dodatkowe kalorie; jeśli są tak bardzo przystojni, będą bardziej pewni siebie (a może aroganccy) przy zawieraniu znajomości; jeśli są inteligentniejsi, nie zaszkodzi im trochę lenistwa; jeśli są i tak lepsi w opiece nad starymi rodzicami, to nie muszą się aż tak starać i często ich odwiedzać.
By zachować dobre mniemanie o sobie, ludzie wykazują tendencję do przesadnego optymizmu w sprawach przyszłych wydarzeń, na przykład związanych z losami ich dzieci. Wierzą, że skończą one studia o czasie i nie zaczną brać narkotyków, że ich związek małżeński na pewno się nie rozpadnie, a już na pewno nie skończą jako chorzy na AIDS. Takie przekonania utrzymujemy wbrew informacjom statystycznym i innym danym, jak na przykład: w Stanach Zjednoczonych więcej niż połowa studentów nie kończy nauki; liczba dzieci w liceach zażywających jakiegokolwiek rodzaju narkotyki przekracza 50%, a w niektórych środowiskach, na przykład w szkołach artystycznych, dochodzi do 75%; około 55% pierwszych małżeństw i aż przeszło 70% drugich małżeństw kończy się rozwodem. Mimo to wierzą oni, że „trafią” do tej „lepszej” połowy lub nawet do tych „szczęśliwszych” 30 czy 25% (Myers, 1996).