hll1
Z daleka rozpoznajemy charakterystyczne sylwetki trzech chrusz-czowek zdobionych nieco wyblakłymi mozaikami niczym z Sa-markandy. Na dachach dawno już wygasłe neony: Pierestrojka, Głasnost’, Demokracja. Z czasów, gdy jeszcze w te hasła wierzono. Z bliska bloki sprawiają wrażenie, jakby zbudowano je z działkowych altanek. Okna mniejsze, większe, plastikowe, a nawet okrągłe. Na balkonach wszystko-co-może-się-przydać. Drzwi od łady, krzesło bez nogi, lodówka, podgniły dywan. Tu i ówdzie iście „al-tankowe”, nieotynkowane dobudówki zwane dostrojkami, czyli dodatkowe pomieszczenia „doklejone” do mieszań. Lokalny pomysł na problemy mieszkaniowe. Na parterze wystarczy zburzyć ścianę i dobudować pokój lub dwa. jeśli sąsiad z pierwszego, czyli po ichniemu drugiego piętra dorzuci na lepszy dach, to i on dobuduje sobie nań pokoik. Odważniejsi nie czekają na sąsiada i sami dobudowują sobie salon na szóstym czy dziesiątym piętrze. Gdy pojawiają się pierwsze pęknięcia (na przykład w wyniku częstych tu niewielkich trzęsień ziemi) - wrażliwą konstrukcję można podeprzeć stalową, wkopaną w ziemię rurą.
Na osiedlowych ławkach wygrzewa się kilka bezpańskich, długowłosych kotów. Miejscowa rasa dachowa skrzyżowana z modnymi w ZSRR persami. Rozpieszczane, dokarmiane, z rzadka ścigane przez psy. Te ostatnie, pozostawione przez wyjeżdżających w obawie przed wybuchem wojny Rosjan, kilka lat temu masowo wyławiała milicja. Zabijano je na podwórkach, placach zabaw.
Wchodzimy do Pierestrojki. Znajomy zapach grzyba, wilgoci i kociej toalety. Aby winda raczyła ruszyć, trzeba wrzucić dwadzieścia kopiejek. Drzwi otwiera nieco zaspany Abdurachman. Zapachniało nowością. Nowe panele, ogromna, zajmująca pół pokoju kanapa,
19