prawie taki sam jak wówczas, gdy wydarzenia te wynikają z naturalnych zjawisk bez udziału człowieka —r powiedzmy zmiażdżenie przez skałę. A jednak, jakkolwiek bliskie może być podobieństwo fizycznych wydarzeń, tym dwóm możliwościom spotkania śmierci za przyczyną zmiażdżenia pod skałą przypisuje się całkowicie odmienne znaczenie. Różnica jest taka, jak pomiędzy egzekucją a nieszczęśliwym wypadkiem, to znaczy pomiędzy wydarzeniem w świecie społecznym i wydarzeniem, w którym „okrutna” natura wkroczyła w świat społeczny. Jednostka może „współpracować” w egzekucji w sposób, jaki nigdy nie będzie dotyczyć wypadku — a mianowicie, rozumiejąc jej sens w kategoriach tych obiektywnych znaczeń, które podziela ze swoimi egzekutorami, niekoniecznie będąc z tego powodu szczęśliwa. Zatem ofiara egzekucji może umrzeć „właściwie” w sposób, który byłby znacznie trudniejszy dla ofiary wypadku. Przykład jest oczywiście skrajny. Jego istotą jest jednak fakt, iż społeczeństwo, nawet gdy jawi się jednostce jako krańcowe zniewolenie, jest znaczące w sposób, jaki nie dotyczy natury. Wniosek ten dotyczy a fortiori także niezliczonych przypadków, gdzie do konfrontacji z rzeczywistością społeczną dochodzi w przyjemniejszych okolicznościach.
Jak wcześniej widzieliśmy, obiektywność świata społecznego oznacza, że jednostka rozumie go jako rzeczywistość zewnętrzną w stosunku do siebie i niezbyt posłuszną jej życzeniom. Jest on tam, i będąc traktowany jako rzeczywistość, staje się kategorią uznaną za „niepodważalny fakt”. Jednostka może marzyć o życiu w stanie rozkosznej poligamii, lecz będzie zmuszona powrócić do „niepodważalnego faktu” swojej prozaicznie mono-gamicznej sytuacji. „Prozą” sprawy jest wspólny język i system znaczeń jej społeczeństwa, znacznie bardziej solidny w swojej realności niż przelotna „poezja” jego pojedynczych fantazji. Innymi słowy, instytucje są realne o tyle, o ile podzielają obiektywność społecznego świata. To samo dotyczy ról i, co nawet ważniejsze, ról zinternalizowanych. Jednostka w swoich marzeniach może być tureckim paszą, choć w rzeczywistości swojego codziennego życia musi odgrywać rolę rozsądnego męża ze średniej klasy. Jednak to nie tylko społeczeństwo, jako struktura zewnętrzna, zakazuje roli paszy. Wewnętrzna struktura świadomości jednostki, ukształtowana poprzez socjalizację, sama ogranicza rolę paszy do statusu fantazji, ipso facto statusu mniejszej realności. Jednostka jest r e a 1 n a dla siebie samej jako rozsądny mąż ze średniej klasy, nie zaś jako pasza. Nie jest dla nas w tym miejscu ważne, do jakiego stopnia jednostce może mimo wszystko udać się urzeczywistnianie siebie jako paszy. Minimalnym warunkiem takiego urzeczywistnienia byłaby z pewnością gotowość pewnych innych do odegrania roli odalisek, co jest technicznie trudne w warunkach monogamii. W tym miejscu interesuje nas tylko ważny fakt, że świat społeczny utrzymuje swój charakter obiektywnej rzeczywistości, gdy jest zintemalizowany. Jest on tam także w świadomości.
Podsumowując, obiektywizacja zakłada tworzenie realnego społecz ne-go świata, zewnętrznego dla zamieszkujących go jednostek; internalizacja zakłada, że ten sam świat społeczny będzie mieć status realności w świadomości tych jednostek. Jednakże internalizacja posiada dodatkową cechę o ogromnym znaczeniu — a mianowicie podwojenie świadomości, w kategoriach jej socjalizowanych i niesocjalizowanych składników1. Świadomość poprzedza socjalizację. Co więcej, nigdy nie może być całkowicie poddana socjalizacji — co gwarantuje przynajmniej nieustanna świadomość własnych cielesnych procesów. Socjalizacja jest więc zawsze częściowa. Socjalizacja kształtuje część świadomości w formę, która staje się społecznie możliwą do rozpoznania tożsamością jednostki. Jak we wszystkich wytworach internalizacji, istnieje dialektyczne napięcie pomiędzy tożsamością społecznie (obiektywnie) oznaczoną i tożsamością subiektywnie przyswojoną — kwestia o kardynalnym znaczeniu dla psychologii społecznej, lecz mało nas w tym momencie zajmująca2. Waż-
125
Pojęcie podwojenia świadomości pochodzi od Meada. Pojęcie człowieka poddanego socjalizacji jako homo duplex wypracowane przez Durkheima jest także trafne.
Sformułowanie to usiłuje łączyć perspektywy Marksa i Meada.