ScannedImage 22

ScannedImage 22



22 NIEZNAW ŚWIAT ©

rozumienie karmy jest bardzo surowe: „Ty to zrobiłeś - ty za to odpowiesz!”. Tylko tak i nie inaczej. W chrześcijaństwie rozumienie prawa karmy poszło

0    wiele dalej, chociaż mało kto zdaje sobie z tego sprawę. Po pierwsze, odkryto (w nim) następujące prawo: zmieniając swój stosunek do przeszłości można zmienić i siebie, i swój los, i swoją przyszłość. Właśnie w chrześcijaństwie pojawiło się pokajanie - skrucha. Poprzez skruchę, pokajanie człowiek może zmienić przeszłość oraz zmienić przyszłość. Tak więc chrześcijaństwo, w przeciwieństwie do hinduistycznego widzenia świata, jest bardzo silnie skierowane ku przyszłości. Proszę zwrócić uwagę - w filozofii hinduizmu niemożliwe jest, by Łotr na Krzyżu wyraził skruchę lub po prostu - uświadomiwszy sobie wszystko - przemienił się. Ten właśnie przykład mówi, że chrześcijaństwo uczyniło krok dalej w rozumieniu praw karmy.

Wcześniej pozostawałem pod wpływem filozofii hinduizmu. Byłem więc wstrząśnięty tym, co wykazały moje badania. Zobaczyłem, że choroba jest zsyłana na człowieka nie tyle za to, co zrobił, ale w tym celu, by nie uczynił czegoś w przyszłości. Zrozumiałem, że jest to całkowicie inne spojrzenie.

Zawsze uważałem, że choroba to rozrachunek za uczynki. Okazuje się jednak, że człowiek często choruje po to, aby nie uczynić czegoś w przyszłości. Tu właśnie zmienia się podejście.

Karma to nie tylko przeszłość, ale i przyszłość.

Przekonałem się, że pozostajemy w bezustannej relacji ze zdarzeniami, które zajdą w przyszłości. Jeżeli jesteśmy nieprawidłowo ukierunkowani, przyszłość zaczyna na nas oddziaływać między innymi w postaci chorób po to, byśmy w przyszłości prawidłowo (sami) siebie prowadzili. To znaczy, że teraz pojęcie karmy przenosi się bardziej na wydarzenia przyszłe niż przeszłe.

Pewnego razu zatelefonowała do mnie z innego miasta nieznajoma kobieta. Powiedziała, że ma bardzo negatywne wyniki badań i lekarze nie mogą jej już pomóc. Zapytałem, dlaczego zabija w sobie miłość? - Proszą nie zabijać w sobie miłości

1    wszystko będzie dobrze - powiedziałem. — To jest właśnie przyczyną Pani choroby. Kobieta odrzekła: - Jakże mam nie zabijać miłości, przecież on mnie zdradził! Odpowiedziałem: - Nie on Panią zdradził, ale poprzez niego Panią zdradzono.

Ostatnimi czasy ludzkość na tyle zabso-lutyzowała ziemskie sprawy, że zatraciła poczucie mądrości Wszechświata. Natomiast kontakt z Boskością przynosi zrozumienie, że cały Wszechświat jest żywą istotą i wszystko, co się dzieje, okazuje się bardzo rozsądne. Nie chaotyczne, lecz mądre. Kiedy pojawia się to właśnie poczucie, człowiek zaczyna zdrowieć. Powiedziałem więc: - Jeśli została Pani zdradzona, przyczyna tkwi w Pani samej. Po drugie - to nie człowiek Panią zdradził, to poprzez tego człowieka Panią zdradzono. Jeśli to Pani przyjmie, zaakceptuje i uwierzy w logiką faktów, nawet jeśli Pani jej nie rozumie - wtedy odczuje Pani poprawą. Takie zdarzenia są w każdym przypadku nakierowane na ratowanie duchowych struktur. Powtarzam:

Choroba jest zsyłana na człowieka nie tyle za to, co zrobił, ale w tym celu, by nie uczynił czegoś w przyszłości. To całkowicie inne spojrzenie od dotychczasowego.

proszą zrozumieć, że Pani logika to logika ciała. Przyzwyczaiła się Pani nią myśleć i posługiwać. Ciało Pani jest teraz chore i sądzi Pani, że to katastrofa. Jednak zapomina Pani, że właśnie przy ograniczeniu potrzeb ciała fizycznego aktywizują się struktury duchowe. Wyobraźmy sobie taką sytuacją: idziemy po mieście i ktoś nas popchnął - to popchnął nas Wszechświat. Zostaliśmy skrzywdzeni - to skrzywdził nas Wszechświat. Ktoś nadepnął nam na nogą - to Wszechświat na nią nadepnął, posługując się konkretnym człowiekiem. Kiedy Pani poczuje, że „ nie ma ludzi że obcuje z nami Wszechświat i Boskość, wtedy wszystko u Pani ulegnie poprawie.

