rzucone do ziemi przez pierwotną kobietę wywołuje proces, który do dzisiaj definiuje warunki życia na naszej planecie. Ludy w znacznej swej części zatrzymują się na miejscu. Dostrzegają coś niezwykłego w ziemi, tej ziemi, po której od tysięcy lat wędrują. Dostrzegają, że dzięki niej można żyć bez potrzeby wiecznego ścigania zwierzyny. Dodatkowym argumentem staje się tu maleństwo zwierzęce zabrane zabitej matce i trzymane w obozowisku. Okazuje się, że można mieć zwierzę pod bokiem, przy odrobinie staranności można zaniechać uciążliwych wędrówek. Można było zastąpić prymitywny namiot trwalszą siedzibą stale ulepszaną. Trzeba tylko wybrać odpowiednią ziemię, taką, w której ziarno da z siebie plon. Nowe siły zaczynają rządzić człowiekiem. Magiczna ziemia daje plony, jest więc święta, trzeba ją czcić. Ale do plonów potrzebne jest wiele innych czynników. Na górze świeci słońce. Daje ono plon, ale może go i zniszczyć. Siła niezrozumiała, czasami dobra, czasami zła. I ona jest więc święta. Dziecko nie narodzi się nawet z najbardziej dorodnej kobiety bez udziału mężczyzny, trzeba więc obdarzyć matkę--ziemię mężczyzną. Zapewne tak jest i na niebie, a więc partnerem słońca staje się księżyc. Wiele jest tych sił wielkich, niezrozumiałych, z którymi trzeba współżyć. Nie można porzucić dawnych przodków totemowych, a więc zwierząt, drzew, kamieni. Aby móc coś czcić, j już od prawieków wiedziano, że najlepsze jest w tym i celu specjalne miejsce. Tam umieszczeni bogowie będą łaskawi. Ówczesne nędzne chatki zagłębione w ziemię nie mogą być siedzibą boga, tak jak obozowisko nie nadawało się do odbywania zabiegów magicznych.
Trzeba więc znów wybrać gdzieś w okolicy miejsce dogodne. Jest jeszcze ogień, życiodajny, ale kapryśny. Może zgasnąć i przyprawić gromadę ludzką o poważne kłopoty. I jego trzeba czcić. Czasami bucha z nieba nagle, zabija ludzi, wznieca pożar, czasami jest dobry
i groźny. Są dziwne góry ziejące ogniem. Na pewno tam mieszka bóg. W ogóle góry to ciekawa sprawa. Pod stopami człowieka jest święta ziemia, nad nim niebo, na którym świeci słońce i gwiazdy, stamtąd padają pioruny. Tak więc i na górze, i na dole są miejsca święte. Między nimi mały słaby człowiek. Wybiera się więc na miejsca święte, na niedostępne wzniesienia. Tam czci się nowo narodzonych w umysłowości ludzkiej bogów. Są święte drzewa i święta woda niosąca życie w źródłach i jeziorach. Świat zaczynają zamieszkiwać bogowie. Mogą być oni dla człowieka dobrzy lub źli. Trzeba o nich dbać, trzeba oddawać im część plonów. Poświęcać im ludzi i zwierzęta.
Społeczeństwa rolnicze bogacą się. Gdzie ziemia łatwo rodzi, wspomożona uporczywą pracą ludzką, tam rodzą się wielkie cywilizacje. Powstaje władza jednego człowieka nad drugim. Często władca jest tak wielki jak sam bóg. Któż zresztą wie, może jest reprezentantem jego na ziemi. Już dawno minęły te czasy, gdy wszyscy na równi ścigali zwierzęta. Władca ma dwór, wojowników, specjalny obszerny budynek służący tylko jemu. Taki sam wznosi się dla bogów. Można teraz tajemniczość i niedostępność miejsca stworzyć sztucznie. Dawne urwiska lub trudne wejścia zastąpią grube mury, strzeżone pilnie przez uzbrojone straże. Bogowie często kryją się w takim labiryncie sal, że 2wykły człowiek, gdyby go nawet tam wpuszczono, straci orientację. Lepiej więc niech wchodzą tam ci, którzy są do tego powołani. Rodzi się pierwsza świątynia, wielka trwała budowla dominująca od tej chwili nad Judzkimi siedzibami. Stanie się ona swego rodzaju przedsiębiorstwem. Tu ludzie będą przybywali, aby błagać o pomyślność bogów. Tu będą szukali odpowiedzi na to, co ich czeka w przyszłości. Tu będzie się oddawać część plonów. Tu człowiek będzie rozładowywał swe wewnętrzne napięcia obserwując rzeź zwierząt, czasami i lu-
95