- Marzenia rzadko się spełniają - westchnął Max.
Tonio skinął głową.
- Ale tak miło mieć nadzieję. - A potem dodał: -I pojawił się akurat wtedy, jak wynajęliśmy ten budynek.
- Moment - wtrąciłam się. - Całe to „będziecie wiedzieli, jak znajdziecie” było dlatego, że chowaliście się przed jednym facetem? W końcu to tylko jeden facet, tak?
- Ma sporo wpływów jak na jednego faceta - ponuro stwierdził Max.
- Jest strasznie mściwy - dodała Floss.
- Zna też odpowiednich ludzi - powiedział Tonio. -Wie, jak łatwo wpędzić kogoś w kłopoty. Wynajduje luki prawne jak nikt.
Nicholas, Łucja i ja tkwiliśmy tam jak nieproszeni goście. Słuchaliśmy. I najwyraźniej żadne z nas nie wiedziało, co powiedzieć, bo staliśmy tak i czekaliśmy.
Zapiszczał minutnik, który ustawialiśmy tak, by dzwonił dziesięć minut przed rozpoczęciem przedstawienia. Zabrzmiał jakby z bardzo daleka. Łucja lekko podskoczyła. Nicholas dodał, prawie do siebie:
- Ja też już całkiem nieźle wynajduję luki. - Ale mówił cichutko i nikt nie skomentował jego stwierdzenia.
Floss westchnęła.
- Dziesięć minut. Postarajcie się.
Pomimo Majora i tego ponurego nastroju, którego właściwie nie rozumiałam, daliśmy dobre przedstawienie. Publiczność wyglądała na zachwyconą, a to przynajmniej połowa sukcesu. (Druga to czysta przyjemność z dobrego widowiska i umiejętność przezwyciężenia wszystkich tych lęków, które kryją się w zakamarkach umysłu).
L
Dwa przedstawienia temu zaczęliśmy włączać publiczność do spektaklu, gdy czuliśmy, że jest na to gotowa. To oznaczało otwarcie kulis i zapraszanie gości. Dlaczego Tonio zdecydował, że wieczór, kiedy na widowni siedział Major, był odpowiedni, do tej pory nie rozumiem. Najwyraźniej Max też nie rozumiał.
- Nie dziś, naprawdę. Nie dziś - mówił Toniowi.
- Nie przyjdzie - odpowiedział pogardliwie Tonio.
- A jeśli tak?
- To nic - odrzekł stanowczo Tonio. - Nic nie może mi zrobić.
- Czego jeszcze nie zrobił? - zapytał Max. Może chciał zabrzmieć szyderczo, ale mówił zbyt delikatnie. -Dlaczego chcesz ryzykować?
- Wiem, co mogę, a czego nie mogę. Co powinienem, a czego nie - warknął Tonio. - Nie będzie mi podstarzały bokser mówił, jak mam żyć.
Tuż przy mnie Łucja jęknęła.
- Persja - wyszeptała - zrób coś. Powstrzymaj ich.
Doskonale wiedziałam, o co chodzi Łucji. Tonio nigdy nie mówił Maxowi nic brutalnego. Od kiedy ich poznałam, zawsze rozmawiali, śmiali się, nawet kłócili, ale ani razu nie słyszałam, by któryś z nich zwrócił się do drugiego tak niegrzecznie. A już na pewno nie słyszałam, żeby jeden z rozmysłem mówił drugiemu coś niemiłego.
Spojrzałam na Łucję. Wyglądała na spłoszoną, zupełnie jakby gonił ją ktoś z wielkim kijem.
- Łucja, znajdź Nicholasa. I przyprowadź go tutaj -poprosiłam ją.
Spojrzała na mnie wielkimi przerażonymi oczami.
- Łucja - powtórzyłam, tym razem potrząsając ją za ramię. - Możesz znaleźć Nicholasa? Proszę.
51