Ta kobieta zatelefonowała do mnie po tygodniu i powiedziała, że czuje się doskonale, a analizy są w normie.

Moje badania wykazały, że dowolna sytuacja dotycząca człowieka jest skierowana na jego dobro. Dowolna, a ponieważ człowiek to wzajerąny stosunek pola (czyli ducha) i ciała, gdzie pole jest priorytetowe, priorytetowe są jego potrzeby -każda sytuacja „pracuje” w pierwszej kolejności na jego struktury duchowe. Kiedy to poczujemy, zmienia się nasz stosunek do wszelkich zdarzeń z przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Wtedy taki człowiek jest już w harmonii.

To poczucie mądrości świata zagubiono w XVII wieku. Wówczas zasada: Człowiek Panem przyrody odcięła nas od kontaktu z Boskością. Z powodu tego paradygmatu nasze czyny i światopogląd zaczęły ulegać deformacji. Zasada „choroba za coś” jest klasyczną regułą wschodniej filozofii. Ponieważ coś uczyniłem, została mi dana choroba i będę się męczył. W filozofii Wschodu choroba stanowi karę, zaś w chrześcijaństwie to, co nie daje ludziom grzeszyć. W chrześcijaństwie zmienia się stosunek do choroby.

Choroba Jest dobrem dla ducha\.

Jeśli zachoruję - otrzymuję to po to, by moja dusza mogła się oczyścić. Nie zawsze mogę to pojąć, ale gdy wewnętrznie czuję, że choroba i wszystko, co mnie otacza, nie jest najważniejsze, wówczas pozbywam się agresji. Ponieważ agresja rodzi się poprzez przylgnięcie człowieka do spraw ziemskich.

Długo to obserwowałem. Proszę zauważyć, że w mojej pierwszej książce zawarłem wyniki następujących dociekań: nienawiść - rodzi chorobę, zazdrość - rodzi chorobę, obraza - rodzi chorobę. Jednak nie wiedziałem, dlaczego jeden człowiek nienawidzi, a inny nie. Okazało się, że nienawiść powstaje z powodu przywiązania do spraw ziemskich. Im silniejsza okazuje się ich gloryfikacja (jest to związane z ciałem), tym mocniej włączają się negatywne emocje. Odczuwając mądrość tego świata czuję, że choroba jest mi dana w konkretnym celu. W celu zwiększenia kontaktu z Boskością. Kiedy to rozumiem - zdrowieję. Na chorobę zaczynam patrzeć nie jak na karę, której nie sposób anulować. Nie jak na coś, co muszę odpracować. Chorobę postrzegam jako dźwignię rozwoju, która znika, gdy zaczynam wzrastać. Jest to całkowicie nowe podejście do choroby, zupełnie inne postrzeganie struktur duchowych. Choroba - jako niezbędny czynnik w rozwoju człowieka.

Reporterka: Rozmowy o karmie kontynuowaliśmy w czasie naszej podróży do doliny Kulu. Tu, w Himalajach, twierdzy filozofii Wschodu, jej starożytna mądrość wydawała się oczywista i prosta. Nawet w prądzie górskich potoków. Jedne z nich mkną spiesznie, rozbijając się o kamienie

Chorobę postrzegam jako

dźwignię rozwoju, która znika, gdy zaczynam wzrastać.

(czyż nie są to nasze „kamienie obra-zy”?f Tracą przy tym lepszą być może część swoich zachwycających kropelek, inne zaś (a jest ich wyraźnie mniej) płyną z mądrością, trzymając się koryta. Równocześnie docierają do tego samego oceanu, gdzie oba potoki nikną, jednocząc się z tym, z czego powstały. I tam, w oceanie, krople potoków z pewnością częściej „ wspominają ” czasy, kiedy były lodem na szczytach gór, niż okres krótkiego biegu


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Untitled Scanned 22 (7) PLANIMETRIA 25 2.12 R Dany jest trójkąt o bokach długości ó. 10 i 14. Oblicz
22 (865) 22 NIEZNANA ŚWIAT © W ostatnich latach zdarzały się wypadki ze str 21 śmiertelne. Po śniada
ScannedImage 48 54 NIEZNANY ŚWIAT ® Ack. me). <~Ctniasa /Cckcszczyński Medycyna a zdrowie (2)Kto
ScannedImage 65 76 NIEZNANy ŚWIAT ®_ piet* piettemklWielkanoc w rytmie KsiężycaŚwięto Zmartwychws

więcej podobnych podstron