- Sam umie się bronić - wyjaśnił Max. - Lubię być pod ręką, gdyby uznał, że potrzebuje silnego ramienia do czegoś więcej niż obrony.
Podszedł krok bliżej i zdawało się, że urósł jeszcze o pół metra. Z miejsca, gdzie stałam, przyspawana do podłogi, zobaczyłam, jak Major kurczy się odrobinę. A potem, jakby od początku to planował, odwrócił się na pięcie i wyszedł, nie rzucając na nas nawet okiem.
Napięcie zniknęło, jakby ktoś otworzył okno. Łucja osunęła się na ziemię i wypuściła powietrze, które trzymała chyba od wejścia Majora za kulisy, a Nicholas, ze zdziwieniem w głosie, zapytał:
- Co właściwie zaszło przed chwilą?
Tonio westchnął. Brzmiało to jak wiatr w pustej jaskini. Nie spojrzał na Maxa, ale było oczywiste, że to do niego się zwraca, pytając:
- Mam im powiedzieć?
- Po tak tajemniczym pytaniu chyba musisz. - Max podszedł do Tonią. - To nie wpłynie na niczyją opinię -dodał delikatnie.
Tonio znów westchnął.
- To, Nicholasie - wyznał - był mój były kochanek.
TViróciliśmy do mieszkania Tonią i Maxa. W naszych głowach kłębiły się setki pytań, ale tylko Nicholas poszukiwał na nie odpowiedzi.
- Wszystkie te animozje z powodu przerwanego romansu? - zapytał. - Musiało być coś więcej.
To samo pytanie, lecz w różny sposób, zadawał również później, kiedy zamknęliśmy fabrykę czekolady i wracaliśmy do domu. Ulice błyszczały od skąpego deszczu. Idealnie pasowały do naszych odczuć: płaskie, śliskie i zaśmiecone.
Tonio westchnął.
- Faktem jest, że nigdy nie spotkałem nikogo bardziej nakręconego na władzę i myślę, że chodzi mu o to, że to ja odszedłem. Nie wydaje mi się, by kiedykolwiek przedtem ktokolwiek go porzucił. Odniosłem wrażenie, że to zawsze on zrywał. Prawdopodobnie to... - zakończył, pozostawiając w sferze niedopowiedzeń „było dla niego Szokiem”.
Floss ewidentnie miała już po dziurki w nosie Nicholasa i nas zapewne też.
59