- Podoba mi się. - A potem odwróciła się do Brona i powiedziała: - Potrzebuję turkusowego futra dinozaura. Czy Elbę dalej sprzedaje bibeloty i inne cudowności?
Bron skinął głową.
- Owszem. Fred mówił dziś rano, że też się wybiera do Elbego. Niedługo będę musiał zająć się obiadami. Ale jeśli pójdziecie z Fredem, to wiesz, że szanse na znalezienie Elbego gwałtownie wzrosną. Dwoje to zawsze lepiej niż jedno, gdy chodzi o Elbego.
- Zwłaszcza gdy jedno z dwójki to Fred - przyznała mu rację Floss.
- To brzmi ciekawie - odezwał się Nicholas. - Mogę też iść?
- I ja? - Poderwałam się z ziemi. - Ktoś, kto sprzedaje futra dinozaurów, na pewno będzie miał coś, czego mi potrzeba albo co mi się spodoba.
- Ale tylko turkusowe futra, żadnych innych kolorów - ostrzegła mnie Floss.
- Nie martw się. - Poklepałam ją po ramieniu. - Kolory futer nie są moim głównym zmartwieniem.
- Ale źródło światła jest moim - wtrącił Nicholas. -Czy ten Elbę będzie miał coś przydatnego?
Bron się roześmiał.
- Elbę ma wszystko. Tylko trafienie do niego stanowi problem. Obecność Freda na pewno wam to ułatwi. On i Elbę mają więź.
I jak na zawołanie pojawił się Fred.
- Tak się składa, że chciałem odwiedzić Elbego -powiedział, gdy Floss wyjaśniła mu, czego potrzebuje. -Możemy od razu ruszać.
Nicholas i ja poszliśmy za Fredem i Floss na zewnątrz i rozpoczęło się poszukiwanie Elbego.
Odnalezienie go zajęło nam trochę czasu. Fred i Floss zdawali się błądzić w kółko, mijając się od czasu do czasu. Poruszali ustami, ale nie słyszałam, by wydawali jakieś dźwięki. Próbowaliśmy ich z Nicholasem naśladować, ale ich kroki zrobiły się tak skomplikowane, że w końcu zrezygnowaliśmy. Usiedliśmy na ławce przed Dau Hermanos, a że nie mieliśmy kompletnie nic do roboty, oddaliśmy się słodkiemu lenistwu. Byłam tak zrelaksowana, że było to prawie nieprzyzwoite.
Floss minęła nas i poszła na północ. Obserwowałam ją od niechcenia, nie przekręcając głowy, pozwalając, by pojawiała się i znikała w polu widzenia.
- Dobrze tu. Podoba mi się - stwierdził Nicholas.
- Wydaje się tak bezpiecznie, prawda? Ciepło. Spokojnie. Wszystkie te opowieści o władcach, potęgach i niebezpieczeństwach są jak z bajki.
- Tęsknisz za tym? - zapytał nagle. - Tym, gdzie byliśmy wcześniej?
Usiadłam prosto, a rozluźnienie zniknęło.
- Mówisz to tak, jakbyśmy nigdy nie mieli wrócić. -Nawet ja słyszałam strach w swoim głosie.
Nicholas miał rację. Tu było tak dobrze, ale nie miałam pewności, czy chciałabym tu zostać na zawsze. Fred przemknął za Nicholasem i podążył ścieżką Floss. Próbowałam opanować głos i dodałam:
- Obiecali. Nadal możemy wrócić do domu.
- Może nie będziemy chcieli?
- No zaraz, a studia prawnicze?
Wzruszył ramionami.
- Na pewno jest jakiś magiczny system prawny. Spytam Freda albo Brona. - Spojrzał nad moim ramieniem, a potem na mnie. I powtórzył: - Dobrze mi tu, Persja. A to, że jestem tu z tobą, sprawia, że jest mi jeszcze lepiej.
167